niedziela, 7 grudnia 2014

Rozdział 11


Są w życiu  takie chwile, kiedy kompletnie nie wiemy, jak powinniśmy się zachować. Co zrobić, co powiedzieć, a nawet, jak spojrzeć na naszego rozmówcę, który ewidentnie czeka na jakąkolwiek odpowiedź.
Kayla była w pełni świadoma wzroku instruktora na sobie. Wpatrywał się w nią intensywnie, czekając na to, co ciemnowłosa miała do powiedzenia. W końcu, jakby nie było, coś jej zaproponował, a ta wciąż w żaden sposób się do tego nie odniosła. Zamiast tego gapiła się na biednego, niecierpliwego Ryana, który nie miał najmniejszego pojęcia, co działo się w głowie jego rozmówczyni.
A działo się wiele.
Kayla najpierw przeszła przez fazę „zaprzeczania”. Znała podobne sytuacje z wielu książek, czy filmów i jakimś cudem miała wrażenie, że Walton wcale nie zaproponował tego jej, Kayli Benson. Przecież tyle razy spotykała się na ekranie, czy na papierze z tym, że rozanielona bohaterka, pełna dobrej nadziei i kompletnie niezrozumiałego optymizmu, kroczyła drogą, zmierzając prosto w stronę, z której nadchodził jej „książę z bajki”, wyśniony ideał, który - rzecz jasna - wcale jej nie zauważał. I oto, nadszedł moment, kiedy patrząc w jej stronę on w końcu mówi zwykłe, proste „cześć”. I gdy bohaterka ma już odpowiedzieć, zza jej pleców wyłania się cycata panienka, która wiesza się jej ideałowi na szyi, po czym całują się namiętnie. Dlatego, choć było to z pewnością głupie i niepotrzebne, bo przecież na sali znajdowali się tylko we dwoje, Kayla obejrzała się za siebie. Pustka, jaką ujrzała była równocześnie wielką ulgą, ale i powodem jej dalszego zdenerwowania. Bo choć wyjaśniło się, że mówił do niej, to Kay wciąż nie miała pojęcia, co powinna odpowiedzieć.
Nadszedł więc czas na fazę drugą.
W końcu! - Zdawała się krzyczeć. Oczywiście, niejednokrotnie rozmyślała o tym momencie. Leżąc w łóżku, czy siedząc za biurkiem w pracy do jej głowy wpadały irracjonalne myśli. A przynajmniej tak jej się wtedy wydawało. Nie sądziła bowiem, że rzeczywistość może okazać się tak kompatybilna z jej marzeniami, a Walton niczym jej wyimaginowany bohater zaprosi ją na randkę. Wciąż jednak nie mogła wyzbyć się wrażenia, że ta cała sytuacja była co najmniej dziwna. Przecież mowa o Waltonie! Mężczyźnie onieśmielającym, pełnym profesjonalizmu, ale przede wszystkim będącym kompletną niewiadomą. Nie raz próbowała przekonać samą siebie, że każde jego dwuznaczne słowo, jakie padło poza granicami sali gimnastycznej było wytworem jej wyobraźni. Zwłaszcza, że gdy przychodził czas na trening Ryan nie dawał po sobie nic poznać. Jakby na sali był zupełnie innym mężczyzną. Ale teraz, siedzieli na podłodze wyłożonej materacami, gdzie chwilę wcześniej przeżyli niezaprzeczalnie namiętną chwilę i Kay nie mogła uwierzyć, że patrzy na tego samego mężczyznę.
Także te myśli zdecydowanie były początkiem fazy trzeciej.
Benson zaczęła panikować. Nagle ją oświeciło. Zdała sobie sprawę, że Ryan nie zaprosił jej na randkę, dlatego, że Kay mu się podobała. O nie. On zapraszał ją tylko i wyłącznie dlatego, że chwilę wcześniej obściskiwali się na podłodze, a on po prostu chciał dokończyć sprawę. Tyle że w innym miejscu. Gdzieś, gdzie nie zostaliby przez nikogo przyłapani. Na przykład w jej łóżku. I tu wcale nie chodziło o żadne bliższe poznanie, czy jakąkolwiek inną bzdurę, która miała bardziej romantyczny scenariusz. Waltonowi chodziło tylko o seks.
Ale czy w tym było coś złego?
Cichy głosik w jej głowie podpowiadał, że nie. Ale to pewnie dlatego, że barwa tego głosu do znudzenia przypominała barwę Christiny Ellis.
Oczywiście, rozmyślania Kayli trwały zaledwie kilka sekund, ale to wystarczyło, by Walton stracił cierpliwość.
Mężczyzna wstał z podłogi, mimochodem poprawiając swoje bawełniane spodnie (Kayla wcale, ale to wcale nie zauważyła znaczącej wypukłości, którą najwyraźniej chciał zamaskować), po czym wyciągnął rękę w stronę Benson. Dziewczyna w pierwszej chwili była nieco zaskoczona jego ruchem. Może spodziewała się, że jeszcze przez jakiś czas będzie mogła poćwiczyć z nim w parterze?
- No chodź - ponaglił ją.
Kayla w końcu wyciągnęła do niego dłoń, pozwalając by pomógł jej wstać. Zamiast jednak kontynuować w tym miejscu rozmowę, Walton przeszedł kilka kroków w stronę parapetu, gdzie znajdowały się jego rzeczy. Sięgnął po małą butelkę wody, odkręcił ją i wyciągnął w stronę Kay.
- Nie mów, że się tego nie spodziewałaś - odezwał się po chwili, nawiązując do swojej wcześniejszej propozycji.
Kayla, starając się grać na zwłokę, wzięła od niego butelkę. Zanim odpowiedziała upiła łyk wody.
- Sądzisz więc, że powinnam to przewidzieć?
Ryan wzruszył ramionami. Na chwilę przerwał ich kontakt wzrokowy, ale zaraz potem wrócił spojrzeniem do twarzy dziewczyny.
- Miałem zamiar jeszcze trochę z tym poczekać. Już za trzy tygodnie kończy się kurs.
Kayla zmarszczyła brwi.
- Zdajesz sobie sprawę, że nie jesteśmy w liceum, ani w college'u i nie ma tu żadnej reguły, mówiącej o zakazie spotykania się ze swoim nauczycielem?
Dziewczyna była z siebie dumna. Mimo szoku, jakiego doznała przez propozycję mężczyzny, była w stanie zbudować całkiem rozwinięte zdanie.
- Nie chciałem byś czuła się niezręcznie.
Aby nie zrobić z siebie jeszcze większej idiotki, tym razem Kayla pozwoliła sobie tylko na wewnętrzne westchnienie.
Och.
Dając sobie chwilę na przemyślenie odpowiedzi, Benson wyciągnęła w jego stronę butelkę z wodą, dziękując skinieniem głowy. I gdy już zbierała się w sobie, by w końcu się odezwać, Ryan ponownie sprawił, że ją zatkało.
Uniósł butelkę do góry, po czym sam upił z niej duży łyk. Naturalnie, nie było to zapewne nic nadzwyczajnego (szczególnie, że napój należał do niego), ale Kayla nie mogła powstrzymać się od szerokiego uśmiechu. Pili z jednej butelki.
Ryan mimowolnie spojrzał na zegarek.
- Za kilka minut rozpoczyna się drugi trening - oznajmił ze słyszalnym niezadowoleniem. Tym samym dał Kay do zrozumienia, że wcale nie śpieszy mu się do przerywania ich chwili tylko we dwoje. - Pójdę się ogarnąć - dodał, a Kayla z trudem powstrzymała się od wybuchnięcia śmiechem. Przez „ogarnąć” miał na myśli fakt, że zajmie się swoją erekcją, prawda? Cóż, zdecydowanie był to powód do uśmiechu. - Jeszcze wrócimy do tej rozmowy.
Kay posłusznie skinęła głową.
A gdy tylko wyszli z sali treningowej i kilka sekund później Ryan zniknął z jej pola widzenia, Benson w te pędy pobiegła do szatni, by sprawdzić, czy jej przyjaciółka już przyszła. Gdy nie zobaczyła tam Christiny, w równie szybkim tempie zbiegła schodami na parter i wyszła przed budynek, czekając na przyjazd panny Ellis.
- Wreszcie! - Zawołała, widząc zmierzająca w jej stronę blondynkę. Christina, jak zawsze, prezentowała się perfekcyjnie. Piękna, elegancka sukienka, buty na niebotycznie wysokich obcasach, dizajnerska torebka. Już na pierwszy rzut oka wyglądała na typową, dobrze ubraną modelkę. Chyba nie trzeba było wspominać, że te wszystkie rzeczy były prosto z najnowszych kolekcji od wysoko cenionych projektantów?
- Co to za mina, Benson, nowa grupa ci się nie spodobała? – Droczyła się Christy, a więc zaczęła od tego, co lubiła robić najbardziej.
- Oj, cicho - odpowiedziała zdenerwowana Kayla, przystępując z nogi na nogę. Już dawno nie była tak pełna sprzecznych emocji. - Nie było żadnej grupy! Woltman mnie wrobił!
Christina zmarszczyła brwi, ukazując tym samym swoje zdezorientowanie. I prawdopodobnie Kayla cieszyłaby się ogromnie z tego, że udało jej się czymś zaskoczyć pannę Ellis, gdyby nie była tak pochłonięta rozmyślaniami o tym „co ona, do diabła, powinna teraz zrobić”.
- Co?

~*~

- Powtórzmy to jeszcze raz - zarządziła Christina, zmierzając z Kay przez korytarze klubu sportowego. Były już po treningu, który teoretycznie miał dać Kay czas do namysłu. Zaraz po lekcji z Waltonem Benson miała ponownie porozmawiać ze swoim trenerem na temat wcześniej wspomnianej przez niego randki. Tak się jednak złożyło, że po zakończonym treningu Ryan został otoczony przez grupkę wiernych fanek. Jego uczennice, na czele z Hanną były tak zaabsorbowane jego osobą, że najwyraźniej nie chciały dać biednemu Ryanowi chwili spokoju. Kay, oczywiście, nie miała zamiaru dołączać do tego szalonego grona. Nie chciała robić z siebie idiotki i czekać na niego, jak jakaś desperatka. Co to, to nie. Dlatego, zaraz po zakończonym treningu opuściła salę, przebrała się w szatni i wraz z Christy pomaszerowała do wyjścia.
- Jak to możliwe, że Walton zaprasza cię na randkę, a ty nie masz pojęcia, co odpowiedzieć? Myślałam, że istnieje tylko jedna możliwa i prawidłowa odpowiedź – kontynuowała Christina. - Rozczarowujesz mnie, Benson.
- Nie odpowiedziałam tylko dlatego, że dokładnie wiedziałam, o co mu chodziło. On wcale nie chce randki. On chce się tylko dostać do moich majtek.
Christina jęknęła głośno, po czym pchnęła drzwi wyjściowe i razem z Kaylą wyszła na świeże powietrze.
- I? Jaki jest twój problem, Kay? Myślałam, że właśnie tego chcesz. Do diabła, pozwól mu zedrzeć z ciebie te cholerne majtki. Na co ty czekasz, dziewczyno?
Ciemnowłosa pokręciła głową z dezaprobatą. Jak to możliwie, że jednocześnie kochała i nienawidziła swojej przyjaciółki za tę bezpośredniość?
- Sama już nie wiem – wyznała. – Chyba trochę mnie to rozczarowało. Jakaś część mnie myślała, że interesuje się mną, a nie tylko... moją bielizną.
Christy prychnęła głośno.
- Benson, ależ ty jesteś naiwna! Gdyby chodziło mu tylko i wyłącznie o seks, to przeleciałby cię na tamtej podłodze i nie martwił się o nic. A jak obie wiemy, nie zrobił tego. Co więcej, zaproponował ci randkę. Bang! Ja ci mówię, z tego będą jeszcze dzieci.
- Jesteś niemożliwa. - Kayla zasłoniła twarz dłońmi, jęcząc przy tym głośno.
- Mówię, jak jest. – Christina uniosła ręce do góry w obronnym geście. – Nawiasem mówiąc i tak jestem w szoku, że wyszedł z tym dopiero teraz. Pożera cię wzrokiem od pierwszego treningu. Z wzajemnością zresztą.
- Nie pożerałam go wzrokiem – oburzyła się Kayla, szybko odsuwając dłonie od twarzy, by spojrzeć na przyjaciółkę surowym wzrokiem.
- Pożerałaś – powiedziała dobitnie Ellis, a z jej twarzy ani na sekundę nie schodził tryumfalny uśmiech. – Nie żebym się dziwiła, czy coś.
- Skoro tak ci się podoba, to może się z nim umówisz?
Blondynka roześmiała się głośno.
- Obawiam się, że jego serce należy już do innej kobiety – jęknęła, teatralnie usuwając nieistniejąca łzę z policzka. Po głośnym westchnieniu kontynuowała już normalnym głosem: – Poza tym, Leanne by mnie zabiła. Jest wielką fanką waszej historii miłosnej. Czeka na jakiś łóżkowy happy end, więc nie zawiedź jej, dziewczyno. Umów się z instruktorkiem. Co masz do stracenia?
- Jesteś niemożliwa – powtórzyła Kayla, usilnie próbując sobie przypomnieć, co ją podkusiło w momencie, kiedy zaczęła się przyjaźnić z tą kobietą. Na pewno nie myślała wtedy trzeźwo.
Dziewczyny stanęły przy samochodzie Kayli, mierząc się spojrzeniami. I wtedy Benson przypomniała sobie o jeszcze jednej rzeczy.
- Josh znowu napisał.
Christina mimowolnie się skrzywiła.
- Słucham? Jak? Kiedy? Dlaczego? – Rzuciła surowym głosem. - Myślałam już, że ten zdradziecki skurwysyn dał sobie w końcu spokój. Czego tym razem chciał?
Kayla oparła się o swój samochód.
- Chce się dzisiaj spotkać – wyjaśniła, wzruszając ramionami. – Na razie nic mu nie odpisałam.
- Na razie? – Prychnęła Christy. – A masz zamiar?
Ponownie wzruszyła ramionami.
- Rano nie miałam czasu się nad tym zastanawiać, bo śpieszyłam się na trening – odpowiedziała nieco wymijająco.
Christina przeklęła pod nosem, zakładając ręce na piersi. Zdecydowanie nie wyglądała na zadowoloną.
- Nie mam pojęcia, co siedzi w twojej głowie, ale Kayla, zastanów się dziesięć razy zanim zrobisz cokolwiek. Dobrze wiesz, jak to się skończy, kiedy dasz mu kolejną szansę. Ten zdradzie –
- Josh – przerwała jej. – On ma na imię Josh.
- Nieważne, jak ma na imię. Istotne jest tylko to, że na ciebie nie zasługuje. Takie jest moje zdanie. Leanne uważa dokładnie tak samo, Blake na pewno też. I gdybyś zapytała każdą inną osobę, to odpowiedziały na pewno podobnie. Jesteś dla niego za dobra, Kay.
Ciemnowłosa westchnęła głośno. Już miała coś odpowiedzieć, gdy nagle jej uwagę przyciągnęło coś zupełnie innego. A raczej ktoś.
Drzwi klubu sportowego się otworzyły, a w ich progu stanął nie kto inny, jak Ryan Walton. Mężczyzna rozejrzał się szybko po parkingu, najwyraźniej czegoś szukając. I wydawało się, że znalazł, gdy jego wzrok spoczął na dwóch przyjaciółkach, stojących przy starym Chevrolecie Kayli.
Facet najwyraźniej nie chciał tracić ani chwili czasu, gdyż szybkim krokiem skierował się w stronę kobiet. Nadal miał na sobie szare dresowe spodnie i podkoszulek z napisem „ARMY”. Emanował pewnością siebie, a jego ciało sprawiało, że biedna Benson traciła zdolność logicznego myślenia. Co istotne, Kayla miała świadomość, że nie tylko jego ciało było interesujące. Wydawało jej się, że jego wnętrze kryło coś więcej. Były żołnierz zdecydowanie widział wiele, co pozwalało jej myśleć, że znał życie trochę lepiej, niż przeciętny człowiek. Do tego wszystkiego był enigmatyczny. A bez wątpienia jego tajemniczość przyciągała Kay, jak magnes.
Mężczyzna zatrzymał się metr przed Kaylą. Jego szare oczy bacznie ją obserwowały. Dziewczyna miała świadomość, że nigdy wcześniej nikt tak intensywnie jej się nie przyglądał. Patrzył na nią z góry, a ona – naturalnie – wobec jego pierwotnej, męskiej siły czuła się malutka.
- Nie odpowiedziałaś – oznajmił w ramach powitania.
Kayla nie musiała prosić Waltona, o rozwinięcie swojej wypowiedzi, gdyż doskonale wiedziała, o co mu chodziło. Nie musiała również patrzeć w stronę Christy, by wiedzieć, że ta szeroko się uśmiechała (za to postanowiła, że wyzwie ją od małp nieco później, gdy Ryan nie będzie im się już przysłuchiwał).
- Byłeś trochę zajęty – oznajmiła Kayla, wybierając prawdopodobnie najbardziej idiotyczną wymówkę. – Nie chciałam rozczarować twoich fanów – dodała, ale gdy  tylko usłyszała samą siebie, była gotowa uderzyć się w twarz. Czy przypadkiem nie zabrzmiała, jak jakaś zazdrośnica?
- Nie na tyle, bym nie mógł ich na chwilę przeprosić, aby z tobą porozmawiać. Mogę w końcu usłyszeć, co masz mi do powiedzenia?
Dobry Boże, Kayla nie była przyzwyczajona do tak silnych emocji. Nawet kłótnie z Joshem nie sprawiały, że jej serce z tak wielką siłą obijało się o żebra, a oddech niebezpiecznie przyśpieszał. Do diabła, przez zwykłą rozmowę z trenerem nawet zaczynało jej się kręcić w głowie. Co więcej, nie miała w sobie tyle siły, by nakazać swoim ustom się poruszyć. Dlatego stała nieruchomo, dalej wpatrując się w Ryana. W szorstkiego, onieśmielającego i z pewnością władczego mężczyznę, który był przyczyną niekontrolowanych reakcji jej ciała.
- Masz niesamowite wyczucie czasu – zaczęła niespodziewanie Christina. – Kayla właśnie mi powiedziała, że miała ci przekazać po treningu, że się zgadza.  
Ryan na chwilę oderwał swój wzrok od Kay, by spojrzeć na pannę Ellis. Trwało to zaledwie jakieś trzy sekundy, ale przynajmniej pozwoliło Benson wziąć głęboki oddech. I, naturalnie, zanotować w głowie na wyimaginowanej liście, że później musi zamordować swoją przyjaciółkę.
Walton ponowie spojrzał na ciemnowłosą, która zdecydowanie straciła kontrolę nad całą sytuacją. Nie żeby kiedykolwiek ją miała.
- Tak? – Zmarszczył czoło, szukając w kontakcie wzrokowym z Kaylą jakiegokolwiek potwierdzenia.
- Dokładnie tak – odpowiedziała Christy. Ryan jednak kompletnie zignorował jej odpowiedź, czekając, aż w końcu Kay się odezwie.
Cóż, wyglądało na to, że Benson nie miała już innej możliwości, jak tylko powiedzieć:
- Dokładnie tak.



19 komentarzy:

  1. Świetny. Z niecierpliwością czekam na kolejny. Ciekawe jak ta randka się potoczy.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie powiem, że nie, ale spodziewałam się, że w tym rozdziale będzie juz akcja z randki Kay i Ryana, ale to wcale nie znaczy, że się rozczarowałam. Wręcz przeciwnie!
    Rozmowa Kay z "seksownym instruktorem" w sali cudownie opisana! Aż czuć tę niezręczność! :)
    Kocham Christine, kochanych przyjaciółek nigdy za wiele. No brakuje slow na jej wspaniałomyślość! :)
    Mam nadzieję, ze w następnym rozdziale doczekamy się już randki (albo czegoś ciekawego, co z tego wyniknie, bo znając twoje pomysły, nie wszystko pewnie pójdzie po ich myśli :) )
    Weny kochana ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Ahh jejku przeczytałam i jestem zadowolona :) choć w głębi duszy czuję jakiś niedosyt :( ale w takich momentach naprawdę nie rozumiem Kayli, ona zamiast się zgodzić to jeszcze się zastanawia :3 no co za człowiek, ale i tak ją kocham :) a Waltona jeszcze bardziej <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Najlepsze opowiadanie !! Piszesz niesamowicie !!! <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Najlepszy na świecie blog.. Kocham

    OdpowiedzUsuń
  6. Cudowny rozdział. Tak się cieszę, że się zgodziła. Czekam z niecierpliwością na dalsze losy tej dwójki

    OdpowiedzUsuń
  7. Oj będzie się działo:)
    R.A.N.D.K.A.
    Czuje się jak Kayla. Taka podekscytowana i zadziwiona. Normalnie chce już kolejny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  8. O kurczę... Ach ten Ryan... Normalnie się rozpływam... Nie dziwię się Kayli jej reakcji xD
    Randka! *__* Ale super! :) Ciekawe, czy coś szczególnego się na niej wydarzy ;p
    Kocham to opowiadanie! :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Uwielbiam! Genialne! Jej :* Zdecydowanie już chcę więcej. Jestem wprost urzeczona tym rozdziałem. Przyznaje, że coraz to bardziej podoba mi się to, co u ciebie czytam, jeśli w ogóle jest to możliwe :)
    Cieszę się, że przy Kay stała jej przyjaciółka, bo gdyby nie ona, to nie wiem, jak długo by jeszcze zwlekała z odpowiedzią instruktorowi. Tym bardziej, gdyby nagle okazała się ona być przecząca. A tak wprost nie mogę się doczekać! To opowiadanie niesamowicie wciąga. Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Kochana, przeczytałam ten rozdział zaraz po dodaniu, jednak komentuję dopiero teraz, bo musiałam ochłonąć. Zdecydowanie za dużo emocji jak na jeden dzień.
    Choć nadal nie do końca mi przeszło to postaram się napisać całkiem zrozumiały komentarz....

    Co do 'dokładnie tak', to mówi tak moja nauczycielka geografii (nie lubię jej, jutro piszę zaległy test).
    Kiedy każe coś komuś powiedzieć bądź przeczytać, a ta osoba to wykona jest takie:
    -Dokładnie tak...
    A po chwili:
    -Dokładnie tak.
    Zawsze mamy z tego bekę xD.

    Ech, wracając do rozdziału. Kocham, kocham, kocham. Mówiłam Ci już, że jesteś moją ulubioną blogerką?
    Ta randka będzie najlepszą randką w historii. No chyba, że Waltman zabierze ją na jakieś wysypisko i karze szukać sobie nowego dresu...
    Christina sobie u mnie punktuje! I co z tego, że Kay chce ją zabić?
    Och, i mam prośbę. Weź utop tą Hannę, bo dziewczyna serio mnie wkurza.
    Mam nadzieje, że szybko dodasz kolejny.
    Buziakii :****

    OdpowiedzUsuń
  11. Aawwwwww ♡ w końcu jejejjejejejej
    Nana nana na ale jest uratowana :D
    Lots of love :*

    OdpowiedzUsuń
  12. Brak weny dziś i lenistwo wiec tylko: WOW
    <3
    nuda100

    OdpowiedzUsuń
  13. Już chce nowy xd
    Jestem nienasycona haha
    Kochana, kocham kochać kochających się kochanków ♡
    Weny na święta i może jakichś bonusowych rozdziałów ?? :*
    xx

    OdpowiedzUsuń
  14. A tak w ogóle nie mogę wyjść z podziwu. Aa no i nie mogę się nadziwić, TO SIĘ STAŁO !! W końcu i jeszcze na dodatek się tego nie spodziewałam ani trochę!
    Czuję się jakbym to ja szła na tą randkę haha empatia 100pro
    To takie śmieszne że tak to przeżywam ;3 ale nic nie mg poradzić na to, że ich historia i twoje obłędne pióro + słownictwo tak WSPANIALE opisują sytuację, tworząc istnie genialną opowieść.
    Jest taka autorka której książki składające się z 6 tomów, są bestsellerami etc. dążę do tego, że 1tom książki autorka opublikowała na worldpad'zie i tam z zawrotną prędkością zrobiła furore... może warto spróbować ?

    OdpowiedzUsuń
  15. bardzo wciągające opowiadanie ;) czekam na następne bo już chce ich razem na randce ;)

    OdpowiedzUsuń