Związek
Kayli i Josha trwał łącznie jakieś trzy lata. W ciągu tego, jakby nie patrzeć,
dość długiego czasu spędzonego razem, Kay zdążyła naprawdę dobrze poznać
swojego chłopaka. W odróżnieniu do niego, oczywiście, gdyż jej były partner
niestety nie potrafił pochwalić się zbyt dużą wiedzą na temat panny Benson.
Mając
do dyspozycji te wszystkie rzeczy, jakie Kayla wiedziała o swoim eks, stojąc na
klatce schodowej usilnie próbowała sobie przypomnieć tę (chociaż) jedną, dzięki
której postanowiła się z nim związać. Oczywiście, swojego czasu Josh zwykł
zapraszać ją na randki. Wypady do kina, czy kolacje w restauracjach podczas
pierwszego roku ich związku zdarzały się naprawdę często. Ale wtedy Josh był
inny. A jego inność polegała przede
wszystkim na tym, że jeszcze wtedy był pozbawionym jakichkolwiek zmartwień
studentem. Niestety, gdy tylko zdobył upragnione zatrudnienie, które okazało
się nie spełniać jego oczekiwań, zaczął wyładowywać swoje frustracje na niewinnej
Kayli.
Jednak,
co sprawiło, że Benson postanowiła wejść z Josh’em w tak poważny związek?
Z
pewnością nie jego poczucie humoru. Do diabła, jedyne żarty, jakie zwykł
opowiadać dotyczyły wizyt baby u lekarza i naprawdę nie były śmieszne.
Nie
mieli również wspólnych zainteresowań. Podczas gdy on zachwycał się swoimi
ukochanymi rozgrywkami golfa, to Benosn umierała z nudów. A gdy słuchał
ulubionej muzyki, dziewczyna modliła się o to, by płyta nagle się zacięła lub
niespodziewanie rozpłynęła w powietrzu. Nie lubiła nawet oglądać z nim
telewizji. Nic nie drażniło jej bardziej niż fakt, że Josh co pięć sekund
zmieniał program telewizyjny, narzekając na – mniej więcej - wszystko.
Co
prawda, skończyli podobne studia, ale to wcale nie oznaczało, że jej eks miał
ochotę słuchać o pracy Kay w księgowości.
Siląc
się na jakiś pozytywny aspekt, Kay stwierdziła, że Josh był przecież
przystojny. Może nie tak onieśmielająco przystojny, jak Ryan, ale z pewnością
zwracał na siebie uwagę płci przeciwnej. Naprawdę. A najbardziej urzekające
były jego słodkie dołeczki w policzkach. Sprawiały, że Kayla mogła wybaczyć mu
wszystko. Oczywiście, aby pokazały się dołeczki, Josh musiał się najpierw uśmiechnąć.
A to z kolei nie był wcale tak częsty widok.
-
Ogłuchłaś?
Ponowne
zabranie głosu przez Josha sprawiło, że poszukiwanie pozytywów w tym mężczyźnie
przestało mieć jakikolwiek sens.
Kayla
zdawała sobie sprawę, że przyszedł idealny moment na to, by się odezwać.
Odpowiedzieć na jedno z jego pytań, nakrzyczeć, albo po prostu zignorować i
przepchać się do swojego mieszkania. Niestety jednak nie była w stanie zrobić
żadnej z wymienionych rzeczy.
- Czy
ty mnie, do cholery, słyszysz? - Przynajmniej Josh nie zapomniał języka w gębie.
- Kim jest ten facet? I gdzie ty w ogóle byłaś?
Benson
poczuła, jak ciało stojącego minimetry od niej Ryana tężeje. Wiedziała, że
wielka awantura wisi na włosku i koniecznie musiała coś z tym zrobić. Nie
chciała przecież, by wszyscy sąsiedzi przysłuchiwali się kłótni jej kochanków
(w tym jednego byłego i jednego niedoszłego).
- Co ty
tutaj robisz? - Zapytała w końcu. Nie liczyło się to, że doskonale znała
odpowiedź na zadane pytanie.
- Jak
to co? - Prychnął. - Przyszedłem pogadać! Wiedziałabyś, że tu będę, gdybyś odbierała
ten cholerny telefon. Po co ci komórka skoro i tak z niej nie korzystasz?
Kayla
pokręciła głową z rozbawieniem (tak, z
rozbawieniem!). Niesłuchanie zabawny bowiem wydał jej się fakt, że Josh po
raz kolejny próbuje się wymądrzać. Prawienie morałów i chęć udowodnienia Kay,
że wszystko robi źle było czymś, do czego zdołała się już przyzwyczaić.
Typowy Josh.
- Zważaj
na słowa - warknął Ryan. I Kay, gdyby nie była tak bardzo rozbawiona, z
pewnością sama by się przestraszyła jego surowego tonu głosu. Szczególnie, że
takiego go jeszcze nie słyszała. Bo chociaż były to trzy zwykłe słowa, to w
połączeniu z siłą Ryana i jego pewnością siebie, mogły zabrzmieć groźnie. Do
tego wyobraźnia Kayli poszła o krok dalej i dziewczyna już wyobrażała sobie,
jak Walton, będący instruktorem nie tylko na kursie samoobrony, ale również na
zajęciach jujitsu, podchodzi do rozeźlonego Josha i kilkoma prostymi ruchami
powala go na ziemię.
Ale nie
to było teraz najważniejsze. Z pewnością znacznie ciekawsza była reakcja Kayli.
Być może była zasługą wcześniej wypitego wina? Kto wie. Niemniej, cokolwiek to
było, spowodowało, że Kay przez chwilę nie mogła powstrzymać śmiechu. Śmiała
się głośno i zupełnie niekontrolowanie. I z pewnością wprowadziła w osłupienie
nie tylko Josha, ale i stojącego przy niej Ryana.
- Kay?
- Wiesz
co, Josh? - Odezwała się w końcu. - Spadaj.
-
Słucham?
-
Spadaj - powtórzyła. Co prawda, przestała się śmiać, ale uśmiech w żadnym razie
nie zniknął z jej twarzy. - Spadaj na drzewo, do wulkanu, albo i do kanału.
Gdziekolwiek chcesz. Po prostu spadaj.
Przynajmniej
już teraz wiedziała, że do jej małego wybuchu przyczyniło się wypite wino. Ale
kto by zwracał na to uwagę? Na pewno nie ona. I na pewno nie teraz.
Szczególnie, że odczuwała ogromną satysfakcję z wypowiedzianych słów. W końcu
miała odwagę, by powiedzieć coś takiego głośno do swojego byłego chłopaka. Przy
wcześniejszych awanturach z Joshem zawsze siedziała grzecznie i kiwała głową na
niemal każde jego słowo.
Weszła
kilka schodków wyżej, stając przed wejściem do swojego mieszkania. Wyciągnęła z
torebki klucze i otworzyła drzwi. Zaprosiła Ryana do środka, a Joshowi pomachała
na pożegnanie, po czym zamknęła za sobą drzwi. Z niemałym trzaskiem. I już
teraz na samo wspomnienie malującej się na twarzy byłego faceta dezorientacji
nie mogła powstrzymać uśmiechu.
- Wszystko
w porządku? - Zapytał zaskoczony Ryan. Stał kilka kroków od niej, a pomiędzy
jego nogami kręcił się Bandzior. Pies witanie nowo przybyłych, ku wielkiemu
zaskoczeniu Kay, zaczął od Waltona.
-
Zdecydowanie tak - odpowiedziała, posyłając mu szeroki uśmiech. Jakaś cząstka niej
wiedziała, że powinna przeprosić Ryana za nieprzyjemną sytuację. Jednak,
wiedziała również, że gdy to zrobi, nagle zaatakują ją wyrzuty sumienia. A
dzisiaj przecież nie chciała mieć z nimi do czynienia.
-
Napijesz się czegoś? – Zapytała po chwili, chcąc wrócić na odpowiedni tor, a
więc do głównego powodu ich dzisiejszego spotkania
Walton
lekko uniósł rękę do góry, by spojrzeć na tarczę swojego zegarka.
- Niestety
nie – odpowiedział ze słyszalnym smutkiem. – Właściwie to będę wychodził. Jest
już po północy, a oboje potrzebujemy snu.
Kayla opadła
szczęka.
Oczywiście,
każdy człowiek potrzebuje snu. To dość oczywiste. Mniej oczywiste było jednak
to, że Walton odrzucił jej zaproszenie. Podczas gdy ona wyraźnie chciała
kontynuować ich spotkanie (w wiadomym celu), to on wyjeżdżał z jakąś
irracjonalną gadką. Przecież mniej snu jednej nocy nie wyrządzi mu krzywdy.
- Och,
jasne. – Z całych sił starała się grać niewzruszoną jego zachowaniem. Dlatego
machnęła lekceważąco ręką, a potem wzruszyła jeszcze ramionami. – Jak chcesz.
-
Zobaczymy się jutro – dodał z uśmiechem, podchodząc do niej bliżej. – Lepiej
się wyśpij, bo zamierzam dać ci jutro na treningu niezły wycisk.
Gdy
dzieliły ich już tylko nieliczne centymetry, położył swoją dużą dłoń na karku
dziewczyny, nieco przykucnął, po czym ucałował jej czoło.
A potem
wyszedł.
- Co do
diabła? – Zapytała samą siebie, patrząc z niedowierzaniem na drzwi wyjściowe.
~*~
Tym razem
Kayla nie spóźniła się na trening. Co więcej, do klubu sportowego przyjechała
piętnaście minut wcześniej. Przebierała się w szatni w swój dres i, podobnie
jak ostatnio, przysłuchiwała się rozmowie dziewcząt z grupy, która właśnie
skończyła zajęcia z Thomasem. Tym razem jednak żarty kobiet nie poprawiły jej
humoru. Cały czas myślami była przy wczorajszej randce z Ryanem. Próbowała
zrozumieć, co poszło nie tak. Gdzie popełniła błąd? Czy była naprawdę tak
beznadziejna, że nie potrafiła zaciągnąć faceta do łóżka? No jasne, miała w tej
kwestii znikome doświadczenie, jednak Christy zawsze powtarzała, że każdy facet
chce tylko jednego. Dlaczego więc Walton wczoraj nie chciał?
Na sali
treningowej pojawiła się pięć minut przed czasem. Waltman już na nią czekał.
Niestety,
ku jej wielkiemu rozczarowaniu, zrobił dokładnie to, co obiecał jej wczoraj.
Dał jej niezły wycisk.
Kay nie
pamiętała, kiedy ostatnio była tak wykończona. I - co tym razem wcale nie
poprawiało jej humoru – zdawała sobie sprawę, że czekał ją tego dnia jeszcze
jeden trening.
Ryan
przez cały czas zachowywał się zupełnie niewinnie. Uśmiechał się, żartował,
pomagał jej niemal we wszystkich ćwiczeniach. Tyle że ani słowem nie wspomniał
o wczorajszej randce.
Dlatego,
podobnie jak w poprzednim tygodniu, zaraz po zakończonym treningu, Kayla
pobiegła do szatni, by sprawdzić, czy jej przyjaciółka już przyjechała. Gdy jej
tam nie zastała, rzuciła się biegiem przez klub sportowy, by dotrzeć do drzwi
wejściowych budynku.
- Gdzie
tak pędzisz? – Krzyknęła do niej Christina, która zmierzała właśnie korytarzem
w stronę klatki schodowej, by wejść na odpowiednie piętro. Uśmiechała się szeroko,
będąc zupełnie nieświadomą tego, co zaraz może usłyszeć. – Czyżbyś wczoraj nie
zużyła z Waltmanem całej swojej energii?
Kay
dobiegła do niej prędko.
-
Wiedziałam, że ty mnie zrozumiesz! – Westchnęła, oddychając z ulga. Była tak
zaabsorbowana sytuacją z Ryanem, że nawet nie dostrzegła nutki humoru w słowach
przyjaciółki. – Powiedz, Christy, czy ze mną jest coś nie tak?
Panna
Ellis zmarszczyła brwi, zatrzymując się niespodziewanie. Poprawiła swoją
elegancką sukienkę, a ulubioną torbę, zarzuciła na ramię, by móc swobodnie
położyć ręce na biodrach.
-
Słucham? – Skrzywiła się. – O czym ty mówisz?
- Tylko
szczerze – uprzedziła ją Kayla. – Spójrz na mnie i powiedz, czy nie widzisz
czegoś dziwnego.
Christy
prychnęła, po czym pokręciła głową z rozbawieniem.
-
Musiał wczoraj nieźle zatrząść twoim światem w łóżku, bo całkiem poprzewracało
ci się w głowie – oznajmiła, z powrotem ruszając w stronę schodów.
-
Właśnie o to chodzi! – Jęknęła Kayla. – Nie zrobił tego. Nie zatrząsł moim
światem.
Christina
znowu się zatrzymała. Odwróciła się twarzą do przyjaciółki, otwierając szeroko
usta ze zdziwienia. Chwilę potem wybuchła głośnym śmiechem.
- No
nie wierzę – mówiła, nie mogąc powstrzymać szerokiego uśmiechu. – Ryan Walton
ma małego. Kto by pomyślał?
Kayla
jęknęła po raz kolejny.
- Nie!
To nie tak!
Christina
przestała się śmiać.
- A
jak? – Zapytała. A potem nagle doznała olśnienia. – No proszę, proszę. Czyżby
nie miał pojęcia, co robić w łóżku ze swoim sprzętem? Jejku! A wygląda na
takiego pewnego siebie. Skurczysyn, nieźle się kamufluje. W życiu bym nie
pomyślała.
Benson
schowała twarz w dłoniach.
- Nie.
Nie. Nie – westchnęła. – Christy, problem polega na tym, że nie spaliśmy ze
sobą.
Co
dziwne, to zaskoczyło pannę Ellis znacznie bardziej niżeli jej wcześniejsze
spekulacje.
-
Dlaczego od razu nie powiedziałaś?
Kayla
przewróciła oczyma, odpuszczając sobie udzielenie odpowiedzi na to pytanie.
Zamiast tego skupiła się na streszczeniu przebiegu ich randki, a w szczególności
końcówki spotkania. Łudziła się, że doświadczenie Christy z mężczyznami pozwoli
jej zrozumieć, co, do diabła, poszło nie tak. Bo przecież musiało być jakieś
logiczne wytłumaczenie na zachowanie Waltmana.
~*~
Morderczy
trening numer dwa trwał w najlepsze. Liczne ćwiczenia jednak nie sprawiły, że
Christina Ellis porzuciła swoją misję i przestała szukać powodu
niespodziewanego zakończenia randki swojej najlepszej przyjaciółki. Co więcej,
gdyby nie błagalne słowa Kayli, Christy już dawno stałaby u boku Waltmana, sama
go przesłuchując.
- Ja ci
mówię – zaczęła, kopiąc, tak jak pozostałe dziewczyny, w niewidzialną
przestrzeń przed sobą. – Temu facetowi chodzi o coś więcej. Może on nie chce
jednorazowej przygody i szybkiego zapomnienia twojego imienia.
-
Bredzisz.
- Nie,
mówię, co widzę. A uwierz, nie potrzebuję okularów, by dostrzec, jak się na
ciebie gapi. Nawet teraz.
-
Christy, przestań – zażądała ostro Kay, resztkami silnej wolni, zmuszając się,
by nie spojrzeć w stronę instruktora. A trzeba wspomnieć, że było to nie lada
wyzwanie. Pan instruktor bowiem miał dzisiaj na sobie cudownie opinającą jego
mięśnie koszulkę i sięgające przed kolano czarne szorty. Gdyby tego było mało;
ćwiczył boso. Naturalnie, niezwykle angażował się w wykonywane z kursantkami
ćwiczenia i wyglądał przy tym absolutnie rozkosznie.
- Może
on stara się coś ci udowodnić? – Zapytała Christina, robiąc sobie krótką
przerwę. Położyła dłonie na biodrach, badawczo przyglądając się swojej
przyjaciółce.
- Niby
co takiego pragnie mi udowodnić?
- Może
to, że nie tylko on chce z tego coś więcej, niż tylko seks.
Kayla
zakrztusiła się powietrzem.
-
Poważnie, Christy. Zaczynam się martwić o twoje zdrowie psychiczne.
Ellis
uśmiechnęła się szeroko.
- Już
się tak przed nim nie wzbraniaj – zaczęła. – Nic mu przecież nie brakuje.
Dobrze wygląda, ma poczucie humoru, mądry z niego facet, a do tego rozwija
swoje pasje i zaraża nimi innych. I, co najważniejsze, ma fioła na twoim
punkcie. Dobry materiał na chłopaka.
- Nie
ma żadnego fioła – jęknęła Kay. Zdecydowanie zaczynała żałować, że powiedziała
o wszystkim swojej przyjaciółce. Christina miała bowiem niezwykły talent do
ubarwiania najróżniejszych sytuacji. Wprost uwielbiała dodawać każdej historii
nieco pikanterii. A już szczególnie wtedy, gdy dobrze znała zaangażowane w
wydarzenia osoby. – Gdyby miał „fioła”, to skorzystałby wczoraj z mojego
zaproszenia. Czyż nie?
Christina
z westchnieniem wróciła do wykonywania zadanych przez instruktora ćwiczeń. W
żadnym jednak razie nie przestała zastanawiać się nad „problemem” przyjaciółki.
Z wielkim zapałem obmyślała nowe hipotezy i plany działania, które w jakimś
stopniu mogłyby im pomóc.
- Wiem!
– Zawołała niespodziewanie, oczywiście, niepotrzebnie zwracając na siebie uwagę
wszystkich zgromadzonych na sali osób. Nie żeby się tym przejęła. Tak jak
zawsze, to Kayla była odpowiedzialna za przesłanie im przepraszających spojrzeń
i zachęcenia uśmiechem do powrotu do wcześniej przerwanego zajęcia.
- Co
takiego wiesz? – Zapytała, gdy wszyscy pozostali z powrotem skupili się na
sobie.
- Teraz
przyszła twoja kolej na wykonanie ruchu.
Kayla
zmarszczyła brwi.
-
Przecież już ci mówiłam, co wczoraj zrobiłam. Wykonałam ruch. Zaprosiłam go przecież
do siebie.
Christy
pokręciła głową z dezaprobatą.
- Nie o
to chodzi, głuptasie. Przecież powiedziałam, że Waltonowi nie chodzi o seks – wyjaśniła.
– Teraz ty musisz zaprosić go na randkę. Wykaż się inicjatywą. On czeka na twój
krok.
Benson
prychnęła.
- To
facet powinien zapraszać na randki, nie kobieta.
Christina
jęknęła, przeklinając w myślach. Po chwili jednak wzięła głęboki oddech, by ze
stoickim spokojem przemówić.
-
Uwierz mi, on na to czeka.
Kay nie
była tego taka pewna.
- Co
więcej – zaczęła Christy, klaszcząc z podekscytowaniem w dłonie – zaprosisz go
zaraz po treningu.
Szeroki
uśmiech Christiny wyraźnie mówił, że nie wyjdą stąd, dopóki jej przyjaciółka
tego nie zrobi.
~*~
Kayla czuła
się, jak największy głupek. Zupełnie nie była przekonana do pomysłu panny
Ellis. Oczywiście, chciała spotkać się z Waltonem i już sama nie do końca wiedziała,
czy chodzi w tym tylko i wyłącznie o seks, jednak nie mogła przecież ot tak do niego podejść i zapytać, czy
gdzieś nie wyskoczą. To nie było w jej stylu. Tyle, że dzisiaj ten fakt był
nieistotny, a Kay miała po prostu wykonać powierzone jej zadanie. Przejąć
inicjatywę i nie zastanawiać się, na jak wielką idiotkę wyjdzie przed Ryanem. Zresztą,
co miała do stracenia? Do końca kursu została już znikoma liczba treningów,
więc w razie gdyby coś poszło nie tak, mogła po prostu zrezygnować i do końca
życia chować się przez Ryanem Waltonem. Po
prostu.
Christina
poczekała razem z Kaylą, aż wszystkie pozostałe uczestniczki kursu wyjdą z
pomieszczenia i dopiero wtedy sama opuściła salę. Przed wyjściem posłała
jeszcze w stronę Benson pokrzepiający uśmiech i zamknęła za sobą drzwi. Ale Kay
wcale nie zdziwiłaby się, gdyby Ellis nadal pod nimi stała i nadsłuchiwała, chcąc
się upewnić, czy jej przyjaciółka robi to, co zostało jej nakazane.
Ryan nachylał
się nad parapetem, zapisując coś w leżącym przed nim notesie. Wyglądał tak,
jakby zupełnie nie zdawał sobie sprawy z tego, że jeszcze ktoś został z nim w
pomieszczeniu. Był w pełni zrelaksowany.
- Masz jakieś pytanie, Kay? – Odezwał się po
chwili, wciąż wlepiając swoje spojrzenie w kartki zeszytu. I chociaż nawet na sekundę
nie zerknął w stronę dziewczyny, to jakimś cudem doskonale wiedział, z kim ma
do czynienia.
- Tak –
odpowiedziała w końcu. Jej głos brzmiał jednak tak niepewnie, że musiała
odchrząknąć.
Ryan dopiero
teraz skupił swoją uwagę na ciemnowłosej. Odłożył trzymany w dłoni długopis i zamknął
notes. Wyprostował się, a potem wlepił swoje intensywne spojrzenie w i tak już
zestresowaną Kaylę. Ta natomiast przez długą chwilę nie mogła się przemóc, by
powiedzieć coś więcej.
- Kay –
zaczął, marszcząc brwi. – Możesz już mówić.
Benson
nie była w stu procentach pewna, ale wydawało jej się, że w kącikach ust
Waltona igrał uśmiech.
Drań.
Nabrała
głośno powietrza, powtarzając w myślach jedno, dość pokrzepiające zdanie.
Do diabła, raz się żyje!
- Co
powiesz na randkę w stylu Kayli Benson? – Wypaliła w końcu.
Naprawdę
nie planowała zadać tak dziwnego pytania. Miała po prostu zapytać, czy z nią
gdzieś nie wyjdzie. Kto, do jasnej anielki, kazał jej dopowiadać resztę zdania?
Przecież nie było czegoś takiego, jak „randka w stylu Kayli Benson”.
Walton
uśmiechnął się tajemniczo.
-
Myślałem, że już nigdy nie zapytasz.
SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU! ♥
[WATTPAD]
Cieszę się ,że dodałaś rozdział :) oczywiście swietnie go napisałaś, do następnego :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNo Boże jak ja cie KOOOCHAAM to ty nie masz pojęcia *.* A jak kocham Kay no i tego drania Ryana to już w ogóle.
OdpowiedzUsuńNo bo kurde dziewczyno wyjeżdżasz mi z takim zabawnym rozdziałem i każesz mi czekać na kolejny? No to jest bezczelność normalnie! Wiesz co?! Żądam abyś pomyślała nad wydaniem książki. POWAŻNIE. Nie czytałam iluś tam twarzy Greya i innych tego typu książek, ale wiem, że twoja byłaby milion razy zajebistsza.
Niestety ostatniego rozdziału nie przeczytałam na czas i nie zostawiłam komentarza, więc teraz podsumuję oba rozdziały.
No kurde akcja z żyrafą i Bandziorem absolutnie genialna!
No i te jej myśli typu: dlaczego udawała zaskoczoną, skoro dobrze wiedziała o której ma Ryan przyjść xd
Albo jak kalkulowała jaka to ona jest nudna. I pytanie czy często schodzi się do parteru na jujutsu ^^
I najlepsze jak na koniec w myślach zastanawiała się czemu wyskakuje z pożegnalną gadką xd
Ten rozdział, chodź nie wiem jak to możliwe, wyszedł ci jeszcze lepiej. Jej reakcja na Josha - BEZCENNA.
No ale i tak wygrał całus w czoło i jej: Co do diabła?
Później domysły Christy, które były przezabawne btw UWIELBIAM JĄ!
No i oczywiście końcówka. Randka w stylu Kayli Benson? To dopiero będzie ciekawe!!!!! ;3
Może kolacja u niej w domu, ale całkowicie spaprze danie główne i da siebie jako deser w ramach poprawy humoru i wieczoru? I do tego pałętający się między nimi Bandzior? Pliiiis ;33333
I oby na następnej randce doszło do ostrego i gorącego S.E.K.S.U. *.*
Ale, żeby chociaż jedno zbliżenie było takie delikatne, pełne uczucia mmmm :>
Ten dobra bo się chyba troszkę rozpisałam więc ten no kończę....
Do następnego rozdziału i życzę weny kochana! <3
Ja zaś "Pięćdziesiąt twarzy Graya", czytałam i między innymi właśnie dlatego zaczęłam pisać "Drumming songs". Chciałam stworzyć coś bardziej... rzeczywistego. Niestety nie zrealizowałam do końca swojego pomysłu i opowiadanie nie wyszło tak, jak chciała. Ale to już nieważe.
UsuńMuszę przyznać, że ja również nie mogę się doczekać ich randki. Ale najlepsze, że sama jeszcze nie wiem, jak ta "randka w stylu Kayli Benson" będzie przebiegać. :P
Dziękuję ślicznie za wspaniały komentarz!
Pozdrawiam i wysyłam miliony buziaków! :*
Pewnie masz na myśli epilog w "Drumming songs"? I tak uwielbiam tamto opowiadanie. I to tak samo <3
UsuńPewnie wymyślisz coś bardzo zabawnego i już nie mogę się doczekać :)
Fajnyy <3 Czekam na nn <3 Kayla jest taka nieśmiała do Rayana :) + dobrze że kopnęła w dupę tego Josha Rayan bardziej do niej pasuję <3 Jestem ciekawa co będzie dalej może być bardzo ciekawie <3 :**
OdpowiedzUsuńWreszcie ten długo wyczekiwany moment, kiedy u gory widnieje 13nastka!
OdpowiedzUsuńW ogóle nie mogę uwierzyć, ze to już 13. rozdział! Niedawno przecież dostalam od Ciebie wiadomość o nowym opowiadaniu, a tu już ponad tuzin twoich dzieł... Chyba ten nowy rok nastroił mnie na takie refleksje :)
Noooo więc....
Rozdział, jak zwykle genialny, nic nowego nie uslyszysz. :)
Ale albo tak wciągnęła mnie relacja na linii Josh-Kay-Rayn, albo rozdział jest krótszy niż zwykle, bo pochłonęłam go dosłownie jednym tchem. Nie wiem, może mi się wydaje, działania uboczne wczorajszej nocy może dają znać. :)
Ale no, ten, fajnie, fajnie jest i co by nie było, tak cudownie wykreowałas osobowość Kay, ze brak mi słów, a moja mama zawsze mówi: "ubogie słownictwo, bo za mało czytasz", dlatego czekam na 14 rozdział, żeby poszerzyć moje umiejętności lingwistyczne :) mam nadzieje, kochana, ze mi pomozesz ;)
Do następnego!
Pozdrawiam i oczywiście również życzę szczęśliwego roku! :)
/J.
Przepraszam, że tak długo musieliście czekać na trzynastkę. Przez mój świąteczny wyjazd kompletnie zagubiłam się w czasie, dlatego powrót do rzeczywistości okazał się nieco trudniejszy, niż się tego spodziewałam. :P'
UsuńKochana, z przyjemnością będę dostarczała na bloga nowe rozdziały, coby zadowolić i Ciebie i Twoją mamę. Obawiam się tylko, że u mnie nie znajdziejsz jakiegoś wyszukanego słownictwa. Haha :D
Dziękuję ślicznie za miłe słowa i cudowny komentarz!
Buziaki!
BOŻE. Końcówka <3 Jestem ciekawa, czy kiedyś jej powie, że spodobała mu się odkąd zobaczył ją na stacji :)
OdpowiedzUsuńFantastyczny rozdział! Szczęśliwego Nowego Roku! ;*
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Weronika
fajny rozdział czekam na kolejny;) Szczęśliwego Nowego Roku! ;)
OdpowiedzUsuńNie wierzę zgodził się i więcej on na to czekał...pfff myślałam, że to potoczy się inaczej, ale genialnie jest. Bałam się, że ja wysmieje albo coś. Nie spodziewałam się, ze Christina będzie miała rację, a tu takie zaskoczenie (Ale pozytywne) :).
OdpowiedzUsuńCo do byłego Kayli to czytając tą scenę zrazilam się do niego bardziej. Liczę, że się nie podda, a wtedy BUM pan Walton pokaże mu kto tu rządzi. Hahaha, tak. Już sobie wyobrażam minę Josha, pewnie nawet nie będzie takiego momentu, ale marzyć można :).
Co do randki, nie mam pojęcia co zaplanowała Benson, zupełnie. Nie mam żadnego pomysłu. Może kręgle? Nie, nie, na pewno nie :/. Kino? Nie też raczej nie. Wiem tylko tyle, że musi się potarac w końcu Rayan był oryginalny :). Liczę, że wszystko się uda.
Udanego tego roku :) Pełnego sukcesów, szczęścia i zdrowia :).
Przyznaję, że ja również jeszcze nie wiem, co zaplanowała Kayla. Standardowo, pewnie dopiero jak przysiądę do pisania rozdziału to w magiczny sposób pomysły same się pojawią. ;)
UsuńDziękuję za wspaniały komentarz!
Buziaki!!!
Myślałaś może o napisaniu książki? Chętnie dołożyłabym twoje dzieło do mojej biblioteczki.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam bardzo serdecznie i oczekuje następnego rozdziału. ;)
Miło mi to czytać. Oczywiście, chciałabym w niedalekiej przyszłości wydać książkę, ale z pewnością jeszcze sporo pracy przede mną. :)
UsuńPozdrawiam ciepło!
Kochana, czy to możliwe, że z każdym rozdziałem zakochuję się w tym opowiadaniu coraz bardziej?
OdpowiedzUsuńNie wiem jak to robisz, ale każde Twoje opowiadanie chwyta mnie tak mocno za serce, że ciężko jest mi się go pozbyć. Po prostu nie potrafię!
Kocham Cię za to, że Kayla pokazała Josh'owi gdzie jego miejsce. Tak! Właśnie taką Kayl'ę Benson uwielbiam!
Och, ale ona jest głupia. No przecież jasne, że Christy ma rację. Waltman się tak w niej buja, a ona tego nie widzi. Chętnie skopałabym jej tyłek to może wreszcie by coś zrozumiała.
Jednak najbardziej nie mogę się doczekać 'randki w stylu Kayli Benson'. Jestem ogromnie ciekawa co wymyślisz. Ja nie mam zielonego pojęcia co by to mogło być. Pokaże mu jak się pracuje w księgowości?
Ach, zapomniałabym o ostatnim zdaniu. '- Myślałem, że już nigdy nie zapytasz.' No co ty nie powiesz, Ryan? Ja też już myślałam, że nigdy nie zapyta xD
Moja droga żonko, czekam z zniecierpliwieniem na następny rozdział i oczywiście na wydanie Twojej książki. Tak strasznie chce mieć ją na półce!
Życzę Ci tego i jeszcze raz szczęśliwego Nowego Roku!
Buziakiii :**
Twoje komentarze zawsze poprawiają mi humor! Po prostu zawsze szczerzę się do ekranu, jak głupi do sera i nie mogę przstać. :D
UsuńI kompletnie zabiłaś mnie pomysłem na randkę. Postaram się to wykorzystać w nowym rozdziale. Kto by pomyślał, że księgowość jest przepisem na udaną randkę... ;p
Droga żonko, gdyby kiedyś udało mi się wydać książkę, to na pewno dostaniesz egzemplarz ze specjalną dedykacją. :*
Dziękuję za komentarz i wysyłam miliony buziaków!!!
Uwielbiam to opowiadanie. Zastanawiałam się jak potoczy się sytuacja z Joshem. Obstawiałam, że albo Ryan się pożegna a Kay odbędzie poważną rozmowę z byłym albo że wybuchnie kłótnia i Ryan przyłoży Joshowi. To drugie chętnie bym zobaczyła :) No ale Kayla nieźle sobie poradziła. Niech Josh spada i robi miejsce dla kogoś lepszego.
OdpowiedzUsuńLubię Christy. Jest naprawdę pozytywną, energiczną i zabawną postacią. No i ma rację. To oczywiste, że Kay wpadła Ryanowi w oko i nie chodzi mu tylko o jedną noc.
Do tego wielkie gratulacje dla Kayli za przejawienie inicjatywy. Jestem z niej dumna :) Ciekawe co też ona wymyśli i gdzie zabierze Ryana.
Nie mogę się już doczekać nowego rozdziału. Pozdrawiam :D
Dziękuję za cudowny komentarz.
UsuńJeszcze, co prawda, nie obmyśliłam dokładnego przebiegu ich drugiej ranki, ale mam nadzieję, że uda mi się Was czymś zaskoczyć.
Buziaki! ;)
Twój styl pisania jest doskonały!
OdpowiedzUsuńTrzymaj tak dalej!
Wierna czytelniczka
@bieberuhx
Dziękuję ślicznie za miłe słowa!
UsuńBuziaki!
Kocham to ♡
OdpowiedzUsuńKayla i Ryan to idealna para haha niedoszła, jeszcze mam nadzieje.
Dziękuję że zawsze można na cb liczyć , że nigdy nie zawodzisz
xx
To ja dziękuję, że zawsze mogę na Was liczyć! <3
UsuńGenialny:)
OdpowiedzUsuńI bardzo dobrze, że Kayla tak potraktowała Josha! Głupek jeden, jak można tak traktować swoją dziewczynę? ;o Ryan będzie o wiele lepszy dla naszej Kay ;3
OdpowiedzUsuńKto by się spodziewał, że Christina może mieć rację ;p Ja tam myślałam, że Benson się zbłaźni, a tu proszę, Ryan wyskakuje z jakimś 'Myślałem, że już nigdy nie zapytasz' :D
Jestem ciekawej tej randki... Bardzo ciekawa... Randka w stylu Kayli Benson, to brzmi baaardzo interesująco :D
No cóż, pozostaje mi czekać na następny (pewnie równie świetny jak ten) rozdział :)
Pozdrawiam xxx
Prawda? "Randka w stylu Kayli Benson" brzmi całkiem nieźle. Szkoda tylko, że sama jeszcze nie wiem, jak będzie przebiegac. Cóż, trzymaj kochana kciuki, by moja wyobraźnia podczas pisania nie przestawała działać. :D
UsuńDziękuję ślicznie za komenytarz!
Buziaki!
Genialny rozdział! Jestem na "tak" każdej chwili, jaka w nim wystąpiła. Wszystko było takie... Genialne... Chyba zaczynam nadużywać tego słowa, ale cóż poradzić, kiedy na samą myśl mam uśmiech an ustach. To jak Kayla potraktowała Josha, po prostu miałam ochotę bić jej brawo. Nareszcie! Chociaż szkoda, że Ryan nie został u niej na noc... Zresztą wydaje mi się, że to było idealne zagranie, szczególnie ze względu na końcówkę tego rozdziału. Szczerze? Nie spodziewałam się, że dziewczyna podoła samodzielnemu zaproszeniu instruktora na randkę. A jednak! Po prostu nie mogę się doczekać ciągu dalszego. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńCieszę się ogromnie, że rozdział przypadł Ci do gustu. Trochę się martwiłam o to, jak zostanie odebrany, gdyż wydawało mi się, że nieco za bardzo pociełam go na kawałki. Ale skoro jestes na tak, to ja już się zamykam. :P
UsuńDziękuję ślicznie za komentarz.
Mam nadzieję, że następny rozdział również Ci się spodoba.
Buziaki! ;)
Czytam tego bloga od niedawna, ale już mogę stwierdzić jedno: Zakochałam się od pierwszego wejrzenia :)
OdpowiedzUsuńTwoje opowiadani czyta się z taką lekkością i ma się wrażenie jakbyś ty pisała go z ogromną łatwością. Chciałabym umieć tak doskonale dobierać wyrazy, aby powstało zdanie, które rozwala mnie na łopatki. Jak zawsze doskonale wykreowałaś główne postacie. Ja nie wiem jak ty to robisz, ale kocham Cię za to i jesteś moją inspiracją ♥ Czytałam wszystkie Twoje blogi i każdy jest inny, każdy ma w sobie coś takiego, że przyciąga i chce się czytać więcej i więcej. Podziwiam Cię, że pomimo studiów, znajduje pomimo masy nauki czas dla nas na asku jak i samo pisanie opowiadania. Musisz być naprawdę dobrze zorganizowaną i ułożoną kobietą :) Mam małą nadzieję, że wejdziesz na mój dopiero startując blog i ocenisz bardzo króciutki prolog :)
Nie mogę już się doczekać kolejnego odcinka ! ♥
Życzę powodzenia w nauce i na wykładach, a także czasu i weny do pisania :)
Pozostawiam link do mojego opowiadania.
http://personal--angel.blogspot.com/
Zdecydowanie moje serce urosło właśnie o kilka rozmiarów. Dziekuję Ci, kochana, za ten cudowny komenatrz. Cieszę się ogromnie, że własnie tak odbierasz pisane przeze mnie opowiadania. To wiele dla mnie znaczy.
UsuńAle, kochana. Ja i bycie zorganiozwaną? To się (niestety) wzajemnie wyklucza. Staram się, jak mogę, by pogodzić moje życie (zarówno to na uczelni, jak i towarzyskie) z pisaniem, ale często bywa tak, że momentalnie coś zaniedbuję. A potem latam, jak opętana próbując to wszystko poskładać w całość. Zwykle z marnym skutkiem. Jednak cieszę się ogromnie, że chociaż stwarzam pozory dobrze zorganizowanej. :P
Prolog Twojego nowego opowiadania, oczywiście, przeczytałam. W wolniejszej chwili zostawię tam komentarz.
Dziękuję za komentarz!
Buziaki! ;)
dziś na szybko!
OdpowiedzUsuńfajny rozdział ;)
nuda100
Ja chce następny(:
OdpowiedzUsuńczekam, i czekam a kolejnego rozdziału brak, błagam dodaj szybko kolejny moze byc króciutki. nie karaj tak ludzi, mam jedynie nadzieję, że jak zwykle mnie zaskoczysz, bo randka w stylu Kayli jest czymś zaskakującym
OdpowiedzUsuńmatko, tak strasznie chcę nowy! ;cc
OdpowiedzUsuńGenialne opowiadanie! <3
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam wszystko od początku i przez to zasnęłam dopiero o 3 w nocy!
Odkąd pochłonęłam Greya i Tego mężczyzne szukam podobnych opowiadań i książek żeby zaspokoić głód. Jak zna ktoś coś podobnego to mi piszcie!!
Mam dla Ciebie tylko jedną radę. Nie przestawaj pisać, czekam niecierpliwie na następny rozdział!
Pozdrawiam ;*
Ojejka !!! ♥♥♥ THAT waiting is killin me !
OdpowiedzUsuń