Istnieją najróżniejsze metody
radzenia sobie z problemami. I zapewne każdy z nas preferuje własne. Mówi się,
że największe grono zwolenników ma czekolada. Pod każdą postacią. Im więcej, tym
lepiej. Co po prostu oznacza tyle, że o wadze problemu świadczy ilość pochłoniętej
słodyczy. Istotne są również dodatki. Gdy obok lodów czekoladowych postawimy
butelkę wina, to prawdopodobnie jest to wystarczająca definicja naszego
samopoczucia.
Ale oczywiście czekolada i wino
nie są jednym sposobem radzenia sobie w sytuacjach kryzysowych. Podobno
sprawdzają się również fast foody. I tego dnia Kayla była bardziej niż
zdeterminowana, by sprawdzić twierdzenie tej tezy. Zaproponowała więc swoim dwóm
najlepszym przyjaciółkom wycieczkę. Do McDonalda.
Musiała jednak zapomnieć o komforcie,
jaki zwykle dawał jej Bobby i tym razem na pieszo przeszła do umówionego miejsca
spotkania. Naturalnie mogła już z samego rana poprosić Blake'a o pomoc w
sprowadzeniu ukochanego samochodu do domu. Mogła.
Ale to wiązałoby się ze spotkaniem z rodzicielką i jej niekończącymi się
pytaniami. Wiadome było przecież, że Barbara nie spocznie, póki nie dowie się
całej prawdy o Waltonie. A jak Kayla miała jej cokolwiek wytłumaczyć (albo po
prostu dalej brnąć w swoje kłamstwa) skoro sama nie rozumiała sytuacji, w
której się znalazła? I właśnie dlatego musiała się spotkać z Christiną i
Leanne. Kto jak to, ale ta magiczna dwójka mogła jej pomóc.
- Jeszcze raz - zawołała Christina,
wyjmując swoją z pewnością niedietetyczną kanapkę z opakowania. Kayla przez moment
nie była pewna, czy jej przyjaciółka jest tak podekscytowana dlatego, że w
życiu Benson zdarzyło się coś niespodziewanego, czy dlatego, że dostała do
swojego zamówienia dodatkową porcję frytek w cenie jednych. - Chcesz mi
powiedzieć, że tak po prostu wyszedł z twojego mieszkania? Nie został nawet do
końca filmu?
Leanne mimowolnie się skrzywiła. Musiała
jednak zdusić przekleństwo, które cisnęło jej się na usta, ponieważ na miejscu
obok siedział jej sześcioletni syn (nie wybaczyłby przecież swojej mamie, gdyby
ta poszła do McDonalda bez niego).
- Chrzanić film - szepnęła,
nachylając się w stronę siedzących naprzeciw niej przyjaciółek. - Dobrze wiemy,
że żadne z nich tak naprawdę nie zwracało na niego uwagi.
- Pewnie, że nie - zgodziła się
pomiędzy kęsami Christy. - Sęk w tym, że film jest dobrą wymówką na tego typu
spotkania. Facet mógł ją wczoraj przelecieć, ale zamiast tego wybrał posuchę.
- Christina! - Syknęła rudowłosa,
wyraźnie wskazując ruchem głowy na swojego syna. - Słownictwo.
Blondynka prychnęła.
- To jak mam mówić? Riki tiki?
Bunga-bunga? Ciupcianie? Albo może -
- Wyluzuj Christy, myślę, że
wszyscy załapali - wtrąciła Kayla, przewracając teatralnie oczyma. Niestety
nawet po dwóch porcjach frytek w cenie jednej humor Benson nie należał do
najlepszych.
- Już się tak nie dąsaj -
odparła, po czym wzięła kolejnego gryza kanapki, by zaraz potem dodać z pełną
buzią: - Zobaczysz, wróci na kolanach.
Kayla zasłoniła twarz dłońmi
jęcząc głośno.
- Ty nic nie rozumiesz!
- Oświeć mnie więc.
Zanim jednak Benson wyrwała się z
udzieleniem odpowiedzi popatrzyła chwilę w przestrzeń, podkradła kilka frytek synowi
Leanne (spotykając się przy tym z niemałym oburzeniem chłopca) i wypiła do
końca swojego już nie tak lodowego shake'a.
- Jak ja mu teraz spojrzę w oczy?
On przecież myśli, że jestem jakąś napalo - urwała jednakże, widząc
ostrzegawcze spojrzenie Leanne. - Myśli, że chciałam wykorzystać jego zabawkę.
Pobawić się i wyrzucić - dodała ze słyszalnym w głosie smutkiem.
- A nie chciałaś? - Zdziwiła się
Christy, siorbiąc głośno swoją colę. Dietetyczną oczywiście, coby nie
przesadzać z kaloriami. Obżarstwo obżarstwem, ale jakiś umiar musiał być.
- Chciałam!
- Więc w czym problem?
- Ty chyba naprawdę nie rozumiesz
powagi sytuacji, Christy - wtrąciła Leanne. - Facet, powtarzam, w razie gdybyś
nie zrozumiała, facet nie chciał
wykorzystać szansy, jaką mu dała. A zrobił to dlatego, ponieważ naprawdę
polubił naszą Kaylę.
- No, powiedzmy, że o to mi chodziło
- stwierdziła Benson, kręcąc w rozdrażnieniu głową. - A jeszcze niedawno przyciskał
mnie do materaca i całował. Chciał dokładnie tego samego, co ja. Co, do diabła,
poszło nie tak?
Wszystkie trzy westchnęły głośno,
widocznie zastanawiając się nad zadanym pytaniem.
- Może miał problemy ze sprzętem -
zaproponowała Christy.
- Albo - pisnęła podekscytowana
Leanne - po prostu nie spodobało mu się, że to kobieta ma w planach
wykorzystanie faceta. Nie chciał być tym, który zostanie porzucony.
- Brednie - prychnęła Kay. - Ja
tam uważam, że jest po prostu tchórzem.
Christina wydymała usta.
- Jest jeszcze jedna możliwość - stwierdziła,
wymownie spoglądając na Leanne, która od razu zrozumiała aluzję. W pełni potwierdzał
to jej szeroki uśmiech.
- Jaka? - Zajęczała Kayla, czując
się lekko wykluczona. Sama w końcu zupełnie nie rozumiała, co mają na myśli jej
przyjaciółki.
- Jak to jaka? – Rudowłosa wzruszyła ramionami, zachowując się tak, jakby mówiły
o czymś zupełnie banalnym. - Zakochał się.
Panna Ellis z wyraźnym
podekscytowaniem skinęła głową, zupełnie nie przejmując się jękami Kay.
- Tylko pomyśl - zaczęła. - Facet
nie chce się z tobą ciupciać na podłodze w sali treningowej, zabiera cię na
świetną randkę, odprowadza pod same drzwi i nie oczekuje żadnego riki tiki po
pierwszym, poważnym spotkaniu. Co więcej, nie ma pretensji o twoje głupie i
zupełnie niepotrzebne kłamstwa. Spędza miło czas z twoją rodziną i robi
wszystko, by go polubili. Nie dziwne, że chce zyskać pewność, iż angażujesz się
w coś tak samo mocno, jak on.
Kayla mimowolnie się skrzywiła.
- To ja już chyba wolę myśleć, że
miał problemy ze sprzętem.
Leanne zaśmiała się pod nosem.
- A ja sądzę, że nasze ostatnie
wytłumaczenie jest całkiem przekonujące.
Ciemnowłosa westchnęła głośno. Przez
to ciągłe myślenie o Ryanie i całej wczorajszej sytuacji straciła nawet apetyt.
Odsunęła więc od siebie czerwoną tackę, krzywiąc się na widok niedojedzonej
porcji jedzenia.
- A ty co myślisz? - Zapytała od
niechcenia najmłodszego towarzysza.
Sammy wydawał się być bardzo
zajęty rozpracowywaniem nowej zabawki, którą dostał wraz z zestawem, dlatego udzielenie
odpowiedzi zajęło mu trochę czasu.
- Ja tam myślę, ciociu, że bardzo
lubisz tego pana - oznajmił, pocierając wewnętrzną stroną dłoni swój mały nosek.
- Bardziej niż nam mówisz.
Na chwilę zapadła cisza. Dość
wymowna cisza.
Cóż, zabawne, że czasem dzieci
widzą sprawy dość oczywistymi, kiedy dorośli pozostają na pewne kwestie
zupełnie ślepi.
- Wiecie co? - Zagaiła Kayla,
starając się nie nawiązywać z nikim kontaktu wzrokowego. - Te fast foody
zupełnie mi nie pomogły. Chyba przyszedł czas na powrót do korzeni…
~*~
Czasem niewiele jest nam potrzebne
do szczęścia. Tego wieczoru Kayla nie wymagała więcej niż butelki wina (dokładnie
trzech, wypitych na spółkę z Christiną), lodów czekoladowych (całe opakowanie Ben
& Jerry's) i dobrego towarzystwa. Jako, że Leanne z wiadomych powodów nie
mogła spożywać alkoholu postanowiła w ogóle nie przychodzić na pijacką imprezę.
Jak twierdziła, bycie jedyną trzeźwą osobą w grupie nie ma nic wspólnego z
dobrą zabawą. Szczególnie, jeśli jej przyjaciółki upijają się nie dla zabawy, a
dla upodlenia.
Kayla wraz z Christiną siedziała
na podłodze w salonie tuż obok kanapy (najwyraźniej był to ten czas, gdy nie
liczyła się już wygoda) w pełni poświęcając swoją uwagę Bandziorowi, który -
jak to miał w zwyczaju - ułożył się pomiędzy nogami swojej właścicielki, licząc
na głaskanie.
- Wiem! - Zajęczała nagle Christina.
Zanim jednak dokończyła swoją wypowiedź sięgnęła po butelkę wina, by rozlać
ostatnią porcję alkoholu do dwóch kieliszków. - Musisz doprowadzić go do granicy
wytrzymałości!
Kayla przechyliła głowę na bok,
by uważniej przyjrzeć się blondynce i przeanalizować jej słowa.
- Czyli?
Christy wzruszyła ramionami.
- Tego jeszcze nie wiem, ale coś
wymyślimy – wyjaśniła z szerokim uśmiechem. - Musi być przecież jakiś sposób,
by go przekabacić na twoją stronę i sprawić, że da ci dokładnie to, czego ty
chcesz.
Kayla jęknęła głośno.
- Być może jest - zawołała
pijackim głosem. - Ale po co mi ten sposób, skoro ja już więcej się z nim nie
spotkam? Nie ma mowy, że pokażę się na tych głupich treningach! Spaliłabym się
przed nim ze wstydu.
Christy zachichotała głośno, chociaż
sama nie miała pojęcia, z czego tak właściwie się śmiała. Słowa Kayli były w
końcu dalekie od nazwania ich zabawnymi.
- To trochę dziecinne, nie
sądzisz? - Zapytała blondynka po długiej chwili ciszy. - Zamierzasz tak po
prostu go olać, ponieważ jest ci głupio? Chcesz zerwać z nim kontakt bez
żadnego słowa wyjaśnienia?
- Oczywiście, że nie! - Zajęczała
ciemnowłosa, podnosząc się z podłogi. - Zamierzam mu wysłać wiadomość.
- Wiadomość?
- Tak, SMS’a – oznajmiła z
przekonaniem. - Napiszę mu, że nie mogę przyjść na trening, bo mam dużo pracy.
A tak się składa, że w przyszłym tygodniu spotykamy się z nim na sali
treningowej po raz ostatni. Bang!
- Przedostatni - wyjaśniła
Christy, również podnosząc się z podłogi. Biedny Bandzior został na ziemi zupełnie
sam.
- No trudno, w takim razie będę
musiała użyć dwa razy podobnej wymówki – powiedziała ze słyszalnym
rozczarowaniem.
Christina założyła ręce na biodra,
patrząc na swoją przyjaciółkę z wyrzutem.
- Nie ma mowy!
Kay przewróciła teatralnie
oczyma.
- Masz rację, to by było trochę
głupie. Za drugim razem wymyślę coś bardziej dramatycznego, niż duża ilość
pracy.
- Nie o tym mówię! - Krzyknęła
Christina, niewątpliwie zaskakując Benson. - Nie zgadzam się na jakąkolwiek
wymówkę. Przecież wczoraj nie zrobiłaś nic złego. To, że się z tobą nie
przespał, nie oznacza jeszcze, że masz chować głowę w piasek i udawać, że
sprawa cię kompletnie nie dotyczy.
- Ale...
- Żadnych ale! Spotkasz się z
nim. Będziesz uśmiechnięta i pokażesz facetowi, że masz gdzieś, czego on chce,
bo liczysz się tylko ty. Chcesz Waltona? Dostaniesz Waltona!
Kayla pokręciła przecząco głową.
- Zapominasz o jednym fakcie -
powiedziała z wyrzutem. - On się ze mną nie prześpi dopóki nie zaangażuję się
emocjonalnie.
Christy prychnęła.
- Cóż, do tej pory nieźle ci szło
kłamanie, dlaczego by więc tym razem faceta nie oszukać?
Benson zmarszczyła brwi.
- Słucham?
- Dobrze słyszałaś. Skoro chce,
byś się w nim zakochała, to się zakochasz. A przynajmniej będziesz udawać.
Dostaniesz to, czego chcesz, zawiniesz kiece i sayonara.
Ciemnowłosa zagryzła dolną wargę,
uważnie przyglądając się swojej przyjaciółce. Ilość wypitego wina sprawiła
jednak, że potrzebowała znacznie więcej czasu na oswojenie się z faktami. Co
więcej, musiała nawet usiąść, gdyż nowo otrzymane informacje nieco zbiły ją z
tropu.
- Christy - zaczęła w końcu. - Ty
geniuszu!
Blondynka uśmiechnęła się
tryumfalnie i zaraz potem sięgnęła po dwa kieliszki, podając jeden z nich
Benson. Zdecydowanie nowy plan działania wydawał się godny opicia.
- Udać, że się zakochałam, wziąć
to, co chcę i sayonara - powtórzyła z przekonaniem i szerokim uśmiechem. To
wszystko zdawało się takie proste. Oczywiście, wtedy jeszcze nie wiedziała, że
ten plan można skwitować najróżniejszymi słowami, ale niestety „proste” nie
było jednym z nich.
(:
OdpowiedzUsuńten rozdział po prostu trzeba skomentować, że co?! przepraszam, ale ten plan skończy sie okropnie, złamane serce, itd. naprawdę, ale może się mylę 'Boże spraw aby tak było'. naprawdę niespodziewany rozdział zaskoczył, zwłaszcze plan, szkoda, że tak krótko, ale wiem, że wy studenci nie macie dużo czasu na przyjemności więc to rozumiem. powodzenia w wprowadzeniu tego palnu w życie i weny :) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńSuper rozdział <3
OdpowiedzUsuńTak tylko umieram? Tak, zdecydowanie, tak tylko.
OdpowiedzUsuńNie wiem co mam napisać. Nie myślę w takich momentach. Chyba sama opisałaś w tym rozdziale moje wszystkie emocje. On oddaje to co bym chciała napisać w tym komentarzu. Jak chcesz mogę użyć 'kopiuj', 'wklej' :)
Kayla, błagam, facet się w tobie zakochał, a ty go nadal chcesz wykorzystać. Ja wiem, że ty też coś do niego czujesz, ale nie jestem wróżką i nie będę przepowiadała ci przyszłości.
Christy, ty 'geniuszu'. Czy to aby na pewno dobry pomysł? No coś mi się nie wydaje. Chociaż, dzięki temu pan Walton i panna Benson mogą być razem. Mam mieszane zdanie co do tego.
Kochana, czekam z zniecierpliwieniem na następny!
Wysyłam miliony buziaków!!!
Oj coś czuje, że dziewczyny będą miały problem z bólem głowy na drogi dzień. Plan jest, jak na pijane kobiety, prawie doskonały. Większość z nas po takiej dawce by spała albo coś gorszego a ich muzgi może nie z byt dobrze a jakoś tam działają. Czekam na wprowadzenie tego planu w życie:)
OdpowiedzUsuńSuper rozdział... ale strasznie krótki. Mam nadzieję, że Kayla nie wprowadzi w życie tego "genialnego" planu. Chociaż przez skórę czuję, że tak i nie całkiem on wypali...a może właśnie wypali
OdpowiedzUsuńCzasami nie rozumiem Kayli. Co złego jest w związku z Ryanem? Ja widzę same plusy ;) Ogólnie to fajnie przedstawiłaś te knowania dziewczyn pt. Jakby tu zaciągnąć biednego faceta do łóżka. Jednak coś mi się wydaje, że plan Christiny nie do końca wypali. Chyba, że ona doskonale wie w co pakuje Kay. Chodzi mi o to, że osobiście nie wierzę, że dziewczyna będzie udawała zaangażowanie w związek i nie zdoła się zakochać. Kay nie jest z kamienia, a Ryan to świetny facet. No ale zobaczymy jak to wyjdzie w praktyce. Coś mi mówi, że będzie zabawnie :D
OdpowiedzUsuńAch te pomysły po pijaku... Jestem strasznie ciekawa, co z tego wszystko wyniknie. Jednak gdy tak czytam rozmowy przyjaciółek, robi mi się żal naszego trenera. Jak można chcieć tu takiego tylko wykorzystać? Cóż w sumie wydaje mi się, że na chęciach to się skończy, a historia potoczy się zupełnie inaczej, niż dziewczyny układają sobie w głowie. Poza tym jakoś mi tu tak brakowało Waltona. Fakt ostatnio było go sporo, ale ja po prostu uwielbiam jego przekomarzanki słowne z Kay, więc... Eh... Czekam na więcej i tyle! Weny! Pozdrawiam :D
OdpowiedzUsuńGenialne !! Kocham ją i Ryana ♥ haha serio genialnie umiesz opisywać sytuacje :D
OdpowiedzUsuńale ona jest ....kurde jak by taki gość jak Ryan powiedział że chce ze mną coś więcej to skakałabym ze szczęścia ! :P kurde ... Powiem ci że bardzo dobrze piszesz spójnie i logicznie podoba mi się to :D nie mogę się doczekać następnego rozdziału :*
OdpowiedzUsuń