sobota, 22 sierpnia 2015

Rozdział 21


 Działanie pod wpływem impulsu z pewnością ma wiele zalet. Co jednak istotne (i całkiem logiczne) ma również wiele wad. Na przykład, kiedy Kayla wpadła na „genialny” pomysł odegrania się na Ryanie Waltonie i postanowiła udawać, że łączy ich tylko przyjaźń, nie wzięła pod uwagę tego, że jej nieprzemyślane kłamstwa mogą szybko wyjść na jaw. Jednak… Od czego ma się przyjaciół?
- O tak, ja już ci zorganizuję randkę! – Oznajmiła z przekonaniem Christina, gdy następnego dnia Kayla postanowiła zwierzyć się dziewczynie przez telefon ze swoich problemów. Po wczorajszym powrocie do domu było już za późno, by telefonować do kogokolwiek, dlatego Kay musiała zostawić to na następny dzień. A jako, że Bobby wciąż nie wrócił do łask, Kayla podczas porannej podróży do pracy miała wystarczającą ilość czasu, by to wszystko nadrobić.
- Nie chcę żadnych randek – obroniła się szybko. – Powiedziałam to, by go sprowokować. Nie mam zamiaru nikogo szukać. Zresztą, nawet jeśli bym chciała, to nie ma możliwości, że znajdę kogoś na dzisiejszy wieczór. W pracy otaczają mnie sami kretyni. Może stroją się w garnitury i klepią w klawiatury, jak poparzeni, ale jedyne, co robią, to stwarzają pozory. Nie mają za grosz rozumu. Nie pójdę z nikim takim na randkę. Nie poświęcę się… nawet dla Waltona.
Christina roześmiała się promiennie. Jej radosny nastrój zupełnie nie pasował do wagi problemu Kay.
- Benson, kochanie, to żaden problem. Bądź gotowa na dwudziestą, ja już ci kogoś znajdę.
W to akurat Kay nie wątpiła.
- Nie musisz nikogo szukać. Już ci powiedziałam, dlaczego to zrobiłam. Gdy Walton mnie zapyta o randkę, powiem, że bawiłam się świetnie i, kto wie, może coś z tego będzie. Mam nadzieję, że to zadziała na niego i chłopak się obudzi.
Christy ponownie się roześmiała. Tym razem jednak drwiąco.
- W takim razie po co mu mówiłaś, że skoczysz z tym kolesiem do knajpy Blake’a? Jak podpyta Taylera, to wszystko się wyda.
Cóż, to właśnie był jeden z minusów spontanicznego działania. Kayla była na tyle pochłonięta genialnością swojego pomysłu, że zabrnęła ciut za daleko. Otóż, zupełnie niepotrzebnie wspomniała o kilku kwestiach. Na przykład o tym, że będzie to luźna ranka. Skoczą na piwo, pewnie nawet do knajpy jej przyjaciela, zrelaksują się, pogadają, a potem, jeśli dobrze pójdzie, to kto wie, może umówią się na drugie spotkanie.
- Chciałam, żeby to zabrzmiało wiarygodnie.
- No domyślam się. Ale fantazja cię trochę poniosła, Benson. Tak się starałaś, żeby to brzmiało wiarygodnie, że nieco przedobrzyłaś. Ja na miejscu Waltona nabrałabym podejrzeń. Za dużo szczegółów, kochanie.
Kay jęknęła przeciągle.
- To co twoim zdaniem powinnam teraz zrobić? – Zapytała z lekką obawą w głosie. Co oczywiście, biorąc pod uwagę historię pomysłów Christy, było w pełni uzasadnione.
- Pójdziesz z podstawionym przeze mnie kolesiem na randkę i przynajmniej nie będziesz musiała dalej kłamać. Sorry, Kay, ale w zmyślaniu historyjek jesteś beznadziejna.
Benson mogła mieć tylko nadzieję, że Walton nie pomyślał wczoraj podobnie.
- A gdy instruktorek zapyta o twoją randkę Blake’a – kontynuowała – to ten potwierdzi naszą wersję. A znając naszego przyjaciela, zupełnie nieumyślnie podburzy trochę instruktorka. No ale, odrobina zazdrości jeszcze nikomu nie zaszkodziła, prawda?
Kayla zastanowiła się przez chwilę. Miała wątpliwości, co do powodzenia tego planu, ale niestety nie pozostawiła sobie innego wyjścia. Ale skoro jej działania mogły zakończyć się tylko na jednym kłamstwie, to dlaczego miałaby nie skorzystać? Szczególnie, że wspomniane kłamstwo miało szanse stać się tego wieczora prawdą, a co za tym idzie, w jakimś stopniu wymazać winę i wyrzuty sumienia ciemnowłosej.
Cóż w tej sytuacji mogła powiedzieć?
- Dobra. Będę gotowa na dwudziestą.
~*~


Teoretycznie, idąc na randkę z facetem, na którym tak naprawdę nie trzeba zrobić dobrego wrażenia, bo przecież nie to jest celem spotkania, Kayla nie powinna się denerwować. Powinna w zupełnie luzacki sposób podejść do sprawy i kompletnie nie martwić się tym, jak wypadnie. Ale cóż, to tylko teoretycznie. W praktyce dziewczyna była zestresowana. Kilkakrotnie zmieniała zestawy ciuchów, zupełnie nie wiedząc, co powinna założyć. Bo przecież nie może wystroić się za bardzo, żeby facet sobie za dużo nie pomyślał. Ale z drugiej strony, nie może pokazać się tak, jakby jej na niczym nie zależało. Musiała bowiem stwarzać pozory.
Najbardziej stresujący był fakt, że Kayla nie miała pojęcia, kim będzie jej „wybranek”. Naturalnie, w gust Christiny nie miała co wątpić, ale bądź co bądź, była to randka w ciemno. Brak jakichkolwiek informacji o mężczyźnie nieco ją irytował. Nie mogła nawet ułożyć sobie w głowie listy tematów do rozmowy.
Wraz z wybiciem godziny dwudziestej zadzwonił domofon. Tym razem jednak Kay nie wpuściła kandydata (jak w przypadku Waltona) do siebie na górę. Poprosiła, by mężczyzna poczekał na dole, a ona miała zaraz do niego zejść. Tak było bezpieczniej. W końcu nie znała tego kolesia, nie chciała na dzień dobry testować, czy jest seryjnym mordercą. Choć Christy nigdy nie spotykała się z tego rodzaju przestępcą, ani nie opowiadała o żadnym, to jednak przezorny zawsze ubezpieczony.
Na lekko chwiejnych nogach – za co po części winiła wysokie obcasy, a po części po prostu stres – wyszła z klatki schodowej, zmierzając prosto przed siebie.
Przy srebrnej Toyocie Corolli z 2005 stał średniego wzrostu szatyn. Włosy postawione na żel, okulary korekcyjne i szeroki uśmiech. Niebieska koszula wciągnięta w jeansy była starannie wyprasowana, a jej elegancki wygląd nieco kłócił się z dobranymi do stroju adidasami.
- Ty musisz być Kayla! – Zawołał radośnie. Szeroki uśmiech ani na chwilę nie opuścił jego twarzy, co od razu wprawiło Benson w poczucie winy. Jakby nie patrzeć, dzisiaj miała wykorzystać tego miłego faceta do swoich celów. Nie dziwne więc, że miała ochotę wmówić mu, że żadnej Kayli nie zna, a ona po prostu odwiedzała babcie w tej kamienicy. Na szczęście (czy też nie) w porę się powstrzymała przed tą ucieczką.
- Tak, to ja. A ty to pewnie…
Niestety jego wygląd nic jej nie mówił. Nie wydawało jej się, by znała tego mężczyznę z jakichkolwiek opowieści swojej przyjaciółki.
- David O’Connor – przedstawił się, wyciągając dłoń w stronę dziewczyny. – Christina sporo mi o tobie opowiadała.
Tym bardziej, Kay zupełnie nie rozumiała, jakim cudem nigdy nie słyszała o żadnym Davidzie.
- Brzmi groźnie – odpowiedziała, śmiejąc się nerwowo.
- Spokojnie, mówiła same dobre rzeczy.
David, z tym samym szerokim uśmiechem, podszedł bliżej drzwi od strony pasażera, po czym otworzył je szeroko dla Kay.
- Zapraszam. Christy mówiła, że chcesz pojechać w jakieś konkretne miejsce...
- Tak, mój przyjaciel prowadzi fajny bar niedaleko. Myślę, że to idealne miejsce, by spokojnie pogadać.
Czy bar Blake’a Tylera był „fajny”? Z pewnością tak, biorąc pod uwagę jego popularność w Denver. Jednak czy był „idealnym miejscem, by spokojnie pogadać”? Cóż, można uznać, że skoro ta randka de facto prawdziwą randką nie była, to naprawdę nie trzeba odpowiadać na to pytanie. Bo chociaż był wtorek, a większość ludzi teoretycznie miała jutro iść do pracy, Kay i David mieli problem ze znalezieniem w środku wolnego miejsca. Co więcej, było na tyle głośno, że musieli zrezygnować z siedzenia naprzeciwko siebie i usiąść obok, gdyż w innym razie zupełnie by się nie słyszeli.
- Przyjemne miejsce – powiedział David, gdy złożyli pierwsze zamówienie. Pina colada dla Kayli i sok pomarańczowy dla jej towarzysza (w końcu przyjechał samochodem).
Benson miała pełną świadomość tego, że mężczyzna kłamie, jednak nie zlitowała się nad nim i nie zaproponowała zmiany miejsca.
- Jest tu trochę tłoczno – oznajmiła ze słyszalną skruchą – ale tylko tutaj czuję się naprawdę swobodnie.
- Oczywiście – zaśmiał się – pracuje tu twój przyjaciel. W razie niepowodzenia zawsze może cię uratować.
Wyrzuty sumienia Kay w tym momencie urosły jeszcze bardziej. W końcu skoro David pomyślał o jakimkolwiek ratunku dla niej, to oznaczało, że myśli o tej randce poważnie. A więc Christy najprawdopodobniej nie wtajemniczyła go w żaden plan…
- Co to za zbolała mina? Powiedziałem coś nie tak?
Teoretycznie nie.
- Słuchaj David – zaczęła. Najwyraźniej w końcu zrozumiała, że kłamstwa to nie najlepszy sposób na rozpoczęcie znajomości (którą jeszcze tego dnia chciała zakończyć). Nie miała zamiaru ranić tego biednego faceta. – Myślałam, że Christina da ci znać, o co w tym wszystkim chodzi.
- Ależ dała! – Przerwał jej szybko. – Mamy iść do udawaną randkę. Ale to chyba nie znaczy, że musimy również udawać, że dobrze się bawimy, prawda?
Kayla uśmiechnęła się przepraszająco do swojego towarzysza. Choć teraz niby nie miała ku temu żadnych powodów, to ponownie poczuła narastające wyrzuty sumienia.
- Co to za facet? – Zapytał David, sięgając po swój napój pomarańczowy. – Chodzi o tego właściciela baru? Tego twojego przyjaciela? Pewnie tak, w końcu nie bez powodu tutaj przyszliśmy…
Kayla już miała zaprzeczyć, wyprowadzając swojego towarzysza z błędu, jednak stało się coś, czego w żadnym razie nie oczekiwała. W zasięgu jej wzroku pojawił się facet, którego z pewnością nie spodziewała się tutaj zobaczyć.
Przy barze, sącząc jakiś napój, siedział Ryan Walton. Jedna z sióstr bliźniaczek, będąca tutejszą barmanką, zabawiała go rozmową i niewątpliwie zabierała całą jego uwagę. Instruktorek nawet na sekundę nie zerkał w stronę Kay. Za to szeroko się uśmiechał i co chwilę wybuchał śmiechem, prawdopodobnie uradowany jakimś żartem.
Do diabła, to Kay tutaj przyszła, by wzbudzić w nim zazdrość - nie odwrotnie. Bo chociaż Walton nie miał teraz potencjalnej randki, to jakimś cudem w Benson uderzyła fala zazdrości. Nie mogła teraz patrzeć na pracowniczkę baru inaczej, niżeli na rywalkę. Szczególnie, że Ryan był tak skupiony na blondynce, że zupełnie nie zauważał siedzącej kilka kroków dalej Kay. A przynajmniej na to wyglądało.
- Kayla?
Biedna dziewczyna nie zdawała sobie sprawy, że odpłynęła na tak długą chwilę dopóki, dopóty nie poczuła ręki Davida na swoim ramieniu.
- Przepraszam. Mówiłeś coś?
- Tak – zaśmiał się przyjaźnie, zupełnie nieurażony zachowaniem dziewczyny. – Pytałem czym się zajmujesz.
- Och. – Nie po raz pierwszy uśmiechnęła się do niego przepraszająco. – Jestem księgową. Nie jest to najciekawszy zawód świata, więc może dla twojego dobra nie będę ci o tym odpowiadać. – Zaśmiała się nerwowo. Nikt nigdy nie chciał słuchać o jej nudnej pracy za biurkiem.
- Dlaczego? – Zapytał zdziwiony David. – Pracuję w banku. Również zajmuję się cyferkami.
Kay zmarszczyła brwi.
Oczywiście, że Christina podesłała jej kogoś takiego. W końcu Kayla nigdy nie dogadywała się z tymi wymuskanymi przystojniakami, z którymi prowadzała się jej przyjaciółka. I choć David nie pasował do tego opisu, Kay nie potrafiła zrozumieć, dlaczego od razu o tym nie pomyślała. Ten facet prawdopodobnie (według jej najlepszej przyjaciółki) był po prostu męską wersją panny Benson.
Kayla momentalnie się rozluźniła.
- Gdzie dokładnie pracujesz? – Zapytał, kontynuując swoje przesłuchanie.
Teraz już wiedziała, że nie ma się czego bać. David był miłym facetem, który nie oczekiwał niczego więcej, jak tylko miło spędzonego wieczoru. I dodatkowo, tak samo jak ona, znał się na cyferkach. Co oznaczało po prostu wiele wspólnych tematów do rozmów.
Kayla zaczęła więc swoją opowieść. Powiedziała mu o pracy, szefie (którego de facto David okazał się znać) i kilku problemowych przypadkach. Co chwilę jednak zerkała w stronę baru i za każdym razem traciła wątek, widząc, jak cudowna barmanka rozśmiesza jej mężczyznę. Znaczy, nie dokładnie jej, ale kto by tam dbał o szczegóły.
Tyle że niedługo później, gdy Kayla wypiła już dwa kolejne drinki, zdawała się już nie przejmować obecnością Waltona. Usadowiła się bowiem tak, że odwracanie głowy w stronę trenera było naprawdę uciążliwe i sprawiało jej spory problem. Co więcej, było bardzo niegrzeczne w stosunku do Davida, bo choć nie była to prawdziwa randka, to nie mogła przecież dziesięć razy na minutę zerkać w inną stronę i tracić wątek. Szczególnie, że David nie okazał się żadnym nudziarzem. Znał wielu cenionych w ich branży ludzi, miał do opowiedzenia mnóstwo zabawnych, czy też po prostu ciekawych sytuacji, które przytrafiły mu się podczas pracy w banku i był naprawdę sympatyczny.
Tak, sympatyczny.
Prawdopodobnie nie jest to coś, co chciałby usłyszeć facet na randce (udawanej, czy też nie), ale Kay nie potrafiła znaleźć innego, bardziej odpowiedniego słowa. W końcu David był po prostu sympatyczny. Mogła z nim przegadać cały wieczór, pożartować, wymienić się zabawnymi anegdotami. I na tym koniec. Nie był materiałem na faceta dla niej. A przynajmniej tak to sobie tłumaczyła.
- Przepraszam na chwilę, muszę skorzystać z toalety – powiedziała z uśmiechem Kay. Wstała więc od stolika i pomaszerowała w stronę odpowiedniego korytarza, prowadzącego do toalet. Co jednak w tym istotne, ani na sekundę nie spojrzała w stronę baru. Nie wiedziała nawet, czy Walton tam jeszcze siedzi, czy nie. Próbowała nawet sobie wmówić, że wcale ją to nie interesuje. Ale nie była jeszcze na tyle pijana, by w to uwierzyć.
Weszła do toalety, załatwiła swoją potrzebę, a potem podeszła do umywalki. Gdy wycierała mokre ręce, drzwi do pomieszczenie się otworzyły. A potem głośno trzasnęły, zwracając uwagę dziewczyny. Nie trzeba być Sherlockiem Holmesem, by się domyślić kto pojawił się w pomieszczeniu.
- Do damska toaleta – powiedziała na wstępie Kay, nie kłopocząc się żadnym powitaniem.
Walton w odpowiedzi lekko się odwrócił, po czym sięgnął do klamki. W żadnym razie jednak za nią nie pociągnął. Ku wielkiemu zaskoczeniu Kay, mężczyzna przekręcił tylko zamek w drzwiach.
- Dobrze się bawisz? – Zapytał. Ton jego głosu był spokojny. Dlatego niewiarygodnie kłócił się z wściekłością w jego oczach.
- Do tej pory bawiłam się świetnie – prychnęła, zupełnie niepewna tego, co tak właściwie się tutaj rozgrywa. Owszem, po zobaczeniu Waltona przy barze w jej głowie rodziło się mnóstwo różnych scenariuszy na to, co się stanie, gdy to on ją zobaczy. Podejdzie? Przywita się? A może wcale nie zareaguje? Szkoda tylko, że wcześniej nie wzięła pod uwagę spotkania w łazience. Może jakoś by się na to przygotowała.
- Co to za goguś?
Kayla mimowolnie się uśmiechnęła. W jego głosie dało się usłyszeć nutę zazdrości. Czyżby osiągnęła swój cel?
- Mówiłam ci wczoraj. Mam randkę.
Walton prychnął głośno.
- Kay, to nie facet dla ciebie.
O tak, zdecydowanie ta misja miała szanse zakończyć się sukcesem.
- Dlaczego tak mówisz? David to bardzo…
Niestety (albo i stety) nie dane było jej dokończyć to zdanie. Walton nagle znalazł się tuż przy niej. Szybkim i stanowczym ruchem przygwoździł ją do blatu, w którym znajdowała się umywalka.
Ich ciała były nagle naprawdę blisko siebie. Kayla miała świadomość, że nie byli tak blisko od długiego czasu. Ciągłe gry i zachowywanie dystansu jednak zupełnie nie przygotowały jej na to zbliżenie. Kompletnie straciła głowę. Już nawet nie pamiętała, kim jest David.
Jaki David, do diaska?
- Bardzo?... – Dopytywał Ryan. – No jaki jest?...
Kayla nie była w stanie odpowiedzieć. Stała w końcu naprzeciwko mężczyzny, który sprawiał, że zdolność logicznego myślenia odchodziła w zapomnienie. Można więc tym tłumaczyć fakt, że Benson nie kontrolowała dalszych swoich poczynań.
Na przykład tego, że jej ręce momentalnie przesunęły się po jego klatce piersiowej, zatrzymując na ramionach, a potem otaczając kark. Albo tego, że stanęła na palcach i mocno przysunęła swoje ciało do jego ciała. Jak odpowiednim ruchem skłoniła go do tego, by się lekko schylił. A już na pewno nie tego, gdy go całowała...
I wtedy wszystko potoczyło się szybko. Nagle siedziała na blacie, otaczając nogami jego pas. Dłonie błądziły po całym ciele, przyciągając mężczyznę jeszcze bliżej siebie. Pocałunki stawały się coraz bardziej zachłanne, pragnienie coraz silniejsze. Każde z nich chciało więcej. Najwyraźniej czas gierek i udawania, że na wszystko przyjdzie odpowiedni moment się skończył.
Kayla nigdy nie należała do tych kobiet, które obściskują się po kątach w miejscach publicznych. W tym momencie jednak to nie miało żadnego znaczenia. Od dawna nikogo tak bardzo nie pragnęła, jak Ryana. A wszystko stało się jeszcze bardziej intensywne, gdy poczuła jego dłoń na piersiach, a niedługo potem na miejscu intymnym, gdy masował je przez spodnie.
Zawsze przy Waltonie czuła się wyjątkowo, jednak tym razem to wszystko wydawało się jeszcze bardziej spotęgowane. Nagle wierzyła w siebie. W to, że ktoś może uważać ją za piękną kobietę. Wierzyła, że ktoś może jej naprawdę pragnąć.
Kto wie, jakby to się skończyło, gdyby wybrali męską łazienkę. W tej zawsze jakoś spokojniej...
- Halo! Kto tam jest? – Dotarł do nich żeński głos zza drzwi. A potem szereg mocnych uderzeń. – Otwierać! To nie jest jednoosobowe pomieszczenie! Nie wolno się zamykać!
Kayla momentalnie oprzytomniała. Zresztą tak samo, jak Ryan, który zaraz po tym, jak się upewnił, że Kayla może siedzieć o własnych siłach, nieco się od niej odsunął. Wybrzuszenie na jego dżinsach jasno mówiło, że ta łazienkowa schadzka miała szanse zakończyć się inaczej.
- Wszystko w porządku? – Zapytał. Musiał jednak odchrząknąć, by wrócić do naturalnego tonu swojego głosu.
Kayla jednak nie była w stanie odpowiedzieć, dlatego zamiast tego po prostu skinęła głową.
Ryan pomógł jej wstać i gdy upewnił się, że faktycznie Kayla może stać o własnych siłach wskazał na drzwi.
- Powinniśmy ją wpuścić.
Co dziwne, Kay miała gdzieś, jak to będzie wyglądało. Nie interesowało ją to, co kobieta sobie pomyśli. Wyjątkowo nie.
- Pójdę pierwsza- odezwała się w końcu.
Nie czekając na reakcje Waltona, pokierowała się w stronę drzwi. Przekręciła zamek i nie odwracając się za siebie, ani nie spoglądając na czekającą pod drzwiami kobietę, pokierowała się w stronę zajmowanego przez Davida miejsca.
- Przepraszam, że tak długo. W damskich toaletach zawsze jest ta niekończąca się kolejka – powiedziała, przewracając oczami. Nie brzmiała zbyt wiarygodnie, ale i teraz zupełnie się tym nie przejmowała.
- W porządku.
- Wiesz, David? Jestem już trochę zmęczona. Nie miałbyś nic przeciwko, gdybyśmy już wyszli?
Mężczyzna uśmiechnął się serdecznie.
- Nie, skąd. Już proszę o rachunek.
Kilka minut później Kay zmierzała już w stronę drzwi wyjściowych u boku swojej dzisiejszej randki. Zanim jednak wyszła, odwróciła się na chwilę, by zerknąć w stronę baru.
Walton stał zwrócony twarzą do niej, lecz jego mina nie zdradzała żadnych myśli. Nie pierwszy raz był dla niej zagadką.
Nim jednak zdążyła dojść do samochodu Davida jej telefon zawibrował, oznajmiając przyjście nowej wiadomości.
Nie wytrzymam do soboty. Musimy spotkać się wcześniej.
Kayla uśmiechnęła się mimowolnie.
Zdaje się, że misja zakończyła się sukcesem.




17 komentarzy:

  1. Omomomo*_* czekam na nastepny!! Błagam dodaj rozdział szybciej kochana <3 pozdrawiam!! <3 ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Opłacało się czekać, rozdział świetny i prosze nie każ nam tak dlugo czekac na następny, pozdrawiam xxxx

    OdpowiedzUsuń
  3. Nareszcie. Boże jak ja za nimi tęskniłam. Warto było czekać na ten rozdział bo jest chol**nie dobry. Podkręciłaś atmosferę o 100°C. Akcja w barze (cała)... gorąca. Mam nadzieję, że kolejny rozdział będzie ciutkę szybciej. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie spodziewałam się, że "randka" Kay z Davidem zakończy się takim incydentem w łazience i to z Ryanem. Do tej pory był on niezwykle spokojny i opanowany, a tu proszę, jak się dorwał do Kay to Boże zlituj się. Zdecydowanie taktyka Kayli podziałała. Już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału i spotkania Kay z Ryanem. Pewnie prawie tak bardzo jak sam Ryan ;) Oj, będzie się działo, będzie.

    OdpowiedzUsuń
  5. wszystko fajnie tylko czemu tak rzadko dodajesz części? i wydaje mi się że za szybko mu uległa..powinna trzymać się swego planu a on ciskać z zazdrości a tak on poczuł się zbyt pewnie gdy mu uległa podczas randki z innym,,,

    OdpowiedzUsuń
  6. w końcu! już myślałam że odpuściłaś pisanie. Wszystko fajnie jak zawsze, polubiłam Davida i nie ukrywam, że z chęcią bym przeczytała coś jeszcze z nim.

    OdpowiedzUsuń
  7. Przeczytałam wszystkie rozdziały i są niesamowite. Czekam na kolejne. Kiedy?

    OdpowiedzUsuń
  8. Rany boskie, w życiu bym się tego nie spodziewała!!!! ;o ;o ;o ;o
    UWIELBIAM!
    JA CHYBA ZARAZ SPŁONĘ Z CIEKAWOŚCI!! Co będzie dalej?!?! ;D :D :D :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Wszystko fajnie ale rozdziały częściej;( plooose 😁 kay i Ryan 4ever ! 💕 pozdrawiam 😚

    OdpowiedzUsuń
  10. Kocham Boże Kocham twoje opowiadanie Proszę Cię szybciej dodaj kolejną część :*

    OdpowiedzUsuń
  11. Wreszcie jestem. Przepraszam, że tyle mi to zajęło, ale (nadal nie ochłonęłam!) kompletnie wyleciało mi z głowy. Ostatnio o niczym nie pamiętam (to chyba przez zbliżający się rok szkolny).
    Ale może przejdę do rozdziału, bo jak się rozpiszę to będziesz musiała czytać moje wypociny przez dobre dwie godziny. (Czy ja rymuje?).
    OMFG! Co o nim tam robili w tej łazience. Przecież jeszcze chwila i Ryan....dobra, nie będę kończyć moich fantazji (pfffffff). Czemu ta dziewczyna chciała wejść do łazienki? No czemu? Ugh, zepsuła wszystko. Zdecydowanie jej nie lubię.
    Ale mam fangirling, bo Ryan taki ajajbsjdibwoajs! Uwielbiam go takiego zazdrosnego i w ogóle. Chyba coś Kay nie wyszło z tymi 'przyjaciółmi', jednak to bardzo dobrze! Cieszę się z tego! Tak być powinno! Oni nie mogą być przyjaciółmi do jasnej cholery! (Albo ciemnej)
    Kochanie, nie mogę się doczekać następnego! Kocham <3



    P.s. Masz hasztag na TT? Bo jak nie, to czy mogę go założyć? I nim spamować? (Mam ostatnio fazę na hasztagi ;) )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochanie, pewnie że możesz założyć! Spamuj, spamuj!

      Dziękuję za wspaniały komentarz! Buziaki!!

      Charlie

      Usuń
  12. Urzekający rozdział. David to naprawdę miły gość, ale prawdziwe emocje przyniosła dopiero sytuacja w łazience. Z początku rozdział spokojny, czytało się go naprawdę przyjemnie, ale gdy tylko Ryan zamknął te drzwi w łazience, emocje sięgnęły takiego zenitu, że za nic nie mogłabym oderwać się od tekstu, póki nie przeczytałabym do końca. W takim wypadku należy pogratulować Christiny, Jej plan wywołania zazdrości w instruktorze poskutkował i to chyba nawet lepiej, niż ktokolwiek by się spodziewał. Normalnie nie mogę się doczekać ciągu dalszego! Proszę, aby ciąg dalszy pojawił się niebawem. Ta historia jest wręcz uzależniająca! Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Genialny rozdział nie mogę się doczekać następnego ;) <3
    /A

    OdpowiedzUsuń
  14. Gdzie się podziałaś?

    OdpowiedzUsuń
  15. Cudowny rozdzial czekam na kolejny i zapraszam.na blog secoundchance2.blogspot.com <3 :*

    OdpowiedzUsuń