Kayla nie należała do osób, które lubią zwracać na siebie uwagę. Nie
nosiła wyzywających ubrań, nie zachowywała się prowokacyjnie, jak również nie
prowadziła zbyt głośnych rozmów ze swoimi znajomymi. Tyle że jej przyjaciółka
Christina miała do tego zupełne inne podejście. I chociaż nie miała na sobie
skąpych ciuszków, czy innych tego typu rzeczy, jej zachowanie mówiło samo za
siebie. Dlatego też, mimo, że stały na samym tyle grupy w sali gimnastycznej,
to i tak, co chwilę któraś z kobiet odwracała się do nich, posyłając dziwne
spojrzenie. Kay czuła się przez to naprawdę niekomfortowo, ale nie sądziła, że
może cokolwiek z tym faktem zrobić. Uciszenie Christy było bowiem niemożliwe.
Ich nowy instruktor kazał całej grupie przejść do sali obok - która
wyglądała dokładnie tak samo, jak poprzednie pomieszczenie – i poczekać na
niego. Oprócz Kay i Christy były tam jeszcze cztery kobiety i Benson mogła
przysiąc, że żadna z nich nie jest specjalnie zainteresowana nawiązaniem z nimi
jakiekolwiek więzi. Nie chodziło o to, że mają od razu się przyjaźnić, ale
zwykłe cześć i podanie swojego
imienia wydawało się być w porządku. Niestety ciemnowłosa nie miała śmiałości zrobić
pierwszego kroku, gdyż co chwilę któraś z pań mierzyła ją surowym spojrzeniem.
Zupełnie tak, jakby Kayla była dla nich zagrożeniem. A przecież nie zrobiła im nic
złego, prawda?
- Jesteśmy umówione na jutrzejszy wieczór z Leanne – powiedziała
Christina, niespodziewanie zmieniając temat. Najwyraźniej gadka o seksownych
instruktorach nawet jej już się znudziła. Kayla mogła więc w końcu skupić się
na słowach dziewczyny i przestać udawać, że jej słucha, a naprawdę zacząć to
robić.
- Zdajesz sobie sprawę, że niektórzy muszą iść w poniedziałek do pracy,
prawda?
Christy wzruszyła ramionami.
- Nie każę ci się upijać do nieprzytomność, czy coś – wyjaśniła,
przewracając teatralnie oczyma. – Wystarczy, że przyjdziesz. Zresztą,
zaprosiłam też kilku swoich znajomych.
W głowie Kay zapaliła się czerwona lampka. Znała Christy na tyle dobrze,
by wiedzieć, co ma rozumieć przez te słowa.
- Najpierw próbujesz mnie rzucić w objęcia instruktora, a teraz chcesz zeswatać z którymś ze swoich kumpli? – Jęknęła. – Co tym próbujesz
osiągnąć?
- Chcę ci pokazać, że świat jest pełen fajnych facetów, a jedyne, co
musisz zrobić, to otworzyć oczy i, broń Boże, nie wracać do tego zdradzieckiego
skurwysyna.
- Josha – westchnęła z irytacją. Naprawdę nie lubiła sposobu, w jaki dwie
najlepsze przyjaciółki mówiły o jej (byłym) chłopaku. – On ma na imię Josh.
Christy wzruszyła ramionami, zupełnie nie przejmując się tą uwagą, co
jeszcze bardziej rozeźliło Kaylę. Całe szczęście, że w tym momencie do sali
wszedł instruktor, przez co dziewczyny musiały zakończyć swoją rozmowę.
- Wrócimy do tego później – powiedziała na odczepne Christy, bo w rzeczywistości
wcale nie miała ochoty rozmawiać o byłym chłopaku swojej przyjaciółki. Jedyne,
czego pragnęła, to porzucenia tego tematu raz na zawsze.
- Nazywam się Ryan Walton i, jak zostało wcześniej powiedziane, będę
waszym instruktorem – oznajmił, gdy tylko stanął na środku sali. W ręku trzymał
długopis i podkładkę z klipem pod dokumenty, do której była przyczepiona
pojedyncza, pusta kartka. Ubrany był w czarną koszulkę i szare spodnie dresowe,
ale w jakiś pokręcony sposób ten strój wydawał się idealny. – Zaraz omówię
przebieg naszych zajęć, ale najpierw chciałbym, abyście po kolei podały mi
swoje imię i nazwisko. – Jego głos niósł się przez całą salę i choć Kayla stała
na samym jej końcu, to każde słowo słyszała jasno i wyraźnie.
Uniósł wyżej podkładkę, przygotowując się do pisania.
Pierwsza do udzielenia odpowiedzi rzuciła się kobieta będąca na samym przodzie,
a potem odzywała się każda następna, stojąca najbliżej. Przynajmniej dzięki
temu Kayla poznała imiona swoich towarzyszek.
- Christina Ellis – odparła dumnie blondynka, gdy przyszła na nią kolei,
a sam ton jej głosu wywołał u Kay cichy śmiech. – No co? – Zapytała ciszej,
udając, że nie wie o co chodzi.
- Różowy dresik? – Głos Ryana, momentalnie zdarł uśmiech z twarzy
dziewczyny.
- Hm? – Spojrzała szybko na mężczyznę, po czym prześledziła
pomieszczenie, by na koniec opuścić wzrok na noszone przez nią ubranie. Jako
jedyna wśród zgromadzonych miała na sobie dres tego koloru, więc nie było
możliwości, by mówił do kogoś innego.
Pudrowo różowy kolor jej bluzy i spodni po raz pierwszy wydawał się
dziewczynie nie podobać.
- Twoje imię.
Och.
- Kayla – odparła, by chwilę później sprostować. - Kayla Benson.
Mężczyzna zapisał na kartce papieru jej dane, po czym odłożył podkładkę
na parapet. Moment później znowu stał na środku, a pewność siebie niemal z
niego kipiała, chociaż wcale nie starał się jej w jakikolwiek sposób okazywać.
Jego postawa była stabilna, jakby był w pełni świadomy swojego ciała.
- Na tych zajęciach nauczę was kilku ważnych rzeczy – zaczął. Stał w
małym rozkroku, a jego ręce były złączone za plecami. Przesuwał wzrokiem po
każdej z kobiet, nie skupiając się na żadnej konkretnej twarzy. – Uzyskacie
wiedzę z zakresu rozpoznawania sytuacji potencjalnego zagrożenia przemocą i
tego, jak człowiek funkcjonuje w takich momentach. Nauczę was, jak postępować w
takich sytuacjach i pokażę warunki działania w stanie obrony koniecznej, stanie
wyższej konieczności, a także odpowiedzialności w razie przekroczenia ich
dopuszczalności.
- Dużo tego – mruknęła Kayla do Christy, która w odpowiedzi prychnęła.
Obie starały się nie roześmiać, ale to wydawało się znacznie cięższe.
- Różowy dresik. – Jego głos zdawał się przeszyć Kay na wskroś. – Jeśli
masz coś do powiedzenia, to śmiało. Myślę, że wszyscy jesteśmy ciekawi.
Dziewczyna poczuła się tak, jakby cofnęła się do czasów szkoły, kiedy to
jakiś nauczyciel karcił ją za gadulstwo na lekcji. Tyle że Kayla miała
dwadzieścia sześć lat i kompletny brak chęci cofania się w czasie.
Próbując nie dać się zdominować, przyjęła działania obronne. Podobnie,
jak mężczyzna, stanęła w małym rozkroku i splotła swoje dłonie za plecami. I
choć zapewne nie wyglądała tak pewnie, jak Ryan, nie miało to wielkiego
znaczenia.
- Nie, proszę pana. Myślę, że podziękuję. Ale, w razie gdyby to się
zmieniło i chciałabym powiedzieć coś na tle grupy, proszę być pewnym, że od
razu dam panu znać.
Christina uśmiechnęła się szeroko, nawet nie ukrywając swojego
zaskoczenia i podziwu.
- Ryan – powiedział mężczyzna. – Możesz mi mówić Ryan, tak jak pozostali.
– Wskazał na resztę grupy.
Kayla jedynie skinęła głową. Nie miała zamiaru wchodzić z nim w dalsze
dyskusje, bowiem była to walka, której nie mogła wygrać.
- Nieźle – zaczęła Christy, gdy Ryan
wrócił do omawiania przebiegu kursu. – Skąd to się wzięło? – Dodała,
przypominając zarówno sobie, jak i Kay, że podobne zachowanie nie było w jej
stylu.
- Nie mam pojęcia – odpowiedziała zupełnie szczerze.
~*~
Chevrolet Nova z 1978 miał jedną, wielką wadę – notorycznie się psuł.
Niestety Kayla nie potrafiła się z nim rozstać. Był przecież jej urodzinowym
prezentem na szesnaste urodziny. I chociaż minęło już dziesięć lat, to samochód
wciąż jej służył. O ile, podobnie jak tego dnia, nie strajkował.
Bobby - bo właśnie tak zwracała się do swojego auta – w niedzielny
wieczór postanowił wziąć sobie wolne. Ani myślał, by odpalić i zawieźć swoją
właścicielkę do pobliskiej knajpy, gdzie miała spotkać się z przyjaciółmi. Nie
dziwne więc, że Benson pojawiła się na miejscu spóźniona.
Ciemnowłosa, niewysoka i z pewnością zbyt roztargniona dziewczyna wbiegła
do niewielkiego lokalu, znajdującego się zaledwie piętnaście minut drogi od jej
domu. Nie była to za duża odległość, ale zmęczone nogi i myśl, że będzie
musiała zjawić się jutro rano w pracy, mówiły jednoznacznie, że powinna
odpuścić sobie alkohol i przyjechać na miejsce swoim ukochanym autem. I choć
samochód nieco pokrzyżował jej plany, Kayla zjawiła się w lokalu z szerokim
uśmiechem. Była przecież niedziela, a ona lada chwila miała spotkać się ze
swoimi przyjaciółkami.
- Kayla! – zawołała Christina, radośnie wymachując dłonią, by zwrócić na
siebie uwagę nowo przybyłej. Oczywiście, było to zupełnie niepotrzebne.
Dziewczyny były stałymi bywalczyniami w knajpie, której właścicielem był
ich dobry znajomy i doczekały się nawet swojego stałego miejsca.
- Chodź, zamówiłyśmy już dla ciebie drinka – zawołała druga dziewczyna.
Leanne Harris była cudowną, rudowłosą kobietą, która miała w sobie więcej
współczucia, niż połowa ludzi w tym barze razem wziętych. Co zaskakujące, z
całych sił starała się ukryć tę cechę charakteru, dlatego poddała się pewnemu
stereotypowi – rude jest wredne.
- Jest Blake? – Zapytała Kay, wskazując na bar.
Był niedzielny wieczór i, jak to często bywało, pub ich przyjaciela
Blake’a pękał w szwach. Każdy stolik był zajęty przez jakąś grupkę znajomych, a
bar otaczali ludzie, zamawiając kolejne drinki. W miejscu, które teoretycznie
było przeznaczone na parkiet, również stało kilka osób. Niektórzy tańczyli,
inni po prostu popijali drinki, rozmawiając ze sobą. Jeszcze inni grali w
rzutki, czy w bilard.
Lokal Blake’a cieszył się ogromną popularnością w Denver. Zawsze tętnił
życiem. Duże znaczenie – a przynajmniej wśród kobiet – miał wygląd samego
właściciela. Blake Tyler był bowiem niezwykle przystojnym mężczyzną. Wysoki
brunet, o magnetyzującym spojrzeniu – klasyk. Każda go chciała. Mężczyzn
natomiast, oprócz taniego piwa, przyciągała urocza barmanka. A w gwoli
ścisłości – dwie. Roześmiane siostry bliźniaczki serwowały przepyszne drinki i
nigdy nie mogły narzekać na brak zainteresowania u płci przeciwnej.
- Tak – odpowiedziała Leanne – ale dzisiaj raczej nie będzie przez cały
czas pracować za barem. Jest zawalony robotą. Powiedział, że może później do
nas zajrzy.
Kayla pokiwała głową, wygodnie rozsiadając się na swoim miejscu naprzeciwko
koleżanek.
- Mówiłaś, że zaprosisz znajomych – przypomniała sobie, spoglądając
pytająco na Christy.
- Odwołałam – oznajmiła blondynka, lekceważąco machając dłonią. – Chciałam
spędzić z wami trochę czasu.
Benson zmarszczyła brwi, gdyż Christina raczej nie należała do osób,
które mówią tego typu rzeczy, ale w konsekwencji postanowiła tę kwestię
przemilczeć.
- Słyszałam, że macie seksownego instruktora na tym swoim kursie –
powiedziała zaczepnie Leanne, poruszając przy tym zabawnie brwiami.
- Już wszystko ci wypaplała? – Jęknęła Kay.
- I do tego na ciebie leci – dodała rudowłosa, nie przestając się
uśmiechać. – Zdecydowanie powinnaś się z nim ciupciać.
- Ciupciać? – Benson jedynie
westchnęła. Czasami wydawało jej się, że jest jedyną, normalną osobą wśród
swoich znajomych. Ale potem przypomniała sobie, że gdy nikt nie patrzy, to w
domu urządza sobie koncerty i śpiewa do starych hitów Britney Spears, jakby to
ona nią była. Baby One More Time
znała lepiej niż samą siebie.
- Błagam, możemy zakończyć tę niezręczną rozmowę? – Poprosiła. – Facet mi
się nie podoba i w żadnym razem nie chcę się z nim ciupciać. A teraz, poproszę mojego drinka.
Leanne cicho się roześmiała, po czym podała Kay odpowiednią szklankę.
- Chcesz – powiedziała chicho Christy, próbując się nie śmiać – Tyle że
jeszcze tego nie wiesz.
Benson udała, że nie usłyszała wypowiedzi dziewczyny. Zamiast tego
skupiła się na krótkiej opowieści o swoim samochodzie i o fakcie, że w
najbliższym czasie będzie musiała rozejrzeć się za czymś nowym, gdyż naprawa
Bobby’ego była zbyt kosztowna, a co za tym szło – nie wchodziła w grę.
- Wznieśmy toast! – Zawołała radośnie Leanne, chwytając swoją, wypełnioną
sokiem pomarańczowym szklankę. Jako jedyna piła napój pozbawiony procentów.
Powód tego był oczywisty. Dziewczyna spodziewała się swojego drugiego dziecka.
Miała dwadzieścia siedem lat i jako jedyna wśród swoich najbliższych znajomych
miała dziecko.
- Toast? Za co? – Christina piła już swojego trzeciego i z pewnością nie
ostatniego drinka.
Leanne zastanowiła się przez chwilę.
- Za Kaylę – powiedziała z szerokim uśmiechem. – I za jej nowe życie, bez
tego zdradzieckiego skurwysyna!
Ciemnowłosa mimowolnie jęknęła. Ale tym razem jedynie w myślach poprawiła
przyjaciółkę, przypominając jej, że w rzeczywistości chłopak miał na imię Josh.
Nie mogła się jednak powstrzymać od posłania dziewczynom karcącego spojrzenia.
Spojrzenia, pod którego wpływem ich entuzjazm momentalnie osłabł.
- Nie wiń nas – zaczęła Leanne. – Nie lubiłyśmy tego apodyktycznego,
zdradzieckiego skurwysyna.
- Lea!
- Taka prawda. – Wzruszyła ramionami. – Ile bym dała, aby się teraz z
wami za to napić – dodała z uśmiechem, masując swój lekko zaokrąglony brzuszek.
Kayla pokręciła z dezaprobatą głową,
sięgając po swojego drinka.
Może i Josh nie był czułym romantykiem, za którymi szalała jej
przyjaciółka, ale Benson spędziła z nim łącznie jakieś trzy lata. Myśleli nawet
nad zamieszkaniem razem, co zdecydowanie było dla niej wielkim krokiem. Nie
mogła więc ot tak wyrzucić go z głowy i świętować z przyjaciółmi ich chwilowego
rozstania.
- O nie – zajęczała Christy. – Znam to spojrzenie!
- Słucham?
- To spojrzenie – powtórzyła, wskazując na Kay i kręcąc głową. – Chcesz
tego zdradzieckiego skurwysyna z potworem.
Dziewczyna wzruszyła ramionami.
- Pasujemy do siebie.
- Większej bzdury nie słyszałam! – Jęknęła Leanne, po czym uniosła rękę
do góry, przywołując jedną z sióstr bliźniaczek do ich stolika. Złapała Kaylę
za ramię i lekko nim potrząsnęła – Poproszę coś mocnego dla tej dziewczyny.
Najlepiej podwójnie.
- Zaraz wybijemy ci go z głowy – dodała Christina, zacierając dłonie.
- Pij! – Rozkazała rudowłosa, gdy tylko barmanka przyniosła świeży alkohol
do ich stolika. – Może wtedy zmienisz zdanie.
Benson pokręciła głową, pokazując tym samym, jak bardzo wydaje jej się to
dziecinne, ale i tak sięgnęła po postawionego przed nią shota. Wypiła go,
krzywiąc się niemiłosiernie. Nie była fanką wódki. Wolała raczej półsłodkie
wina, czy szampany, ale wiedziała przecież, że dziewczyny nie pozwoliłyby jej
dzisiaj na tego rodzaju trunek.
- Jeszcze jednego! – Rozkazała, po czym machnęła ręką na barmankę.
- Maja wątroba tego nie wytrzyma – zaprotestowała ciemnowłosa.
- I dobrze – westchnęła Christy, kręcąc głową. – Może przy okazji
wyrzygasz miłość do tego idioty.
Leanne i Christina nigdy nie były jego fankami. Zawsze powtarzały, że nie
podoba im się sposób, w jaki Josh traktuje Kay. Oczywiście, był czasem
apodyktyczny i niejednokrotnie sprawił Benson przykrość tym, jak się do niej
zwracał, ale wciąż był jej chłopakiem. Przyzwyczaiła się do związku z nim.
Godzinę później Kayla nie miała już kompletnie kontroli nad tym, co
mówiła. Plotła to, co ślina jej na język przyniosła, śmiejąc się do tego
głośno. Podobnie, jak Chistina. Jedynie Lea ze względu na swój stan zachowywała
się przyzwoicie, bowiem jedyne, co mogła dzisiaj mieszać, to smaki soków
owocowych.
Zabawne tylko, w jak szybkim tempie można czasem wytrzeźwieć. I tego
wieczora z pewnością doświadczyła tego Kayla, która na widok pewnego mężczyzny
zdawała się nagle odzyskać trzeźwość umysłu.
- Mój Boże – pisnęła Christina. Po alkoholu zawsze robiła się jeszcze głośniejsza.
Jakby to w ogóle było możliwe. – Lea! To jest nasz instruktor!
- Gdzie? – Zawołała rudowłosa, zupełnie zapominając o dobrych manierach.
I chwilę później, zupełnie jak w przedszkolu, na przemian z Christy wskazywały
mężczyznę palcami.
- Kay! – Piszczały, szturchając dziewczynę. – Idź, zagadaj do niego!
- Uspokójcie się – jęknęła, nagle
prostując się na krześle. Robiła dosłownie wszystko, by powstrzymać swoje
towarzyszki od ich głupiego zachowania. A do tego jeszcze trzymała się
ostatnich resztek silnej woli, próbując nie patrzeć w stronę, którą ewidentnie
wskazywały dziewczyny.
- O Boże! Zauważył nas – powiedziała podekscytowana Christy.
- Dlatego tym bardziej się uspokój. – Ciemnowłosa błagała dalej. Szkoda
tylko, że jej prośby odbijały się od nich jak od ściany.
- Idzie tutaj – szepnęła Lea. Tyle że już było po sprawie i to, czy teraz
mówiła ciszej nie miało żadnego znaczenia. – Kayla, słyszałaś?
- Tak – jęknęła. – Błagam, przestańcie! Zachowujecie się idiotycznie.
- Christina. – Męski głos, witający jej przyjaciółkę i cień, padający na
stolik, przy którym siedziały wyraźnie mówił Kay, że tę sprawę przegrała.
- Ryan – zaświergotała wesoło blondynka. – Cóż za miła niespodzianka!
Kayla robiła wszystko, co było w jej mocy, by nie patrzeć w stronę
mężczyzny. Tyle że wszystko wokół niemal krzyczało o jego obecności. Nawet
powietrze wydawało się być nagle naładowane jakąś dziwną, zupełnie nieznaną i
niezrozumiałą energią.
- To prawda – odpowiedział, ale po jego tonie głosu Benson nie mogła
stwierdzić, czy cieszy go spotkanie, czy wręcz przeciwnie. By to zrobić,
musiała na niego spojrzeć, a to zdecydowanie nie wchodziło w grę.
- To moja przyjaciółka Leanne – oznajmiła Christy po krótkiej wymianie
grzeczności. – A Kaylę chyba pamiętasz, prawda?
Teraz dziewczyna nie miała wyboru. Musiała unieść na niego wzrok.
- Cześć – powiedziała, nieśmiało unosząc dłoń do góry w geście powitania.
- Różowy dresik – odpowiedział, kiwając głową. – Teraz pamiętam.
Kay z całych sił próbowała nie zwracać uwagi na jego niewiarygodne ciało
i przystojną twarz. Pragnęła udawać, że jego delikatny i nieco tajemniczy
uśmiech nie robi na niej żadnego wrażenia. Podobnie, jak jego niebieskie oczy,
które przypatrywały jej się z wielką uwagą. Ach, albo ten seksowny, dwudniowy
zarost…
Miała nadzieję, że była wystarczająco dobrą aktorką, by to ukryć.
- Coż to za okazja? – Zapytał, wskazując brodą na ich stolik.
Najwyraźniej próbował z grzeczności nawiązać jakąś rozmowę.
- Ach – westchnęła wesoło Christy. – Świętujemy, bo nasza przyjaciółka
pozbyła się pewnego skurwysyna ze swojego życia – wyjaśniła dumnie. Uśmiechała
się szeroko, poklepując Kay po głowie. Zupełnie nie zauważając, że dziewczyna w
tym momencie czuła się, jak największe nieszczęście. Szczególnie, że Ryan
posłał jej dziwne spojrzenie. I choć starała się nie patrzeć w jego stronę,
była kompletnie świadoma sposobu, w jaki jej się przyglądał.
- Uspokój się, Christy – westchnęła, starając się schować za swoimi
włosami. Dziękowała Bogu, że ich nie związała.
- Gratuluję – powiedział Ryan, wyraźnie zmieszany. Zapewne nie miał
pojęcia, jak powinien się w tej sytuacji zachować.
- Dziękuję – odpowiedziała krótko. Bo
chyba powinna podziękować, prawda?
Nastała chwila ciszy, ale Kayla wciąż czuła na sobie jego wzrok.
- Lepiej już pójdę – powiedział w końcu. – Znajomi na mnie czekają.
Dziewczyny grzecznie pożegnały się z mężczyzną, a gdy ten tylko oddalił
się wystarczająco, Benson rzuciła swoim przyjaciółką surowe spojrzenie.
- Nienawidzę was.
- Daj spokój…
Kayla pokręciła przecząco głową, po czym wstała ze swojego krzesła.
- A teraz naprawdę chcę pobyć sama – kontynuowała, zabierając wszystkie
swoje rzeczy. – Spadam stąd.
- Kay, daj spokój – prosiła
Leanne. – Wiesz, że tylko sobie żartowałyśmy.
Ale ciemnowłosa po raz kolejny pokręciła głową.
- Odezwę się do was jutro – dodała tylko, po czym odeszła od stolika z
wymuszonym uśmiechem.
- Kayla!
Dziewczyna nie miała zamiaru się zatrzymywać. Zmierzała przez knajpę
prosto do wyjścia. Nie spojrzała nawet w bok, gdy przechodziła obok stolika,
przy którym siedział Ryan ze swoimi znajomymi. Nie widziała więc, jak się
odwrócił, patrząc za nią, gdy wychodziła na zewnątrz.
bardzo podoba mi sie, jak idzie ta fabula;d
OdpowiedzUsuńi ze kolejna bohaterka ma swoje charakterystyczne przezwisko;d
rozowy dresik jest swietny;d
po prostu czekam na wiecej <3
/xoxlittlelady
Myślę, że przezwiska w tym opowiadaniu będą pojawiać się często.
UsuńŚlicznie dziękuję za komentarz. ♥
Buziaki!
Na miejscu Kay zabiłabym Christine! Taki wstyd, haha:D Ale w końcu od czego są przyjaciele?
OdpowiedzUsuńBardzo polubiłam Christy, jest taką przebojową osobą! Tętni życiem i wydaje się, że nie potrafi zamknąć buzi:D Uwielbiam takie osoby, świetnie wykreowalyscie jej charakter!
Kayla natomiast jest totalnym przeciwieństwem swojej przyjaciółki. Mam nadzieję, że ostatecznie zakończy swój związek i przestanie się z nim spotykać, bo ta relacja na pewno jej nie służy; jest toksyczna, a Josh rzeczywiście zachowuje się jak zdradziecki skurwysyn! :D Nie chciałabym, aby ponownie dala mu się zwieść, niestety ma uległy charakter, chociaż po jej odzywce na sali do Rayna w głowie co do tego narodziły mi się wątpliwości:)
A czytając fragment o popsuciu się samochodu Kayli, przypomniałam sobie podobna scenę w Dear Zayn, kiedy to - jak dobrze pamiętam - Ivy zgasł samochód:D Jezu, tęsknię za tym opowiadaniem, było genialne!! :D
@beziimienna
Cieszę się ogromnie, że rozdział Ci się spodobał. A jeszcze bardziej cieszy mnie fakt, że do tej pory tak dobrze pamiętasz "Dear Zayn". Moje serce urosło w tym momencie o jakieś dwa rozmiary.
UsuńŚlicznie dziękuję za komentarz!
Wysyłam mnóstwo buziaków.
P.S. Tak w ramach sprostowania (bo z Twojego komentarza wynika, że z kimś piszę to opowiadanie) tę historię prowadzę sama. ;))
omgggggg
OdpowiedzUsuńzakochałam sie w tym opowiadaniu no!
boskie, jak zawsze zresztą :*
Niezmiernie miło mi to czytać! Dziękuję. ♥
UsuńKolejny świetny rozdział! Rany mogłabym w każdym możliwym komentarzu, który daje pisać jak uwielbiam twój styl. Cóż, taka jest prawda! Czekam na jakieś pikantne fragmenty jak w drumming-songs.
OdpowiedzUsuńNie dziwie się Kayli, że tak pod koniec zareagowała. Pewnie zachowałabym się tak samo ;/
Różowy dresik no nie moge mistrzostwo xd
Ryan mmm grr mrr przystojniaczek <3
Do następnego kochana! :)
http://learn-love-again.blogspot.com
Cieszę się ogromnie, że rozdział Ci się spodobał. I oczywiście ślicznie dziękuję za komentarz i te ciepłe słowa! ♥
UsuńTo powinna być książka! Rozdział skończył się tak szybko...
OdpowiedzUsuńNie mogę już się doczekać następnego! :D
Awww, dziękuję ♥
Usuńkochanie dziękuję ci za umilenie odrabianie hiszpańskiego. różowy dresik tak bardzo w moim stylu, tylko że mnie włefiści nazywali wieczną niedyzpozycją haha kocha ryana, po prostu widze go i umieram. mam nadzieję, że kayla szybko zmądrzeje i nie wróci do 'zdradzieckiego skurwysyna'. wracam teraz do nauki, historia czeka (boże, to dopiero pierwszy tydzień, co dalej), całuski! ♥
OdpowiedzUsuńPolecam się na przyszłość. ;)
UsuńDziękuję ślicznie za komentarz! ♥
z niecierpliwością czekam na kolejne wydarzenia! Uwielbiam ich zachowanie, szczególnie przyjaciółek "różowego dresika". Czytając aż sama poczułam zażenowanie, bo moi znajomi też się tak czasem zachowują. Cóż ja też, ale cicho :P
OdpowiedzUsuńMam nadzieję na szybki, długi rozdział :)
Haha ♥ Moi przyjaciele też się tak zachowują. I, jakby nie patrzeć, wygląda na to, że to właśnie oni byli inspiracją do tego rozdziału. :D
UsuńKochana, to dopiero drugi rozdział, a już zawładnęłaś moje serce tym opowiadaniem. Choć nie mogę się przyzwyczaić, że nie jest o Zayn'ie, tylko o zupełnie Twoim bohaterze.
OdpowiedzUsuńStaram się podchodzić do tego opowiadania, jak do książki, choć jest to trudne, gdyż tu muszę czekać na następne rozdziały. To mnie najbardziej drażni. Ty po prostu lubisz mnie wnerwiać bądź przyprawiać o zawał serca. Dlaczego?!
Przy "You're Toxic" mało nie umarłam na chorobę pt. "Paulina Bukato wywołuje u mnie zbyt dużo emocji", a teraz znów mi to robisz. Kobieto, opanuj się! Ach, i jeszcze masz w zanadrzu "The Hooker". Ja niedługo wykituję.
Co do treści. Różowy dresik, hahha. Padłam. Skąd ty bierzesz te przezwiska? Jak nie Hollywood to Różowy dresik.
Ach, no i kolejne imię dla samochodu. Ta akcja z Bobbym w roli głównej przypomniała mi "Dear Zayn". O mój słodki Jezu! Tyle wspomnień.
Nie masz jeszcze jakiegoś opowiadania , które bym mogła przeczytać? Najlepiej coś niepublikowanego. Takie z Twojej "szuflady".
Ech, zapomniałabym. 'Zdradziecki skurwysyn'. Moja druga ulubiona ksywka dla chłopaka, zaraz po 'Pieprzonym chłoptasiu' i 'Egoistycznym dupku'.
Kochana, czekam na następny! Z zniecierpliwieniem!
Nie umieraj! Jesteś mi potrzebna! Kto będzie mnie rozbawiał na ask'u? Chyba nie muszę mówić, że jak tylko widzę Twój nick, to cieszę się tak, jakbym przyłapała św. Mikołaja na podrzucaniu prezentów?
UsuńDziękuję ślicznie za ten cudowny komentarz! ♥
Super! Kiedy nowy?
OdpowiedzUsuńSuper !!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńOj kochana. Chyba bym nie chciała żebyś kiedyś zachowała się w miejscu publicznym wobec mnie tak jak przyjaciółki Kayli. Spaliłabym się ze wstydu na jej miejscu! Przysięgam. Albo nie. Najpierw bym Cię zabiła a potem sama wykitowała xD Nie można zaczepiać przystojniaka, który podoba się koleżance i zagadywać go tak żeby się zbliżył! Takie rzeczy tylko na odległość, bo temperatura za szybko wzrasta!
OdpowiedzUsuńMimo wszystko Christina wygrywa wszystko i widzę w niej pewne podobieństwo do siebie. (Tak. Nie chciałabym takiego numeru z Twojej strony, ale Tobie chętnie bym go wywinęła xD Taka mała, przewrotna ja xD)
Talent do tworzenia ksywek to Ty masz. Muszę się chyba do Ciebie zgłosić po jedną dla siebie :)
Fajnie, że Kay jednak wyszła z domu. To naprawdę dobry sposób na zapominanie o zdradzieckich skurwysynach. Takie grono BFF's pomaga!
Różowy dresik, tak? Mogę się już turlać po ziemi? Boże, umarłabym gdyby przystojniak mnie tak nazwał.
Chyba za mocno to wszystko przeżywam, powinnam wziąć coś na uspokojenie.
A no i autko jeszcze. Ulubione samochody, które mają imiona i nasz sentyment, uwielbiają płatać figle, więc Kay powinna się przyzwyczaić. Może kiedyś taki figiel obróci się w randkę z panem Ryanem? Kto wie? :)
Życzę Ci dużo weny bae, bo wiem, że miałaś problem z tym rozdziałem!
Całuję <3
No wiesz co? Naprawdę wywinęłabyś mi taki numer? Wstydziłabyś się, kochana, naprawdę.
UsuńŚlicznie dziękuję za ten wspaniały komentarz ♥
Buziaki!
Przepiękny !!!!!!!! <3
OdpowiedzUsuńŚwietny:)
OdpowiedzUsuńmam szczerą nadzieję, że Kayla już na zawsze pozbyła się tego " skurwysyna ze swojego życia" haha "różowy dresik" kompletnie mnie rozwala haha strasznie poprawiłam sobie dzisiejszy ponury, poniedziałkowy humor czytając ten rozdział, aw :) czekam na kolejny, pozdrawiam! <3
OdpowiedzUsuńŚwietne!;)
OdpowiedzUsuń@StrongPati17 Mogłabyś informować mnie na tt?
Różowy dresik rozwala system.
OdpowiedzUsuńCiekawe czy za nią pójdzie...
nuda100
Cześć! Na początek może napiszę, że niesamowicie uszczęśliwiłaś mnie tym blogiem;) nie mogłam odżałować, że tak dosyć nagle zakończyłaś Drumming songs i czekałam na coś nowego od Ciebie, w pełni autorskiego (bez Zayna i reszty ;p) aż wreszcie się doczekałam! I nie zawiodłam kompletnie, jak zwykle zresztą. Uwielbiam Kay za Hit me baby one more time i Christinę za zdradzieckiego skurwysyna, ciekawi mnie, czym dokładnie Josh zasłużył sobie na te przydomek;) czekam zresztą niecierpliwie na Josha, mam nadzieję, że odegra tu jeszcze sporą rolę, bo wprawdzie przypuszczam, że go nie polubię, ale z drugiej strony uwielbiam takich bohaterów, którzy są w tekstach głównie po to, żeby mieszać, a on mi właśnie na kogoś takiego wygląda;)
OdpowiedzUsuńO Ryanie na razie za wiele nie powiem, bo wiem o nim głównie tyle, że Kay mu się wyraźnie podoba ;> i że podoba mi się jego imię. Chociaż ciekawi mnie, co tam się dzieje w jego głowie, bo skoro jest byłym żołnierzem, coś ciekawego pewnie się dzieje. Czekam niecierpliwie na kolejne rozdziały, więcej Ryana i w ogóle więcej wszystkiego^^
I jeszcze raz: cieszę się bardzo, że tu trafiłam;)
Całuję!
Ja również się bardzo ciesze, że tutaj trafiłaś. I, oczywiście, ślicznie dziękuję za ten wspaniały komentarz.
UsuńObiecuję, że w następnych rozdziałach pojawi się trochę więcej Ryana. I w ogóle więcej wszystkiego. :D
Pozdrawiam ciepło i wysyłam buziaki! ♥
Zostałaś nominowana do Libster Blog Award <3 Więcej informacji na moim blogu, tutaj: http://welcome-in-brutal-world.blogspot.com/p/nagrody.html
OdpowiedzUsuńTrafiłam na ten blog niechcący, ale na pewno zostanę. Mze nie zapowiada sie na jakas ogromna, przejmująca historie, ale to chyba nawet lepiej. Warto czasem poczytać o ludziach takich jak wszyscy, bez żadnych specjalnych mocy, niewiadomo gdzie żyjących itd... Podoba mi sie sposob narracji. To ze przedstawiasz życie głównej bohaterki dosc dokładnie. Lubie jej psa xD mam nadzieje, ze ty, razem nie wróci do Josha. Byc moze jej przyjaciółki nie sa dla niego miłe,ale chyba maja powód. Nie wydaje sie byc kimś w porzadku, na kim mozna polegać. Rayn za to jest ciekawa postacią, choc troche mnie wkurza,ze udaje, jakby jie zwracał uwagi na Kay. Troche dziwne jest,ze kazdy facet w twoim opowiadaniu jest przystojny, a ze i dziewczyny sa ładne, zawsze mnie wkurza ro w tych amerykańskich serialach, ze w szkole czy na studiach wszyscy sa piękni, jakby byli na wybiegu modu. Ale jako ze widzę tutaj tez miejsce ma głębsze uczucia i podoba mi sie Twoj styl,mam zamiar zostać tu na dłużej. Zapraszam na moje blogi z opowiadaniami odnalezcprzeznaczenie.blogspot.com oraz zapiski-condąwiramurs.blogspot.com
OdpowiedzUsuńW takim razie muszę podziękować jakieś magicznej sile, która pokierowała Cię na mój blog. Dziękuję również za wspaniały komentarz. Ciesze się, że w jakiś sposób udało mi się Cię zainteresować, skoro chcesz ze mną zostać.
UsuńOczywiście wszystkie uwagi biorę sobie do serca.
I mam nadzieję, że dalsze rozdziały również przypadną Ci do gustu.
Pozdrawiam ciepło! ♥