środa, 22 października 2014

Rozdział 7


Życie jest pełne niezręcznych sytuacji. Często stajemy przed wyborami, które nie zmieniają zbyt wiele, ale za to są niewiarygodnie stresujące. Kayla w tym momencie znajdowała się w podobnym położeniu. A decyzja, jaką miała podjąć wcale nie była taka istotna. Niemniej, dziewczyna rozważała ją co najmniej tak, jakby zależało od tego jej życie. Tyle że w konsekwencji i tak stwierdziła, że zrobi wszystko, by nie być osobą decydującą.
Przeszła więc za swoim przyjacielem, instruktorami i ich koleżanką, wcale nie śpiesząc się z zajmowaniem miejsca przy stoliku. Bo przecież które miała wybrać? Te obok Blake'a wydawało się najlepszą opcją, jednak przez fakt, że mężczyzna szedł teraz u boku radosnej blondynki, to Kay wątpiła, że zdecyduje się zasiąść obok niej. Czyżby pozostawało jej miejsce obok któregoś z trenerów? Tylko którego?
Problem, ku wielkiemu zadowoleniu Benson, rozwiązał się sam, kiedy Blake Tyler przerwał swoją krótką pogawędkę i zamiast usiąść obok Elli, która poprosiła Ryana by zajął miejsce pierwszy, pokierował Kaylę na odpowiednie siedzenie. Dzięki czemu, chcąc nie chcąc, znajdowała się na przeciwko swojego trenera. I chociaż przez chwilę dziękowała Bogu, że nie pozwolił na to, by siedzieli obok siebie, to nagle – za sprawą radosnej twarzy instruktora, który uważnie przyglądał się swojej uczennicy – Kayla stwierdziła, że ta opcja jednak wcale jej nie odpowiadała.
- Nie wiedziałam,  że kumplujesz się z moim przyjacielem - powiedziała od razu. Nie traciła czasu na grzecznościowe wstępy. Oczywiście, przybyła do tego baru z konkretnego powodu i choć kompletnie nie rozumiała swoich działań, to nie miała zamiaru dać się zdominować. Co było dość niedorzeczne, bowiem Ryan w tym momencie najwyraźniej nie wziął sobie tego za cel.
- Nie wiedziałem,  że przyjaźnisz się z moim kumplem - odpowiedział, uśmiechając się przy tym delikatnie. Zdawał się być w wyśmienitym nastroju, co wcale nie było do niego podobne. Do tej pory zwykł przecież pokazywać swoją surowość i pełną profesjonalność. Z tą różnicą, że dotychczas spotykali się na sali treningowej,  a wtedy Ryan odgrywał rolę jej trenera. Nie miała więc wcześniej wystarczającej okazji, by poznać go z innej strony.
- Co chcecie do picia? - Zapytał Blake, nie zajmując wolnego miejsca obok swojej przyjaciółki, dlatego Thomas niepostrzeżenie wykorzystał sytuację.
Wszyscy, z wyjątkiem Waltona poprosili o piwo, podczas gdy były żołnierz zamówił jedynie wodę. Taylor kiwnął głową i pokierował się w stronę baru, by złożyć zamówienie u jednej z bliźniaczek, zostawiając Kaylę na pastwę jego znajomych.
- Jak Ci się podobają treningi u Waltmana? - Zapytał Thomas, poświęcając całą swoją uwagę Kay. Dziewczyna, oczywiście, zdołała zauważyć, że specjalnie przekręcił nazwisko instruktora i to w jakiś sposób ją rozluźniło. Choć na pewno nie bardziej niż wcześniej wypite piwo. – Żałujesz, że nie wybrałaś mnie? – Droczył się.
- O tak – zadrwiła. – To była najgorsza decyzja w całym moim życiu – dodała, udając, że kątem oka wcale nie zauważyła, jak Ryan uśmiechnął się na jej ironię. Ani tego, jak cudownie przy tym wyglądał.
- Jesteś z Denver? – Wtrąciła Elle. Dziewczyna nachylała się nad stołem, opierając swoje przedramiona na blacie. Jej głos był uprzejmy i wydawała się naprawdę cudowną osobą, ale Kayla wciąż nie mogła zdecydować, czy darzyła ją sympatią. Być może dlatego, że nie do końca wiedziała, co blondynka robiła z instruktorami. Czyżby spotykała się z którymś z nich? Tyle że Ryan na dzisiejszym treningu powiedział jej, że jest sam, a Thomas raczej nie zachowywał się tak, jakby był z kimś w związku. Chyba że Blake… Ale przecież, by jej o tym powiedział, prawda?
- Tak, tutaj się urodziłam i wychowałam – odpowiedziała płynnie, próbując nie czuć się zagrożona. Szkoda tylko, że z sekundy na sekundę traciła coraz więcej pewności siebie. A wygląd Elle wcale tego nie ułatwiał. Dziewczyna w końcu łudząco przypominała Siennę Miller. Pf, była nawet ładniejsza!
- Cudownie. Pracujesz?
Zdecydowanie zaczynało się robić z tego dziwne przesłuchanie.
- Tak – zawahała się. – Jestem księgową.
- Och, umysł ścisły. – Ella uśmiechnęła się, po czym kontynuowała: - Długo pracujesz w zawodzie?
- Prawie od dwóch lat.
- Podoba ci się twoja praca?
- Oczywiście.
I zapewne trwałoby to dalej – Ryan i Thomas nie wydawali się zainteresowani przerwaniem ciągu pytań – gdyby Blake nie pojawił się z powrotem przy ich stoliku, niosąc tacę z zamówionymi wcześniej napojami. Kayla była wdzięczna zarówno za jego obecność, jak i za to, co przyniósł. Zdawała sobie sprawę, że potrzebuje chociaż odrobiny alkoholu, by przetrwać ten wieczór. I w czasie, gdy ciemnowłosa skupiła się na swojej szklance, pozostali zaczęli luźną rozmowę na bliżej nieznany Benson temat. Nie dziwne więc, że na chwilę odpłynęła myślami gdzieś daleko. Oprzytomniała dopiero wtedy, gdy Blake zamienił jej pustą szklankę na nową, pełną piwa z sokiem malinowym.
- Wszystko w porządku? – Zagaił niespodziewanie Thomas, oplatając Kay swoim ramieniem. Był już nieco wstawiony, co oznaczało po prostu tyle, że Kay przegapiła znacznie więcej, niż tylko jedną kolejkę. – Wydajesz się trochę rozkojarzona.
- Może to ty tak na nią działasz – zadrwiła Elle. Zachowywała się co najmniej tak, jakby powiedziała najbardziej zabawną rzecz na świecie. I, oczywiście, Thomas może nie wpadł Kay w oko, ale dziewczyna nie była ślepa; facet wyglądał naprawdę dobrze, dlatego kompletnie nie rozumiała rozbawienia blondynki.
- Bardzo śmieszne, Eleonoro – syknął w swojej obronie. Kayla momentalnie sięgnęła po szklankę piwa, by nie musieć dołączać się do tej rozmowy. – To, że nie jestem w twoim typie nie znaczy, że inne laski na mnie nie lecą.
- Oczywiście, że nie jesteś w moim typie – prychnęła, machając lekceważąco ręką. – Musiałbyś mieć waginę.
Kay zachłysnęła się przełykanym napojem, mimowolnie zwracając na siebie uwagę wszystkich.
- Wszystko w porządku, Benson? – Zapytał troskliwie Blake.
Dziewczyna uniosła do góry obie ręce, próbując opanować swój nierówny oddech. W odpowiedzi jedynie skinęła głową, niezdolna do wypowiedzenia czegoś więcej. Nie tylko ze względu na to, że jej głos brzmiałby słabo. Nagle po prostu zabrakło jej słów. Ładniejsza wersja Sienny Miller była lesbijką i nie stanowiła dla Kay żadnego zagrożenia. Nie żeby właśnie to zaprzątało myśli dziewczyny przez cały ten czas…
- Przepraszam – odezwała się po dłużej chwili, posyłając Elle pełne skruchy spojrzenie. W końcu nie trudno było zgadnąć, że to ona była powodem tego małego zamieszania. – Nie sądziłam, że…
- Myślisz, że w innym razie zabralibyśmy ją na męski wieczór? – Zaśmiał się Thomas, po czym nagle spoważniał, przypominając sobie, że przecież Benson siedzi z nimi przy jednym stoliku i, jakby nie patrzeć, uczestniczy w ich wieczorze. – Znaczy…
- Wyluzuj – odpowiedziała mu ciemnowłosa, sięgając po swoją szklankę. – Nie krępuj się i opowiadaj o tych wszystkich rzeczach, o których mówi się na „męskich wieczorach”. O! Wyobraź sobie, że jestem facetem.
Po drugiej stronie stołu rozległo się prychnięcie.
- Coś nie tak, Waltman? – Kayla zmarszczyła brwi, uważniej przyglądając się swojemu trenerowi, który najwyraźniej był bardzo rozbawiony jej słowami.
- Walton – odezwał się Blake. – On ma na nazwisko Walton. – Najwyraźniej nikt go nie poinformował o historii tego przezwiska. Co jednak zaskakujące, Elle poklepała go po dłoni i za sprawą jednego uśmiechu dała do zrozumienia, że Kay o tym wie.
- Nie, skąd. Wszystko w porządku. – Ryan uśmiechnął się, po czym kontynuował: - Poza tym, że wyobrażenie sobie ciebie jako faceta jest niemożliwie.
- A to dlaczego? – Zapytała zaczepnie. Bez wątpienia powodem tego, że tak chętnie wchodziła w dyskusje ze swoim trenerem były dwa, wcześniej wypite piwa i kolejne rozpoczęte. Była w znacznie lepszym nastroju, niż gdy tu przyszła. Jakby nie patrzeć, przez cały ten czas uśmiech nie schodził jej z twarzy. I niespodziewanie poszerzył się, gdy Ryan zupełnie mechanicznie zerknął na jej dekolt, ramiona, dłonie, a następnie przesunął spojrzeniem z powrotem do jej twarzy, jakby szukał odpowiedniego argumentu. I, co było dość oczywiste, zapewne go znalazł.
Blake uśmiechnął się przepraszająco, dając tym do zrozumienia, że zaraz zamierza „zdradzić” Benson i objąć przeciwne stanowisko.
- Pijesz piwo z sokiem – podał pierwszy argument.
- Znam wielu mężczyzn, którzy piją piwo z sokiem! – Obroniła się, próbując wyglądać na pewną siebie.
- Wymień chociaż jednego. – Ryan rzucił wyzwanie.
- Josh – powiedziała od razu, napędzona przez alkohol. – Mój były chłopak.
Blake machnął ręką.
- On się nie liczy – zaśmiał się. Chciał zapewne powiedzieć to cicho, ale przez fakt, iż był trochę wstawiony nie miał zbytniej kontroli nad swoim głosem. – Miałaś podać przykład mężczyzny.
Kay poczuła, jak jej policzki robią się czerwone. Przyzwyczaiła się do żartów Christy i Leanne na temat jej byłego chłopaka, ale Blake nigdy sobie nie pozwalał na tego typu rzeczy. Szczególnie, gdy mieli towarzystwo. A to, że obok siedział Ryan tylko sprawiło, iż Kayla poczuła się jeszcze gorzej.
- Nie przeklinasz – powiedział Thomas, rzucając kolejnym argumentem. Zupełnie nieświadomie wybawił dziewczynę z niezręcznej dla niej sytuacji.
- Potrafię przeklinać – prychnęła.
Ella popatrzyła na nią z rozbawieniem.
- Spróbuj.
Kayla zastanowiła się przez chwilę.
- Cholera – powiedziała dumnie.
Wszyscy zgodnie pokręcili głowami, nie akceptując tego słowa.
- Wiecie co? – Zapytała blondynka, niby zmieniając temat. – Mam ochotę potańczyć. Ktoś chętny?
Kayla momentalnie uniosła rękę do góry, zgłaszając się na ochotnika, prawdopodobnie dlatego, że chciała się stąd wyrwać i uniknąć całej tej niepotrzebnej uwagi. Niestety tym samym sprawiła, że cała czwórka popatrzyła na nią karcąco.
- Poważnie, Kay? – Zaśmiał się Blake. – Elle cię tylko podpuszczała.
- My nie tańczymy – oznajmił stanowczo Thomas, unosząc swoja butelkę piwa do góry w geście toastu i tym samym pokazując główny powód swojej wizyty w tym miejscu. – Nie ma mowy.
Benson jęknęła przeciągle.
- Jesteście niedorzeczni – zaczęła. – Ani piwo, ani przeklinanie nie definiuje mężczyzny – oznajmiła stanowczo. – Musicie wymyślić coś lepszego, bo moim zdaniem perfekcyjnie nadaję się na męskie wieczory.
Wszyscy zgodnie się roześmiali.
- Jesteś urocza – powiedział Ryan, unosząc swoją szklankę, by upić z niej łyk. – To cię ostatecznie dyskwalifikuje.
Kayla otworzyła szeroko usta, pokazując tym samym swoje oburzenie.
- Ty też jesteś uroczy i jakoś cię to nie dyskwalifikuje!
Zdecydowanie alkohol sprawiał, że każdy temat wydawał się perfekcyjny do sprzeczek. Ale co ważniejsze, sprawiał, że często padały słowa, o których niekoniecznie chciało się informować drugą osobę.
Ryan prychnął.
- Uroczy?
- No jasne – jęknęła – teraz będziesz udawał, że nie widzisz tych wszystkich śliniących się do ciebie lasek na treningach.
- Nie sądziłem, że się do mnie ślinisz. – Jego uśmiech zdecydowanie się poszerzył. Niezaprzeczalnie czerpał z tej rozmowy ogromną radość.
- Nie ślinię!
- Powiedziałaś, że wszystkie…
- Och! Zmieniam zdanie. Zdecydowanie nie jesteś uroczy. Jesteś jak wrzód na tyłku.
Ryan zamiast się obrazić roześmiał się głośno.
- Jesteś urocza – powtórzył, kręcąc z rozbawieniem głową.
I chociaż niespodziewanie temat rozmowy zmienił się diametralnie i Ella zaczęła opowiadać o swoim nowym podboju, to Kay nie mogła wyrzucić z głowy słów instruktora. I nie mogła nic poradzić na szeroki uśmiech, który pojawił się na jej ustach. Przez chwilę próbowała zrzucić to na wypite piwa, ale potem dała sobie z tym spokój. W końcu Ryan Waton uważał, że była urocza!
Kilka minut później przeprosiła wszystkich i ruszyła w stronę łazienki. Ella, w przeciwieństwie do tego, co zapewne zrobiłaby każda inna kobieta, nie zaproponowała pójścia z nią. Zamiast tego skupiła się na opowieści Thomasa, która według Benson nie miała żadnego ładu i składu.
Dziewczyna wyszła z toalety i podeszła do umywalki, by umyć ręce. A w momencie, gdy wycierała swoje dłonie o papierowy ręcznik, do pomieszczenia wbiegła jej nowa znajoma. Wydawała się być dość zdezorientowana.
- Do naszego stolika podszedł przed chwilą jakiś koleś – zaczęła od razu. – Pytał Blake’a o ciebie.
Kayla zmarszczyła brwi, zupełnie się tego nie spodziewając. Będąc jednak zbyt ciekawa tożsamości nowo przybyłego ruszyła w stronę drzwi łazienki.
Zatrzymał ją jednak głos dziewczyny.
- Blake poprosił mnie żebym cię uprzedziła i powiedziała, że to Josh.
Kayla szybko odwróciła się w stronę blondynki, jakby to miało jej pomóc w zrozumieniu tego, co usłyszała.
- Jesteś pewna?
- Na sto procent – odpowiedziała, wzruszając ramionami. – Dlatego tu jestem. Wiesz, lepiej być przygotowaną psychicznie na spotkanie z byłym.
Kay mimowolnie skrzywiła się na myśl, że jej pijany przyjaciel właśnie rozmawia z jej byłym chłopakiem. Grymas ten od razu się powiększył, gdy zdała sobie sprawę, że wszystkiemu przysłuchuje się jej instruktor.
Naprawdę chciała ruszyć w drogę powrotną do stolika, by upewnić się, że Blake nie zrobi niczego głupiego, jednak wiedziała również, że nie był to odpowiedni dzień na mierzenie się z Joshem. Miała nadzieję, że dostanie od niego jeszcze kilka dni na przemyślenie spraw.
Dziewczyna westchnęła głośno, odchylając głowę do tyłu, nagle niezadowolona z ilości piwa, które dzisiaj wypiła.
- Pożegnasz ode mnie chłopaków? – Zapytała. Być może była największym tchórzem w historii, ale tego wieczora miała to gdzieś. – Naprawdę nie chcę spotykać się dzisiaj z Joshem.
Ella pokiwała głową ze zrozumieniem.
- Jasne.
- Wyjdę tylnym wyjściem – wyjaśniła.
Szybko pożegnała się z blondynką i ruszyła w stronę drzwi ewakuacyjnych, które umożliwiały jej wyście z knajpy niezauważoną. W myślach przeklinała byłego chłopaka za to, że wybrał sobie akurat ten wieczór, by go zepsuć. Jej dobry humor minął jak ręką odjął. I poczuła się jeszcze gorzej, gdy zdała sobie sprawę, że zostawiła swoją kurtkę przy stoliku w knajpie. Nie miała jednak zamiaru po nią wracać. Co to, to nie. Wolała marznąc w drodze powrotnej do swojego mieszkania, niż narażać się na rozmowę z Joshem.
Zmierzała więc chwiejnym krokiem prosto przed siebie.
- Benson, poczekaj!
Dziewczyna zatrzymała się gwałtownie, momentalnie odwracając się w stronę źródła głosu. Choć oczywistym było to, kto ją wołał, wolała jednak się upewnić.
- Zostawiłaś coś – powiedział, uśmiechając się. Ryan zachowywał się swobodnie, co pozwoliło Kay myśleć, iż Josh w spółce z jej przyjacielem wcale nie zrobił żadnej niepotrzebnej zadymy.
Walton wyciągnął w jej stronę kurtkę, a Kay nie czekając ani chwili dłużej szybko ją od niego zabrała i narzuciła na swoje już zmarznięte ramiona.
Znajdowali się minutę drogi od knajpy, co oznaczało, że mężczyzna musiał przebiec ten kawałek, by ją dogonić. I, co było zupełnie zrozumiałe, to nieco rozczuliło Benson.
- Dziękuję – odpowiedziała po chwili zwłoki. – Nie musiałeś.
Ryan uśmiechnął się, przesuwając dłonią po swoim kilkudniowym zaroście.
- Pewnie, że musiałem. W innym wypadku byś się rozchorowała i nie przyszła w środę na mój trening – powiedział, krzyżując ramiona na piersi.
Benson zaśmiała się, kompletnie zapominając o Joshu, a skupiając się na tym, jak bardzo Ryan-trener różnił się od Ryana-kumpla. Najwyraźniej Walton potrafił oddzielić prace od życia prywatnego. No, może w jakiś osiemdziesięciu procentach.
- Chodź, odwiozę cię do domu – zaproponował.
- Nie trzeba – zaprzeczyła szybko. – To tylko kilka minut drogi stąd. Poradzę sobie.
Mężczyzna pokręcił głową z dezaprobatą.
- Kayla – zaczął. (Dziewczyna z całych sił próbowała nie zwracać uwagi na to, że po raz pierwszy w życiu użył jej imienia. Naprawdę próbowała. Problem w tym, że ekscytacja była zbyt wielka, by ją ukryć.) – Cieszę się ogromnie, że doceniasz moje umiejętności dydaktyczne i uważasz, że po tych kilku treningach jesteś gotowa mierzyć się ze światem, ale ja mam do tego trochę inny stosunek. Nie chcę, żebyś szukała okazji na wykorzystanie tych kilku sztuczek, których cię nauczyłem, dlatego pozwól się odwieźć.
Benson mimowolnie się wyszczerzyła. I tak, miał z tym coś wspólnego wcześniej wypity alkohol.
- Ryan – odpowiedziała. Szeroki uśmiech ani na chwilę nie opuścił jej twarzy. – To naprawdę przykre, że nie doceniasz moich niewiarygodnych zdolności. Naprawdę przykre – dodała wciąż się śmiejąc, dlatego wiarygodność jej słów była nic niewarta.
Mężczyzna ponownie pokręcił głową. Tym razem jednak z rozbawieniem.
- Chodź, Kosmitko.
Kayla szukała w głowie sposobu, by mu się jakoś odgryźć, ale nic sensownego nie przychodziło jej na myśl.
- Waltman – powiedziała jedynie, zmierzając za nim w stronę knajpy, gdzie zaparkowany był jego samochód.
- No dalej, stać cię na coś lepszego – drażnił się.

~*~

Kayla zdecydowanie była jedną z tych, którzy nie powinni pić za dużo alkoholu. Zwykle dwa piwa były jej limitem, gdyż wystarczały, by zaszumiało jej w głowie. Już wtedy wykazywała nadmierne zdolności komunikacyjne i za swój priorytet uważała przywitanie się ze wszystkimi ludźmi znajdującymi się w promieniu kilku metrów od niej, czy też poruszanie głębokich, egzystencjalnych tematów ze znajomymi. Oczywiście, miała swoje momenty i chwilami wracał jej zdrowy rozsądek, ale cóż - były to tylko momenty.
Nie dziwne więc, że Ryan Walton poczuł się odpowiedzialny za to, by bezpiecznie usadzić Kaylę na miejscu pasażera, zapiąć ją pasami i niczym małe dziecko poinstruować, by się nie wierciła.
- Jesteś inny – powiedziała Kay, szczerząc się do swojego instruktora. Wiedziała, że gdy wytrzeźwieje będzie żałować każdego przeprowadzonego z nim dialogu, ale teraz nie mogła nic z tym zrobić. Jej usta wydawały się poruszać bez jej zgody.
- A co to właściwie znaczy? – Zapytał, wkładając kluczyk do stacyjki i odpalając samochód. Kilka sekund później wyjechał z parkingu, zmierzając prosto do domu Kay.
- Inny – wytłumaczyła głupio, ale chwilę potem się poprawiła: - Inny niż na treningach.
Ryan zaśmiał się pod nosem, po czym sięgnął w stronę radia, by je włączyć. Natomiast Kayla w międzyczasie przypomniała sobie o czymś niezwykle dla niej istotnym.
- Poznałeś Josha? – Spytała po chwili, z niecierpliwością wyczekując jego odpowiedzi.
- Można tak powiedzieć – stwierdził i zerknął na moment na swoją towarzyszkę. Przyjrzał jej się szybko, po czym ponownie jego oczy wróciły do przedniej szyby. – Nie przedstawiliśmy się sobie, ani nie podaliśmy rąk, jeśli o to pytasz.
Kay pokiwała głową, zupełnie nie przejmując się faktem, że Ryan nie może teraz tego zobaczyć.
- Co mówił?
Minęła długa chwila zanim opowiedział. A gdy to zrobił, jego głos nie był już tak przyjemny, a lekkość bycia i swoboda, jaką się dzisiaj wykazywał poszła w zapomnienie.
- Pytał o ciebie. Miał nadzieję, że Blake mu powie, jak się czujesz i co u ciebie słychać. Chce naprawić sprawy między wami raz na zawsze.
- Rozumiem – odpowiedziała jedynie.
Tyle że wcale nie rozumiała, bowiem Josh wcześniej nie zachowywał się w podobny sposób. Nigdy nie przychodził porozmawiać z jej przyjaciółmi i nie wypytywał ich o nią. Zdecydowanie coś było nie tak, jednak Benson nie miała pojęcia co konkretnie.
Oboje milczeli, dlatego wokół dało się usłyszeć jedynie wycie silnika oraz cichą muzykę, wydobywającą się z głośników. Gdy jedna piosenka się skończyła i rozbrzmiały pierwsze takty nowej, Kayla sięgnęła w stronę radia, by przełączyć stację. Miała nadzieję, że przynajmniej jakaś weselsza melodia będzie w stanie poprawić jej nagle zrujnowany humor.
- Hej – zawołał niespodziewanie Ryan, dostrzegając jej działania. – Co ty robisz?
- Zmieniam stację – odpowiedziała niepewnie.
- Po pierwsze: to nie jest żadna stacja – zaczął, zerkając to na Kaylę, to na drogę. Całe szczęście, że jego głos nie był już dłużej taki ostry, bo w innym wypadku Kay mogłaby się go przestraszyć. – Po drugie: ani się waż.
- Słucham?
- W tym samochodzie panują zasady, moja droga – wyjaśnił. – Czyli, między innymi, leci tu tylko i wyłącznie dobra muzyka.
- Skąd pomysł, że puściłabym coś „złego”?
Ryan wzruszył ramionami.
- A na co chciałaś przełączyć? – Zapytał po chwili. Jego głos wyrażał odrobinę skruchy, jakby dostrzegł to, że Kayla mogła mieć dobre intencje.
Dziewczyna wzruszyła ramionami.
- Bo ja wiem. Chciałam posłuchać czegoś weselszego.
Ryan jęknął przeciągle, dlatego Benson postanowiła się bronić.
- Czy nie powinno być tak, że to pasażer wybiera muzykę?
- Bzdura.
- Właśnie, że nie. Mam rację! Ja powinnam być odpowiedzialna za muzykę, a ty za prowadzenie samochodu. Proste.
Mężczyzna pokręcił głową.
- Są piosenki, których po prostu się nie przełącza – oznajmił stanowczo.
- A to niby jedna z nich? Co to w ogóle jest? Pierwsze słyszę…
Walton jęknął ponownie.
- Iris!* – Odpowiedział, kręcąc z niedowierzaniem głową. – Dzięki Bogu, że przyszłaś na ten kurs, Kosmitko. Może uda mi się nauczyć ciebie czegoś więcej, niż samoobrony.
Kayla zmarszczyła brwi, zerkając na Ryana z dezorientacją. Nie miała pojęcia, co miał dokładnie na myśli, ale jeśli to oznaczało, że spędzi z nim trochę więcej czasu, to była gotowa się zamknąć i słuchać uważnie piosenki, która właśnie grała z głośników w jego samochodzie.
Iris – powtórzyła w myślach, wiedząc, że musi to sprawić. Najwyraźniej ten utwór miał być furtką do jej dalszych kontaktów z Ryanem Waltonem.




 * Goo Goo Dolls - "Iris" [link do piosenki]

30 komentarzy:

  1. mowilam ci juz kiedys ze kocham to jak piszesz?
    szczerze sie jak idiotka za kazdym razem jak dodasz cos nowego;d
    kcoham kocham kocham!
    xoxlittlelady

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Również kocham!
      I tak na marginesie zaznaczę, że czekam na nowości na Twoich blogach, bo ja mam podobnie; szczerzę się jak idiotka za każdym razem, gdy coś dodasz. ;)

      Buziaki ♥

      Usuń
  2. O moj boze nareszcie cos wiecej....
    Juz nie moge sie doczekac az... bedzie jeszcze wiecej !!
    Wspanialy rozdzial ❤

    OdpowiedzUsuń
  3. Och, tak! Wreszcie odzyskałam internet i mogę komentować!

    Cuuuuuudo! Och, ten Waltman. Kto by pomyślał, że będzie za nią biegł, żeby dać jej kurtkę, której zapomniała. Ma kolejnego plusa na koncie!
    OMG! Ella jest lesbijką! No to mnie zaskoczyłaś. Nie spodziewałam się tego. Zdecydowanie największa niespodzianka tego rozdziału.
    Blake, Blake, Blake. On nie może pić. Zdecydowanie.
    Kay jest słodka. Ryan jest słodki. Oni są słodcy.
    I ta 'kłótnia', iż Kayla nie mogłaby być mężczyzną. Ja tam twierdzę odwrotnie. Byłaby słodkim facetem.
    Powtórzę się: Kocham Cię!!!
    Czekam nn.

    beyond-the-limits-ff.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja Ciebie też kocham! I dziękuję za tak cudowny komentarz! ♥

      Usuń
  4. Jak ja uwielbiam tę piosenkę! To znaczy, że jestem w typie Waltmana? *.*
    Baaardzo przyjemny rozdział! Bardzo! Oby więcej takich! Ale ta ich kłótnia była słodka! I uważa, że Kay jest urocza! Czekam aż coś więcej się między nimi wydarzy, to chyba oczywiste!
    Ciekawe co się zmieniło, że Josh zachowuje się inaczej po tym zerwaniu. Zaręczyny? Nie no nie wiem ;c
    Oj Blake mnie zawiódł :/
    Wiedziałam że Ella jest lesbijką, no po prostu to czułam! ;3
    Czekam na nn <3
    http://learn-love-again.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też uwielbiam tę piosenkę. Dlatego stwierdziłam, że perfekcyjnie się nada do tego rozdziału. ;)

      Dziękuję za cudowny komentarz! ♥

      Usuń
  5. Alkohol niestety bywa złym doradcą, zazwyczaj karząc mówić coś, czego nie powiedziałoby się na trzeźwo, ponieważ nie miałoby się odwagi. Ale jestem bardziej niż szczęśliwa, że Kayla niemal się upiła, ponieważ jej sprzeczka z Ryanem (i resztą, ale skupiałam się przede wszystkim na nim ;)), była naprawdę urocza. Z takich, co to się szczerzy do monitora, bo wiesz, że naprawdę mogłaby się wydarzyć w rzeczywistości. I kurczę, która nie rozpłynęłaby się, gdyby nie usłyszała od faceta jak Ryana, że jest urocza, hm? Ja na pewno bym się nie opierała. Podobało mi się także to, że pomimo zachowania Thomasa, Ryan nie zachowywał się jak zazdrosny i strzegący ponad wszystko swego terenu samiec Alfa. Bo to, że Kayla mu sie podoba, wie już chyba każdy ;) Zastanawia mnie jednak najbardziej, co mógł mieć na myśli Josh, mowiąc, że chce naprawić sprawy między sobą a Kaylą raz na zawsze.

    Pozdrawiam i czekam na więcej; jak zawsze, zresztą ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciesze się ogromnie, że ta "sprzeczka" sprawiła, że się uśmiechnęłaś. Taki był tego cel. ;)
      I ja również bym się nie opierała, gdyby ktoś taki, jak Ryan powiedział do mnie coś podobnego. :D

      Dziękuję ślicznie za komentarz! ♥

      Usuń
  6. Zamiast jakiegokolwiek przywitania się, lub przedstawienia powiem tylko wow.

    Drugą część wypowiedzi zacznę inaczej.
    Nie żyjesz. Jakbym Cię znała to bym Ci coś zrobiła.
    Jak, no po prostu jak to jest możliwe, że znowu będę musiała czekać tyle na nowy rozdział?
    Chociaż muszę wziąć pod uwagę fakt, że dodajesz te rozdziały bardzo szybko i są długie. Nieważne, jak dla mnie to powinny być już wszystkie napisane i dodane.

    Zacznę może lepiej od początku.
    Znalazłam Cię na wattpadzie (czy jakkolwiek to się odmienia) i przeczytałam Figure You Out.
    Ocxywiście zaintrygowałaś mnie do tego stopnia, że postanowiłam znaleźć Cię na blogspocie. Właściwie to szukał Cię tylko dlatego, żeby zostawić Ci komentarz, bo nie wiem dlaczego żaden z moich komentarzy napisanych na telefonie się nie dodał.
    Więc tak tylko dodam, że bardzo dobrze piszesz, bo gdyby tak nie było to bym nie starała się po raz kolejny tego przekazać. Cóż...
    Na tym blogu znalazłam też inne Twoje historie. Jedną już przeczytałam, a w You're Toxic jestem w połowie.
    Ale FYO jest najlepsze.
    Ach ten Ryan...
    Nosi imię mojego ulubionego piosenkarza za co lubię go jezzcze bardxiej.
    O samym opowiadaniu, fabule, bohaterach, stylu pisania itp. napiszę Ci kilka miłych słów pod następnym rozdziałem, a na razie tylko dziękuję i błagam pisz to szybko!!
    Pozdrawiam! Nowa czytelniczka
    :))) Gosia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. PS: przepraszam za to w jaki sposob napisalam ten komentarz, ale te emocje...
      Mam nadzieje, ze mimo wszystko go przrczytasz i nie zginie przy milionie kolejnych

      Usuń
    2. Dziękuję ślicznie za ten przecudowny komentarz. Z pewnością nie zginie przy (niestety nie milionie) innych.
      Cieszę się ogromnie, iż spodobało Ci się moje opowiadanie i mimo, że miałaś trudności z opublikowaniem komentarza, to się nie poddałaś. To wiele dla mnie znaczy.
      Mam nadzieję, że nowe rozdziały równie mocno Ci się spodobają.

      Pozdrawiam ciepło!

      Usuń
  7. Genialne! Kocham to jak piszesz. Jest tak przejrzyście. Kocham ich. Kuurde. Nie mogę się doczekać akcji, tylko jednak kurde jak to będzie szło w takim tempie i mówię tu nie tylko o dodawaniu rozdziałów ale i akcji opowiadania to szacuje że tak za rok sie pocalują w końcu.
    Kckckckckkckckc : ***
    Czekam na kolejny

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wybacz! Musisz uzbroić się w cierpliwość ♥

      Pozdrawiam i wysyłam miliony buziaków!

      Usuń
  8. Bardzo fajnie...:) Znalazłam bloga kilka dni temu i uzależnilam się od niego :**

    OdpowiedzUsuń
  9. Kobieto! Jeśli nie skończysz jako zawodowa pisarka i nie wydasz chociaż jednej książki, obrażę się na całe życie!
    Toć to grzech marnować taki talent, naprawdę. Nie masz najmniejszego pojęcia, jak ci zazdroszczę, i jak bardzo się cieszę, że mam okazję czytać twoje kolejne dzieło. Niecierpliwie czekałam na coś nowego po zakończeniu Drumming songs , aż wreszcie zupełnym przypadkiem cię znalazłam. Żebyś widziała, cieszyłam się jak małe dziecko z bożonarodzeniowego prezentu.
    Do tej pory się nie wypowiadałam, bo przechodzę przez kryzys twórczy - jakbym w ogóle coś sensownego kiedykolwiek napisała - i nie nadawałam się nawet do sklecenia kilkuzdaniowego komentarza. Tym razem nie mogłam się oprzeć i musiałam!
    Jesteś moim guru!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie masz pojęcia, jak bardzo cieszy mnie ten komentarz. Głównym tego powodem jest fakt, że jestem Twoją niezaprzeczalną fanką (złamałaś mi serce tym, że przestałaś pisać).
      Juz jakiś czas temu zobaczyłam, że zostałaś obserwatorem mojego bloga. Szczerzyłam się wtedy do ekranu jak głupi do sera, ale nic nie mogłam na to poradzić.
      Dlatego dziękuję za te cudowne słowa i cieszę się ogromnie, że te opowiadanie Ci się spodobało. To wiele dla mnie znaczy! ♥

      Pozdrawiam gorąco!

      Usuń
    2. Cieszę się, że się cieszysz. :D I jednocześnie przepraszam, że cię zawiodłam, ale niestety tak wyszło. Wypadłam z formy już dawno temu i z dnia na dzień zaczynam coraz bardziej wątpić, że kiedykolwiek wrócę do pisania. :c

      Usuń
    3. Mam nadzieję, że mimo wszystko jeszcze wrocisz. :*

      Usuń
    4. Wierz mi, chciałabym, bo mnie nosi bez pisania, ale cierpię na paskudną blokadę. :<

      Usuń
  10. <3 - tyle na ten temat xd

    @beziimienna

    OdpowiedzUsuń
  11. O matko, dziś naprawdę mam dobry dzień! Na początku przełożenie kartkówki, potem superaśny teledysk SMG, potem dostanie wymarzonego prezentu imieninowego a teraz jeszcze nowy rozdział tutaj! Po prostu żyć nie umierać, Także tego chciałabym Ci podziękować że nieświadomie dałaś mi prezent imieninowy w postaci tego rozdziału. Taki "uroczy" był że aż oh <3. Jak go czytałam to aż się szczerzyłam do monitora xd Muszę się przyznać że skoro teraz rozdział nie skończył się na zakończeniu podwózki to liczę chociaż na jakiś mały buziak tej UROCZEJ pary (choć nią jeszcze nie są, i tak już ich shipuję).
    nuda100

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, kochana!
      I (z małym opóźnieniem) życzę Ci wszystkiego najlepszego!

      Buziaki! ♥

      Usuń
  12. Trochę mnie tu u Ciebie nie było, ale przynajmniej zamiast jednego rozdziału, miałam do przeczytania dwa, co mimowolnie wywołuje uśmiech na twarzy. Uwielbiam to, jak piszesz, a jeszcze bardziej to, co piszesz. Jakoś tak odnoszę wrażenie, że powoli uzależniam się od tego opowiadania. Jest genialne! Normalnie w każdym rozdziale mam ochotę na głos kibicować Kayli, podpowiadać się i doradzać... W końcu takiego chłopaka, jak Ryan nie spotyka się na każdym kroku. Według mnie w życiu jest to naprawdę trudne, a ona ma go właśnie przed nosem... Swoją drogą uwielbiam ich przekomarzanki słowne i jakoś tak cieszy mnie, że dziewczyna wypiła tych kilka piw, bo mam wrażenie, że dzięki temu ich znajomość znów zrobiła jeden krok na przód. Osobiście liczę na kolejne i niech mi tu Josh im nie przeszkadza, bo naprawdę mam ochotę wkroczyć do akcji i definitywnie wyrzucić go z życia bohaterki. Fakt, faktem współuczestniczki kursu samoobrony też są nieco irytujące, ale pocieszające jest to, że to nie je chłopak odwozi do domu swoim samochodem. Swoją drogą, gdy tylko zaczyna on okazywać swoje zainteresowanie Kaylą, jakoś tak nie potrafię powstrzymać unoszących się ku górze kącików ust. Eh... Zdecydowanie czekam na ciąg dalszy! Życzę dużo weny i pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Tak długo zbierałam się na napisanie komentarza, ale i tak raczej nie będzie jakiś długi, ani nic ;o Mam Ci do przekazania tylko kilka najważniejszych rzeczy:
    Uwielbiam Ciebie,
    Uwielbiam Kaylę.
    Uwielbiam, uwielbiam, uwielbiam (mówiłam już, że uwielbiam?) Ryana!
    Kocham i czekam (oby jak najkrócej)! :)

    P.S. Żadne słowa nie są w stanie opisać moich emocji przed przeczytaniem rozdziału, w trakcie i po. To jest po prostu coś jak jhvgcgfgvbnhbn :D

    OdpowiedzUsuń
  14. Uwielbiam to jak piszesz. Robisz to tak, że ciągle chce się więcej. Czytałam twoje inne blogi ale dopiero tetaz postanowiłam coś napisać. Z niecierpliwością czekam na dalsze losy Kayli i Ryana. Pozdrawiam Ewelina

    OdpowiedzUsuń