Przyjaciele
mają to do siebie, że czasem nie potrzebują żadnych słów, by wiedzieć co dzieje
się w głowie drugiej osoby. W końcu poznało się ją na tyle dobrze, by dostrzegać
pewne zachowania, które mówią same za siebie.
Christina
zawsze uważała się za mistrzynię w odgadywaniu myśli Kay. Dziewczyny, co
prawda, poznały się dopiero na studiach, ale ta kilkuletnia znajomość
wystarczyła, by mogły porozumiewać się bez słów. Dlatego nie dziwne, że podczas
poniedziałkowego spotkania w mieszkaniu Benson, gdzie Christina miała
opowiedzieć przyjaciółce o swoim weekendowym wyjeździe, jasnowłosa nie mogła
pozbyć się myśli, że coś jest na rzeczy.
Jednak zamiast od
razu zaatakować Kaylę masą pytań, jak zwykle miała w zwyczaju, czekała
cierpliwie na krok ze strony przyjaciółki. Zaczęła więc niewinnie, niby od
niechcenia zadając pierwsze pytanie.
- Byłaś w
piątek na treningu? - Zapytała, po czym wzięła łyk kawy. Tak dla niepoznaki, by
ukryć swój tryumfalny uśmiech. W końcu nagłe, nerwowe zachowanie Benson
jednoznacznie mówiło, że Christina trafiła w samo sedno.
Kayla wzruszyła
ramionami, starając się wyglądać dość swobodnie. Miała nadzieję, że nie
zdradziła się w żaden sposób i Christy nic nie zauważyła. Tyle że biedna Kay
nie mogła nic poradzić na to, że jej myśli ponownie wróciły do ostatniego
treningu, a później do niedzielnego wieczora, który - ku własnemu zaskoczeniu -
wspominała naprawdę dobrze. Oczywiście, żałowała kilku wypowiedzianych rzeczy,
ale ogólne wrażenie pozostawało pozytywne.
- Oczywiście,
że byłam - zaczęła po chwili. - Omawialiśmy kilka chwytów, nic specjalnego.
- Rozumiem...
Problem Kay
polegał na tym, że była beznadziejną kłamczuchą. Na tyle beznadziejną, że sama
nie potrafiła uwierzyć we własne słowa. Dlatego już chwilę później jęknęła
zirytowana. Teraz wystarczyło już tylko czekać.
- Dobrze,
wygrałaś – naburmuszyła się. A leżący obok bandzior zaszczekał radośnie. –
Trening był – zastanowiła się przez chwilę, szukając odpowiedniego słowa. Tyle
że to okazało się być znacznie trudniejsze, niż myślała. Jak bowiem miała
opisać ostatnie spotkanie na sali z instruktorem?
- Wyduś to w
końcu z siebie! – Zawołała Christina, niecierpliwiąc się. Filiżankę kawy już
dawno odstawiła na bok, szykując się na przyjęcie czegoś znacznie bardziej
interesującego.
Kayla jęknęła
ponownie.
- Ćwiczyliśmy razem.
- Nie gadaj!
Ciemnowłosa
wzruszyła ramionami.
- A potem
spotkaliśmy się w knajpie Blake’a. Przypadkowo, rzecz jasna. - Nie dziwne, że
dziewczyna postanowiła ominąć pewną, niezrozumiałą nawet dla niej samej
kwestię. W końcu sama nie była pewna, dlaczego tego dnia wybrała się do baru. W
jednej chwili chciała się spotkać z Ryanem, a w drugiej uciekać, gdzie pieprz
rośnie. Gdzie w tym była jakakolwiek logika? - Ach, i przygotuj się, moja droga,
bo padniesz. Nasz Tyler brata się z instruktorami. On, Thomas i Waltman to
kumple!
Dziewczyna
poczuła ulgę, gdy to z siebie wyrzuciła. Nawet nie zdawała sobie sprawy, jak
bardzo potrzebowała komuś się wygadać.
- Nie gadaj! –
Zawołała Christina, powtarzając się.
- To nie koniec
– kontynuowała Kayla. Jej kawa również poszła w zapomnienie. – W knajpie zjawił
się Josh. Powiedział Blake’owi, że chce naprawić sprawy między nami raz na
zawsze. Cokolwiek to znaczy.
Christina z
wrażenia otworzyła szeroko usta. Przez chwilę nie była w stanie wypowiedzieć
żadnego składnego zdania, co z pewnością nie było do niej podobne. Na szczęście
z pomocą ruszył Bandzior, który podniósł się z pozycji leżącej i przez kilka
sekund biegając od jednej kobiety do drugiej sobie poszczekiwał.
- Zniknęłam
tylko na weekend, a ten zdradziecki skurwysyn musiał to wykorzystać –
zarzuciła. – Błagam, powiedz, że na nic się nie zgodziłaś. Nie chcesz chyba się
z nim niczego wyjaśniać?
- Uciekłam.
Zachowałam się, jak tchórz – przyznała Kayla. – Josh nawet nie wiedział, że tam
byłam.
- Znakomicie.
Innej reakcji
Kayla nie spodziewała się usłyszeć. Dokładnie wiedziała, co w tej sytuacji może
powiedzieć jej przyjaciółka, dlatego pozwoliła sobie ominąć tę kwestę i zmienić
temat.
- Waltman
odwiózł mnie potem do domu – wyznała. Jakimś cudem nie mogła pozbyć się z twarzy uśmiechu. Usta
same jej się śmiały i (chociaż próbowała!) nie mogła nic zaradzić w tej kwestii.
- Nie do wiary!
- Christina kompletnie zapomniała o zdradzieckim
skurwysynie i zajęła się znacznie bardziej gorącym i ekscytującym tematem.
- Zuch dziewczyna! Ile baz zaliczyliście? Błagam, błagam, błagam powiedz, że
wszystkie!
Kay prychnęła.
- Za kogo ty
mnie masz?
Mina Christiny
momentalnie zrzedła.
- Słucham? -
Jęknęła, a w jej głosie dało się usłyszeć rozczarowanie. - Wiesz co, Benson,
myślałam, że wpoiłam ci kilka podstawowych zasad…
- To znaczy? -
Kayla nie miała pojęcia, dlaczego zachowanie Christiny tak bardzo ją bawiło.
- Zasada numer
jeden - oznajmiła, będąc w stu procentach pewną swoich racji. - Kiedy taki
przystojniak, jak nasz trener odwozi cię do domu, to twoim obowiązkiem jest
zaproszenie go do środka i wykorzystanie sytuacji.
Kay machnęła
lekceważąco ręką.
- Nie mogłam -
wyznała. - Musiałam zadzwonić do siostry i poinformować ją, że jestem już w
domu.
Christina zmarszczyła
brwi.
- A skąd, do
cholery, w tej historii nagle wzięła się Lindsay?
- Ach,
zapomniałam ci o tym powiedzieć. Powodem, dla którego w ogóle znalazłam się w
tym barze była moja siostra. Miałyśmy się tam spotkać. Ale skoro ja zwiałam, by
nie zobaczyć się przypadkiem z Joshem, to musiałam do niej zadzwonić i
powiedzieć, że jestem już w swoim mieszkaniu.
- W porządku. -
Christina pokiwała głową. - Czyli to u ciebie się później spotkałyście?
Kay pokręciła
przecząco głową.
- W takim razie
teraz to ja już nic nie rozumiem. W tej historii jest za dużo luk. O czym mi
nie mówisz, Kaylo Benson? Dlaczego w ogóle miałaś się spotkać z Lindsay? Coś
się stało? Wszystko z nią w porządku?
Wyglądało na
to, że mimo swojej oczywistej niechęci do zaznajomienia Christiny z całą
historią, Kayla nie miała innego wyboru. Dlatego, już kilka sekund później
zaczęła opowiadać od początku, a więc od momentu, kiedy postanowiła wybrać się
do baru z nadzieją na „przypadkowe spotkanie” instruktora. Żeby jednak tam
pójść potrzebowała dobrego pretekstu.
- Ty podstępna,
mała żmijo! - Zawołała Christina po całkiem imponujacym monologu swojej
przyjaciółki. - Jestem z ciebie taka dumna. W końcu zrozumiałaś, że musisz
wziąć w obroty naszego instruktorka.
Kayla zmarszczyła
brwi, nieco zaskoczona reakcją blondynki. Spodziewała się raczej krótkiej
nagany i paru nieprzyjemnych słów, bo - jakby nie patrzeć - Benson zataiła
przed nią kilka istotnych faktów.
- Wzywam
posiłki – oznajmiła Christina, zacierając dłonie. Szybko wstała ze swojego
miejsca, by przejść i następnie wyjąć ze swojej torebki telefn komórkowy. -
Razem z Leanne pomożemy ci go usidlić.
Między innymi
właśnie dlatego Kayla nie chciała dzielić się całą historią z panną Ellis.
- Daj spokój,
Christy. Odłóż ten telefon i się nie wygłupiaj.
- Zamknij się,
Benson. My już o wszystko zadbamy.
Szkoda, że nikt
nie uprzedził Kay na co się pisze, gdy poznawała Christinę. Może w innym
wypadku rozważniej wybierałaby przyjaciół?
~*~
W środowy
wieczór Kayla była pełna obaw. Christina nie przestawała mówić o jej świetnym
planie, którego celem był rozkochanie Waltmana
w Kayli. Zupełnie nie przejmowała się faktem, że jej przyjaciółka nie chce o
niczym podobnym słyszeć.
- A potem bum, będziecie żyli długo i szczęśliwie
- zaświergotała radośnie, podskakując z podekscytowania. - Czyż nie obmyśliłam
tego genialnie? Przyznaj Kay, ten plan jest świetny.
Kayla jęknęła
głośno.
- Tyle że nie
mam zamiaru brać w nim udziału - oznajmiła surowo. - Chyba będziesz musiała go
uwieść w moim imieniu, bo ja nie zamierzam w tym maczać palców.
- Tylko tak
mówisz.
- Nie, Christy.
I radzę ci, uspokój się, bo nie ręczę za siebie.
Christina na
pewno droczyłaby się dalej, gdyby na salę treningową nie wszedł Ryan.
Mężczyzna, jak
zwykle, pojawił się punktualnie. Ubrany w swój szary dres wyglądał absolutnie
rozkosznie. I chociaż Kayla zawsze powtarzała, że uwielbiała facetów w
garniturach, to teraz była gotowa zmienić tę jedną rzecz. Uwielbiała facetów w
szarych dresach. A szczególnie tego jednego.
- Teraz nawet
gdybyś zaczęła udawać, że ci się nie
podoba, to nikt już by w to nie uwierzył. Pożerasz go wzrokiem.
- Siedź cicho.
- Tak tylko
mówię.
- Przysięgam,
treningi bez ciebie było o niebo lepsze.
- Oczywiście, że
były. - Christina zawołała radośnie. - Wtedy przynajmniej miałaś szansę bezkarnie
obmacywać Waltona.
Benson po raz
kolejny jęknęła, pozbawiona jakichkolwiek argumentów.
- Witam
wszystkich! - Zawołał instruktor. - Zacznijcie od indywidualnej rozgrzewki, a
ja w tym czasie rozstawię sprzęt potrzebny do dzisiejszych ćwiczeń.
Christy spojrzała
na swoją przyjaciółkę. Już miała zażartować z słów trenera, na siłę szukając w
nich drugiego dna, ale powstrzymało ją karcące spojrzenie Kayli.
- Dobrze, już
dobrze - powiedziała zamiast tego. - Nie powiem już ani słowa.
Nikt nie
spodziewał się tego, że Christy tego dnia faktycznie dotrzyma danego Benson słowa.
~*~
Godzinę później
Kayla miała w głowie większy mętlik, niż przed rozpoczęciem treningu. Ryan, co
ją nieco zaskoczyło, ani przez sekundę nie dał po sobie poznać, że niedzielny wieczór spędził ze swoją uczennicę.
A tym bardziej, że miał możliwość zabrać jej pijany tyłek do domu. I z pewnością
nie tego ciemnowłosa się spodziewała. Naturalnie, wiedziała, że instruktor
stara się zachować profesjonalność w pracy, ale mimo wszystko przez całą
godzinę szukała jakiś oznak tego, że Ryan z niedzielnego wieczora wciąż gdzieś
tam jest i, broń Boże, o niej nie zapomniał.
Tyle że przez
cały trening biedna Kayla nie znalazła na to nawet najdrobniejszego
potwierdzenia. Oczywiście to spowodowało u niej niemałe roztargnienie, dlatego
chwilami wykonywała ćwiczenia z pewnym opóźnieniem. Raz nawet przypadkowo nie
zgrała się ze swoją partnerką do ćwiczeń, przez co Christina niespodziewanie
straciła równowagę i wylądowała na tyłku.
- Na dzisiaj to
wszystko - powiedział Ryan, stając przy parapecie. Oparł się o niego, zakładając
ręce na piersi. Tego dnia nauczył ich kilku prostych chwytów, które Hanna bardzo
głośno zachwalała. Kayla natomiast, tak dla odmiany, miała je gdzieś. - Do
zobaczenia w sobotę.
Christina
westchnęła. Nie tego dzisiaj się spodziewała. Miała bowiem nadzieję, że ta
godzina minie im w znacznie bardziej ekscytujący sposób.
- Może nie
przyjdę na kolejny trening, to instruktor na nowo się tobą zainteresuje? -
Zagaiła, biorąc Kaylę pod ramię i zmierzają
ku wyjściu z sali.
Ciemnowłosa
miała już coś odpowiedzieć przyjaciółce, gdy zupełnie niespodziewanie doszedł
je dobrze im znany głoś.
- Benson! -
Zawołał za nimi instruktor. - Pozwól na chwilkę.
Uśmiech na
twarzy Christiny był w pełni uzasadniony. Tak samo, jak nienawistne spojrzenie
Hanny. Gdyby wzrok mógł zabić, Kayla z pewnością leżałaby teraz na podłodze,
biorąc ostatni w swym życiu oddech.
Ciemnowłosa
przeprosiła na chwilę Christinę, mówiąc by poczekała na nią w szatni.
- Oczywiście -
zaświergotała radośnie blondynka. - Nie musisz się śpieszyć - dodała,
uśmiechając się znacząco. Jakżeby inaczej.
Kay pokręciła głową
z dezaprobatą, po czym zawróciła, zmierzając na ponowne spotkanie z Ryanem.
- Coś się
stało? - Zapytała, starając się nie zwracać uwagi na głupi komentarz
przyjaciółki.
- Ty mi powiedz.
Wydawałaś się dzisiaj nieco rozkojarzona. Wszystko w porządku? Potrzebujesz z
czymś pomocy?
Benson nie
miała pojęcia dlaczego, ale zdawało jej się, iż Ryan zadając to pytanie miał na
myśli jej byłego chłopaka Josh’a.
- Wszystko w
porządku - odpowiedziała, wzruszając ramionami. Co innego miała powiedzieć? Facet
przecież na pewno nie oczekiwał serii zwierzeń.
Ryan przez dłuższą
chwilę się nie odzywał, a zamiast tego uważnie przyglądał się dziewczynie.
Zupełnie tak, jakby spojrzeniem swoich szarych oczu chciał przejrzeć ją na
wylot, potwierdzić słowa, które usłyszał. A to nieco zdezorientowało Kaylę.
Dziewczyna poczuła się bowiem niekomfortowo pod jego dociekliwym wzrokiem.
- To wszystko?
- Zapytała. Po raz kolejny była świadoma swojej nienormalności. Przez cały
trening pragnęła znaleźć się w centrum jego zainteresowania, a teraz, gdy już to
osiągnęła, chciała uciekać daleko stąd. Jak bardzo było to niedorzeczne?
- Nie -
odpowiedział swobodnie. Co ciekawe, jego
spięte ciało kompletnie zaprzeczało wyluzowanej barwie głosu.
Kayla
zmarszczyła brwi. Ryan niewątpliwe podsycił jej ciekawość.
- Przyniosłem
coś dla ciebie – zaczął i niby mimochodem wzruszył ramionami.
Po chwili
westchnął głośno i sięgnął po jakąś rzecz, która leżała na parapecie. A Kay na chwilę zabrakło powietrza.
- W związku z
naszą ostatnią rozmową, nagrałem ci kilka piosenek, które niezaprzeczalnie
musisz znać.
Kayla
potrzebowała chwili, by dojść do siebie.
- Nagrałeś mi
składankę?
I gdy tylko to
powiedziała, uśmiechnęła sie szeroko, kompletnie rozczulona zachowaniem
chłopaka. W dużej mierze dlatego, że Ryan swoim wyglądem ani przez moment nie
przypominał słodkiego faceta, który był zdolny do takich gestów. Był wysoki,
dobrze zbudowany i swoim zachowaniem nawiązywał do stereotypowego żołnierza.
- Nie mogę
przecież pozwolić, byś niszczyła sobie słuch jakimś badziewiem. – Uśmiechnął się.
Romantyczna strona
Kayli nakazywała jedno – pocałować Ryana. Miała ogromną ochotę rzucić mu się w
ramiona i dziękować za ten rozczulający gest. Niestety nie dane było jej to
zrobić.
W progu pomieszczenia
pojawiła się Hanna, kompletnie rujnując moment.
- Nie
zostawiłam tu przypadkiem swojej gumki do włosów?
Kayla
zmarszczyła brwi. Prawdopodobnie Hanna użyła najgłupszej wymówki na całym
świecie, jednak Ryan kompletnie nie wydawał się tego dostrzegać. Wręcz
przeciwnie. Rozejrzał się wokół siebie, jakby w istocie szukał „zagubionego”
przedmiotu.
Cóż, wyglądało
na to, że Kayla będzie musiała mu podziękować innym razem.
Och, nareszcie! Oczekiwanie na kolejny rozdział trwało - przynajmniej w moim przypadku - wieczność. Wywołałaś uśmiech na mojej twarzy, naprawdę!
OdpowiedzUsuńPierwsze, co mi się rzuciło w oczy, to Woltman. Czy przypadkiem w pierwotnej wersji nie był to Waltman? Albo już niedowidzę, albo zwyczajna literówka, ale mniejsza z tym. XD Rozumiem, bo sama nienawidzę pisać na tablecie i wiem, co to za ból. Nieposłuszne stworzonko.
Dobrze, że Kayla na głos potwierdziła, że jest zainteresowana panem seksownym instruktorem. Nikt nie musi jej zdzielić patelnią w łeb, żeby oprzytomniała. (Co ja ostatnio mam z tą patelnią?!)
Rozdział świetny jak zwykle, szkoda tylko, że tak mało Ryana. :<
I jak to ja, beznadziejna w pisaniu komentarzy, będę już kończyć. XD
Czekam na następny z niecierpliwieniem!
Pozdrawiam! ♥
Kayla wcześniej specjalnie przekształciła to nazwisko na Waltman żeby odegrać się za ten "różowy dresik" i "kosmitkę". A tak naprawdę to on ma chyba właśnie Woltman :p
UsuńKochane, w tym rozdziale niestety wkradła się literówka (już ją poprawiłam). Niemniej krótkie wyjaśnienie: Ryan ma na nazwisko Walton, a Kayla nazywa go "Waltmanem". ;)
UsuńNawet sobie nie wyobrażasz ile czekałam na ten rozdział.
OdpowiedzUsuńMilion razy wchodzę na Twojego bloga, bo stwierdziłam, że przez Wattpada na telefonie może mi się za późno zaktualizować.
Tak, wiem, że jestem trochę uzależniona.
Szkoda tylko, że moja radość po przeczytaniu tego rozdziału trwała tak krótko. Znowu tyle czasu oczekiwań na następny rozdział. Ale nie popędzam Cię. Pisz w jakim tempie chcesz, żeby wszystko było dobrze.
Jestem zafascynowana Twoją twórczością i będę cierpliwie czekać.
Dzisiaj rozdział był bardzo fajny, tylko akcja toczy się powoli, ale trudno, żeby w historiach miłosnych działa się szybciej ;))
Pozdrawiam.
-Gosia-
PS: Nie wiem czy pamiętasz, czy mój komentarz zgubił się w milionie innych, ale w tamtym tygodniu wysłałam Ci równie nieskładny komentarz.
O M A T K O
OdpowiedzUsuńpo pierwsze - pozdrawiam w drodze do pięknego lwowa, w którym napisze tyle opowiadań ile to możliwe i w ogóle także pozdrawiam jest cudownie.
po drugie - dziękuję za umilenie wieczoru bo mam taki uśmiech wielki, a mój tato patrzy sie na mnie jak na idiotke.
po trzecie - shippuje ich hahah i po prostu no co więcej moge powiedzieć, przeżywam to bardziej niż związek siostry (ok to brzmi normalnie), a słodki Ryan jest moją lovelove.
tylko hanne bym za kudły wytargała :)
buziaczki!
Ale świetny rozdział,uwielbiam po prostu.Coraz więcej się dzieje.Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńCo tak krótko?! xd
OdpowiedzUsuńO rany, nagrał jej składankę! To było takie słodkie. Zupełnie nie w stylu Ryana;) jak zawsze, kiedy czytam Twoje rozdziały, rzucam się na nie niczym dziki zwierz na padlinę, a potem się rozczarowuję, gdy się kończą, i niecierpliwie czekam na następne. Bardzo rzadko mi się to zdarza i uwierz, że to spory komplement;)
W ogóle, czy tylko ja zwróciłam uwagę na tę linijkę dotyczącą Christy? Trochę mnie to zaniepokoiło, powiem szczerze, z tym dotrzymaniem Kay słowa. Może mam spaczony charakter, ale jedyne, co przyszło mi na myśl, to śmierć. Czyżby Christy miała zginąć? Bo nie widzę innej możliwości, żeby miała już nigdy nie powiedzieć ani słowa, nawet jeśli wyłącznie na temat Ryana... No, chyba że wyolbrzymiam tę kwestię:)
Czekam niecierpliwie na następny i całuję!
Co za denerwujący babsztyl z tej Hanny. Wiedziała kiedy ma wejść. No, no, no co za gest ze strony Ryana. Bardzo słodki gest. Jak zwykle świetny rozdział. Z utęsknieniem wyczekuję kolejnego. 😘
OdpowiedzUsuńAwww..:* Zaczyna coś się dziać między nimi :D Kocham.
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi się relacja Ryan-Kyla, a Christina jest zajebistą przyjaciółką... XD Uwielbiam ją całym swoim sercem. :D Brakowało mi jej w ostatnim rozdziale.
OdpowiedzUsuńTen gest Ryana był naprawdę zaskoczeniem dla mnie, bo rzeczywiście nie wydawał się być zdolnym do czegoś takiego, ale z pewnością o to chodziło. :)
Czekam na kolejny.
Nowy telefon i wreszcie mogę dodać komentarz!
OdpowiedzUsuńUuuuu. Wiedziałam że Christy tak zareaguje. Nie zdziwię się jeżeli to ona zaaranżuje ich pierwszą randkę.
Dziewczyna jest tak pozytywnie nastawiona na ich znajomość, iż wydaje mi się, że bardziej się z tego cieszy niż Kayla. I zdecydowanie dzięki temu rozdziałowi ją polubiłam.
Ech, Hanna. Ta kobieta najlepiej by zrobiła gdyby rzuciła się z mostu. Tak, to by był jej najlepszy pomysł w życiu.
Przepraszam, że trochę krótko, ale chyba ujęłam wszystko co chciałam.
Wysyłam mnóstwo buziaków i życzę dużo weny!
Czekam na następny.
beyond-the-limits-ff.blogspot.com
(:
OdpowiedzUsuńTa cała Hanna zaczyna mnie wnerwiać. No bo ile można startować do faceta który ewidentnie woli inną? Ja się pytam, ile? Co do Kay, nie pojmuję jej poziomu myślenia, tak jakby chciała być dostępna byciem niedostępną (jakkolwiek to brzmi). To takie dziwne xd. A co do Ryan'a, facet serio musli uwielbiać tą muzykę w XXI nagrać składankę? Imponujące i słodkie.
OdpowiedzUsuńnuda100
Oh, nje mogłam się do czekać i w końcu jest !! Jak zwykle wciągająca treść i przejrzystość. . Ale faktycznie, musze się zgodzić że dosyć mało samego Rayana, sfery uczuciowej (ich jako pary), no i brak strikte samego 'ich', jak na razie, to czasem odnosze wrażenie, że ona coś sobie wyimaginowała z odwzajemnianiem uczuć bo ich tak praktycznie brak. Chociaż może po prostu tęskno mi za tym romantyzmem, czułymi słówkami czy zabieganiem o 2 połówkę i z tego powodu tak mj się to uwydatnia. A prawda jest taka że tworzysz napięcie chyba chociaż cały casz obstaje orzy tym, że mało tu ich 'związku' 'akcji'.
OdpowiedzUsuńSłonko, dziękuję bo pięknie piszesz :*
Czekam na więcej xx
Tym razem nie zacznę od ochów i achów, bo i tak wiesz, że uwielbiam Twojego Ryana i gdyby tylko taki znalazł się w mojej okolicy, to w jednej sekundzie byłabym zapisana na jego zajęcia. Lubię Kay, jest taka, hm, normalna, nie przerysowana w żadną stronę, po prostu dziewczyna z sąsiedztwa, którą może znać każdy, jednak w tym rozdziale nieco raził mnie fakt, że prawie zachowywała się jak nastolatka, która nie znalazła się w centrum uwagi. Dobra, może nieco przerysowałam tą sytuację, ale chyba nie spodziewała się, że Ryan przychodząc na swoje własne zajęcia, już od progu rzuci jej się na szyję, wspominając ich spotkanie w barze. To naprawdę by do niego nie pasowało, w końcu jest taki zasadniczy i profesjonalny, a mimo to słodki ze składanką, którą jej nagrał. I dobra, może nie do końca dokładnie wyjasniłam o co mi chodziło w zachowaniu Kay, ale mam nadzieję, że jednak uda Ci się mnie zrozumieć. Po prostu, nagle przed oczami miałam Kaylę-nastolatkę, a nie Kaylę-dorosłą kobietę, ot tyle. Ach, i wspominałam już, że uwielbiam przyjaciółki Kay, pomimo ich zapędów do "żyli długo i szczęśliwie" jakby to była bajka? A tym: "Zniknęłam tylko na weekend, a ten zdradziecki skurwysyn musiał to wykorzystać." kupiła mnie całkowicie ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Ja chce kolejny!
OdpowiedzUsuńKolejny ekscytujący i wciągający rozdział! Uwielbiam to opowiadanie! Jakoś tak czytając je mam cały czas uśmiech na twarzy. Poza tym nie spodziewałam się tego po Ryanie. Nie mniej jednak fakt, że dał jej składankę piosenek, daje mi coraz większą nadzieję na to, że dziewczyna nie jest mu obojętna. Szkoda tylko, że Hanna pojawiła się w takiej chwili. Jestem szczerze ciekawa, jak chłopak zareagowałby na te wylewne podziękowanie ze strony Kay. Szkoda jednak, że nie miała możliwości, aby to zrobić... Eh... Zdecydowanie czekam, ja chcę kolejny rozdział! Nie potrafię się doczekać momentu, w którym oboje w końcu się do siebie zbliżą, a były chłopak dziewczyny zupełnie pójdzie w odstawkę. W sumie cieszę się, że w tej notce się nie zjawił...
OdpowiedzUsuńCóż pozdrawiam i życzę dużo weny!
http://saeculo-verbis.blogspot.com/
Twoje opowiadanie już jakiś czas leżało u mnie zapisane w zakładkach. Dzisiaj w końcu znalazłam chwilę, aby nadrobić zaległe rozdziały i oto jestem!
OdpowiedzUsuńTa historia naprawdę mnie urzekła. Nie potrafię wyjaśnić dlaczego, ale naprawdę, już po pierwszych rozdziałach podbiła moje serce. Podoba mi się jej nietuzinkowość. Pomysł z kursem samoobrony to coś zupełnie innego. nietypowy sposób, aby ścieżki bohaterów się zetknęły. Ta oryginalność bardzo mi się podoba.
Oprócz tego, Twój styl jest bez zastrzeżeń. Co prawda błędów jest kilka, ale rozumiem, że piszesz na tablecie, a to nie lada wyzwanie. Także nie będę się czepiała.
Bardzo polubiłam wszystkich bohaterów. Są dobrze zarysowani, ich charaktery i uczucia. Każdy z nich jest inny. To mi się podoba. Kayla jest bardzo dobrze ukształtowaną postacią. Jest taka... Ludzka. A ja to bardzo cenię. Pokochałam Ryana, naprawdę. Ten facet jest niezwykle intrygujący, ale jednocześnie widać, że potrafi być uroczy, tak jak stwierdziła Kayla. Zaskoczył mnie tym, że stworzył dla niej tą składankę.
Mimo, że to dopiero 8 rozdział, ja już tą dwójkę uwielbiam! Z niecierpliwością czekam na rozwój wydarzeń między nimi!
Przepraszam, że mój komentarz jest taki chaotyczny, jednak zawsze mi takie wychodzą, jak mam zbyt wiele myśli w głowie podczas pisania. XD
Cóż, nie pozostaje mi nic innego, jak czekać na kolejny rozdział i życzyć masę weny. Pozdrawiam cieplutko! ♥
W wolnej chwili zapraszam do siebie. Bardzo chciałabym poznać twoją opinię :) Your perfect imperfections
w poprzednim rozdziale na początku napisała$ coś o treningach w piątek i była jeszcze jesna "niezgodność" a i ciągle zmieniasz kolor jego oczu nwm czy celowo xd ale mimo tego bardzo mi się podoba to opowiadanie na pewno zostane do końca ����❤��������������������������������✌
OdpowiedzUsuń*jeszcze jakaś
Usuń